3.

409 16 43
                                    

Siedziałam i rozmawiałam dalej z dziadkiem a Xander i Natan zabijali siebie wzrokiem. Nagle zaczął dzwonić kogoś telefon szybko spojrzeliśmy w kierunku z którego dochodził dzwięk. Był to telefon Natana odebrał on praktycznie od razu a po chwili wyszedł zdenerwowany z domu. Nie zwróciłam na to zbyt uwagi nie co poniektórzy. Mama od razu zapytała jego zdezorientowanych rodziców o co mogło chodzić ale oni sami nie wiedzieli o co mogło chodzić dla ich syna. Po możliwe że godzinie wreszcie pojechaliśmy do domu. Natan nie wrócił przez ten czas co było dla nas na rękę najbardziej dla mnie i Xandra któremu włączył się tryb żartownisia. Gdy weszliśmy do domu była dopiero 22¹² a jako że dla mnie jest to bardzo wczesna pora poszłam pomóc pakować się dla babci i dziadka. Bardzo nie chciałam żeby wyjeżdżali bo przez te 6 lat zdążyłam się przyzwyczaić że kiedy wstaje rano oni są w pobliżu że kiedy są potrzebni byli co najwyżej w drugim pokoju. A teraz przez rok będę się z nimi widziała parę razy i to nie tak długo jakbym chciała. Gdy skończyłam pomagać było już po 2 przedłożyło nam się trochę bo wygłupialiśmy się nie bardzo pakując ich walizki. Wiedziałam że się nie wyśpię szybko poszłam się umyć i weszłam na moje wielkie łóżko przykryłam się kocem bo było by mi za ciepło pod kołdrą przytuliłam się do pluszaka w kształcie Pluto z myszki Miki i zasnęłam.

Wstałam dziś jak mówiłam w nocy  bardzo nie wyspana i w złym humorze. Poszłam do łazienki gdzie umyłam zęby skorzystałam z toalety i wróciłam do pokoju. Poszłam odrazu do szafy żeby poszukać jakiś ubrań. Wybrałam szerokie czarne dresowe spodnie czarny top a na to szarą zapinaną bluzę z kapturem.  Bardzo nie chciałam się dziś malować ale musiałam zakryć te sińce pod oczami żeby wyglądać chociaż w połowie jak człowiek. Więc wzięłam korektor i pomalowałam cienie, przejechałam błyszczykiem po ustach pomalowałam rzęsy, i namalowałam kreski czyli taki mój codzienny makijaż. Wzięłam plecak w którym miałam tylko chyba z cztery zeszyty i piórnik. Zeszłam na dół gdzie skierowałam się odrazu do kuchni w której zastałam tylko mamę pijącą jak zdążyłam zauważyć czarną jak ziemia święta kawę. Usiadłam przy stole i położyłam głowę na rękach zgiętych w łokciach. Xander zszedł po chwili z wyraźnie lepszym humorem niż mój.

-A ty co taka radosna dziś? -Spytał ze śmiechem a ja spojrzałam na niego wkurzona. -Oj no już nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi -Powiedział dalej się śmiejąc a ja miałam ochotę go udusić.

-To już znamy powód twojej brzydoty. -Powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem i znów położyłam głowę na rękach zgiętych w łokciach. Usłyszałam cichy śmiech mamy a z oddali jeszcze śmiech babci i dziadka. Podniosłam głowę i zobaczyłam Xandra trzymającego rękę na sercu a twarz miał oburzoną.

-Nie. Nie odzywam się do ciebie. -Powiedział udając obrażonego na co wywróciłam oczami.

-Spokój chociaż będzie. -Powiedziałam a babcia z dziadkiem zaczęli się jeszcze głośniej śmiać mama zaczęła kaszleć bo zakrztusiła się kawą a Xander oburzył się jeszcze bardziej.

-Jedźcie już bo się spóźnicie -Powiedziała mama pocałowała mnie i Xandra w czoło dziadka i babcie przytuliła i wyszła z domu pewnie jadąc do pracy.

Wzięłam plecak przytuliłam się do babci i dziadka i poszłam nakładać moje conversy. Słyszałam że Xandi idzie za mną.

Wsiadłam na miejsce pasażera a Xandi usiadł za kierownicą ale nikt się nie odzywał wiedziałam że to po części moja wina ale jakoś nie szczególnie mnie to ruszało, podgłośniłam radio żeby nie było tej ciszy ale nie wielki obrażony Xandi musi zrobić na złość i ściszyć. Znów podgłośniłam ale on znów ściszył popatrzyłam na niego wkurzona a on się tylko uśmiechną. Całe szczęście byliśmy już prawie pod szkołą bo nie wytrzymam tu zaraz. Wysiadając ze samochodu zauważyłam elite stojącą przy drzwiach.

El dulce aroma de polameri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz