1.

381 17 31
                                    

Od kiedy wyjechałam minęło 6 lat. Z dnia na dzień coraz bardziej się zadomowiłam oczywiście dzięki pomocy babci dziadka i mojego przyrodniego bliźniaka. Brzmi to co najmniej dziwnie ale naprawdę jesteśmy do siebie podobni. On jak ja ma czarną burzę loków na głowie, niebieskie piękne oczy i dziwne znamię na ręce oraz opaloną karnację. Ma na imię Aleksander ale nie lubię go tak nazywać jak dla mnie za poważne. Xander lepiej mu pasuje. Z charakteru też jest do mnie podobny wybuchowy, odklejony szalony i najbardziej pojebany. Aktualnie pakujemy walizki bo chodź było mi tu dobrze to jednak mama kazała mi już wracać. Podobno się stęskniła. Bardzo nie che tam wracać bo znalazłam tu super przyjaciół i dobrze mi się mieszkało z dziadkami. Wytrzymam tam rok i znów tu wracam. Jedynym plusem jest to że jedzie ze mną Xander. Nie chciał mnie zostawić po tym jak mu wszystko opowiedziałam. Jestem mu za to wdzięczna.

-Tak bardzo nie chce tam jechać. Nie możemy zostać do końca roku szkolnego na przykład -Zapytałam chodź i tak wiedziałam że do końca tygodnia mamy być w Stanach które o tej porze roku stawały się zimne wietrzne a ja tak bardzo nienawidziłam zimna. Lubiłam Stany ale tylko latem. Od 6 lat nie poczułam prawdziwego chłodu zawsze to mama albo Viol przyjeżdżały do nas. Kolejny plus jest taki że znów będę codziennie widząc Viol. Tych plusów niestety było bardzo mało a minusów cała masa. Ale jakoś wytrzymam.

-Niestety gwiazdko ale musisz. Zobaczysz rok minie bardzo szybko i znów wrócisz tutaj do nas. -Nagle usłyszeliśmy coś na dźwięk oburzenia

-A ja to co przepraszam bardzo. -Zapytał niby obrażony ale trochę rozbawiony Xander.

-No jakbyśmy mogli zapomnieć o naszym Alexandrze. -Na swoje pełne imię Xander skrzywił się. - Za tobą też będziemy tęsknić. Macie do nas wrócić cali i zdrowi jasne.

-Oczywiście dziadku. Może pojedziemy na plażę? Zabierzemy od razu Viol -Vio przyjeżdża do nas na ten ostatni tydzień wakacji i wtedy wszyscy razem pojedziemy do Stanów. Babcia i dziadek też z nami pojadą ale tylko na trzy dni bo niestety na więcej nie mogą.

-Niestety my nie możemy kochanie ale wy jedźcie widzimy się na kolacji, i nawet nie próbować mi się spóźnić jasne.

-Dobrze babciu. Ja idę się przebrać i tobie też to radzę chyba że chcesz chodzić cały dzień w piżamie. -Zaśmiał się Xander i wyszedł z babcią i dziadkiem. A ja się tylko uśmiechnęłam.

Stanęłam przy szafie i ją otworzyłam. Założyłam dziś czarne trochę przed kolano spodenki, jako że w Hiszpanii dalej jest strasznie gorąco nie zakładałam żadnej zbędnej bluzki tylko górę od bikini a na to białą na krótki rękaw koszule. Podeszłam do łóżka na którym stały moje okulary. Nosiłam je raczej rzadko ale lubiłam je. Zdecydowałam że dziś nie będę ich zakładać. Szybko wzięłam jeszcze jakąś mała torebkę do której spakowałam telefon chusteczki i kluczyki na wszelki wypadek i zjechałam windą na dół. Mieszkaliśmy w jednym z hoteli dziadka bardzo lubiłam pomagać mu w prowadzeniu ich. Gdy byłam już na samym dole zauważyłam Xandera który wyglądał na bardzo szczęśliwego.

-A ty co się tak szczerzysz jak mysz do sera?

-Bo wreszcie będę miał kogo po wkurzać, ty już nie denerwujesz się tak bardzo na moje teksty ale Viola tak więc się cieszę. -Od zawsze Xander i Vio dokuczali sobie i rywalizowali są naprawdę słodcy kiedy się kłócą. Już od dobrego roku próbuje ich ze sobą złączyć ale ciągle mówią że nie pasują do sobie. Ale ja wiem swoje tą dwójkę do sobie ciągnie.

-Czy tylko z tego powodu? Może jest też jakiś inny? - Spytałam chociaż i tak wiedziałam jaką odpowiedź otrzymam.

-No jest -A może jednak -Musze ją wrzucić do morza -Tak oto moja nadzieja przepadła.

El dulce aroma de polameri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz