#7-Nieszczęśliwy wypadek

52 5 6
                                    

El Matador*

Od czekałem z planem Aurory parę  dni.Dziś była sobota czyli mecz Sułtanów z FC Technicali.Cała drużyna miała spotkać się w domu Kapitana o 16.00.Wpierw miał być grill i kąpiel w jego basenie a następnie drinki i oglądanie wspólnie meczu.Napisałem wcześniej że przyjdę z osobą towarzyszącą.Nikt nie miał nic przeciwko.Chłopaki byli bardziej ciekawi kto to będzie.Powoli mój plan zaczyna działać

Wyszedłem z łazienki zakładając moje żółte kąpielówki i na to spodnie dresowe.Nq górę narzuciłem czarny podkoszulek.Ubrałem buty a do torby wrzuciłem klapki z ręcznikiem suszarką i resztą moich kosmetyków

-Garcia wychodzę!-Krzyknąłem i wsiadłem do Bruna -Moje kochane autko.Czas pokazać wszystkim kto rządzi w tym mieście-Odpaliłem auto i zacząłem wyjeżdżać tyłem z garażu

Zatrzymałem natychmiast auto,gdy poczułem że w coś uderzyłem.Serce szybko mi biło a ręce drżały.Powoli wyszedłem z samochodu i udałem się ma tyły

-Garcia!-Rzeczą a raczej osobą,w którą uderzyłem był nikt inny niż moja gospodyni.-O BOŻE!-Krzyknąłem przestraszony.Podbiegłem do przodu auta i sięgnąłem po telefon leżący na schowku między siedzeniami.Wybrałem numer na 999 i czekałem aż ktoś odbierze.Po dwóch sygnałach miałem odpowiedź

-Centrum operacyjne 112  tu operator numer 47 w czym mogę pomóc?-Usłyszałem młody głos kobiety zza słuchawki

-Chciałbym zgłosić wypadek...

----Skip Time----

Siedziałem w poczekalni pod salą 472A.Nie mogłem się opanować.Pot spływał kroplami z mojego ciała jak szalony a ręce się trzęsły tak że nie do wytrzymania.Musiałem napisać chłopakom by zaczęli beze mnie bo mi coś ważnego wypadło.Jakoś nie miałem ochoty im pisać co dokładnie się stało chociaż mnie o to dopytywali .Do Aurory również musiałem napisać by bezsensownie na mnie nie czekała

Oparłem głowę o ręce i spojrzałem w dół.Kurwa jakim jestem debilem.Mogłem spojrzeć w lusterko a nie cofać na pewniaka

-El Matador?-Usłyszawszy swoję imię podniosłem głowę.Ktoś stał wśród tłumu jednak nie mogłem dostrzec kto.Dopiero gdy się ludzie odsunęli to mogłem zobaczyć sylwetkę

-Shaker?-Spojrzałem na niego zdziwiony

-Tak mam  na imię -Uśmiechnął się głupio podchodząc

-Co ty tu robisz?

-Przyszedłem bo słyszałem że coś się stało -Powiedział uśmiechając się do mnie jednak ja patrzyłem wciąż zdziwiony.Z jednej strony chciałem aby tu był ale z drugiej wolałem by poszedł

-Ou.Skąd niby?

-A wiesz n-nie ważne.Po prostu bałem się o ciebie i chciałem w razie czego być przy tobie

-Miło-Uśmiechnąłem się.Na korytarzu zaistniała pustka.Zero lekarzy zero pielęgniarek,ludzi i pacjentów.Tylko ja i on

Przesunąłem palce w jego stronę przez to się stykały.Mały przyjemny prąd mnie kopnął.Zaplątałem swój palec wokół niego.Następnie położyłem swoją rękę na jego i spojrzałem w jego stronę.On zrobił to samo.Patrzył na mnie tymi swoimi cudownymi oczkami.Czułem mocne motyle w brzuchu.Twarze się zbliżały a przestrzeń między nami była coraz mniejsza.Shaker przyciągał mnie jak magnes.Nie potrafiłem się od niego oderwać.Brakowało już parę sekund by nasze usta złączyły się w pocałunku jednak ktoś musiał to zepsuć!

-Kochanie!-Usłyszałem cichy piskliwy damski głos.Po chwili zostałem odepchnięty na 5m od Shakera -Martwiłam się -A no tak jeszcze jej tu brakowało.Dziewczyna złożyła krótki pocałunek na moim policzku a następnie spojrzała na lekko zakłopotanego chłopaka-Przeszkodziłam wam?

-Ee nie nie-Odezwał się po chwili Brązowo oki-To wy jesteście -Patrzył na naszą dwojke podejrzanie

-Tak ja i El Matador jesteśmy parą od 2 dni i bardzo się kochamy-Przytyliła się do mnie mocno ściskając mój brzuch

-Ouh tak!Ale mam prośbę nie mów nikomu jeszcze

-Ou...N-No okej-Zauważyłem że na jego twarzy pojawił się taki..Żal?

Czy to możliwe? Przecież on ma chłopaka którego kocha i wyglądają na mega szczęśliwych.A gdy nagle dowiaduję się że mam ,, dziewczynę" jest mu żal.Okej to jest dziwne...Nie spodziewałem się tego

Minęły dwie godziny a informacji dalej brak.Shaker i Aurora wciąż przy mnie byli.Byłem głodny, zmęczony i spragniony jednak nic bym nie dał rady wziąć przełknąć.Splotłem ręce i cicho westchnąłem

Dlaczego ja? Dlaczego ja zawsze muszę coś przeskrobać lub być nie uważny...Już bym wolał przypadkiem rozjechać trenera i tu leżał niż babcia Garcia

-Masz napij się ciepłej czekolady -Przed moją twarzą pojawił się kubek z ciepłym napojem.Shaker miło się uśmiechnął jednak ja  lekko odsunąłem ręką

-Nie dam rady nic przełknąć -Zadeklerowałem połykając nerwowo ślinę.Przyjaciel jedynie  rozłączył lekko moje ręce i wsadził mi napój do ręki

-Nie marudź a pij-Powiedział i chciał zniknąć za rogiem jednak zanim to zrobił jeszcze się do mnie odwrócił -Jak ja wrócę z toalety połowa ma być wypita bo inaczej-Pogroził mi palcem i zniknął

Zaśmiałem się cicho i zacząłem powoli pić.Moje ciało dzięki czekoladzie się rozgrzewało a drżące ręce się uspokajały

-Pan El Matador?-Spojrzałem na doktora która mina nie była dziś wesoła

-I co z babcią? Mogę się z nią spotkać?

-Moje najszczersze kondolencje-Spojrzałem na lekarza z szerokimi oczami a napój w ręce spadł na podłoże rozlewając się i robiąc sporą plamę.Nie wiedziałem co się dzieje.Opadłem na krzesło nie odzywając się ani słowem

||Can You Hear Me?||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz