El Matador*
Od czekałem z planem Aurory parę dni.Dziś była sobota czyli mecz Sułtanów z FC Technicali.Cała drużyna miała spotkać się w domu Kapitana o 16.00.Wpierw miał być grill i kąpiel w jego basenie a następnie drinki i oglądanie wspólnie meczu.Napisałem wcześniej że przyjdę z osobą towarzyszącą.Nikt nie miał nic przeciwko.Chłopaki byli bardziej ciekawi kto to będzie.Powoli mój plan zaczyna działać
Wyszedłem z łazienki zakładając moje żółte kąpielówki i na to spodnie dresowe.Nq górę narzuciłem czarny podkoszulek.Ubrałem buty a do torby wrzuciłem klapki z ręcznikiem suszarką i resztą moich kosmetyków
-Garcia wychodzę!-Krzyknąłem i wsiadłem do Bruna -Moje kochane autko.Czas pokazać wszystkim kto rządzi w tym mieście-Odpaliłem auto i zacząłem wyjeżdżać tyłem z garażu
Zatrzymałem natychmiast auto,gdy poczułem że w coś uderzyłem.Serce szybko mi biło a ręce drżały.Powoli wyszedłem z samochodu i udałem się ma tyły
-Garcia!-Rzeczą a raczej osobą,w którą uderzyłem był nikt inny niż moja gospodyni.-O BOŻE!-Krzyknąłem przestraszony.Podbiegłem do przodu auta i sięgnąłem po telefon leżący na schowku między siedzeniami.Wybrałem numer na 999 i czekałem aż ktoś odbierze.Po dwóch sygnałach miałem odpowiedź
-Centrum operacyjne 112 tu operator numer 47 w czym mogę pomóc?-Usłyszałem młody głos kobiety zza słuchawki
-Chciałbym zgłosić wypadek...
----Skip Time----
Siedziałem w poczekalni pod salą 472A.Nie mogłem się opanować.Pot spływał kroplami z mojego ciała jak szalony a ręce się trzęsły tak że nie do wytrzymania.Musiałem napisać chłopakom by zaczęli beze mnie bo mi coś ważnego wypadło.Jakoś nie miałem ochoty im pisać co dokładnie się stało chociaż mnie o to dopytywali .Do Aurory również musiałem napisać by bezsensownie na mnie nie czekała
Oparłem głowę o ręce i spojrzałem w dół.Kurwa jakim jestem debilem.Mogłem spojrzeć w lusterko a nie cofać na pewniaka
-El Matador?-Usłyszawszy swoję imię podniosłem głowę.Ktoś stał wśród tłumu jednak nie mogłem dostrzec kto.Dopiero gdy się ludzie odsunęli to mogłem zobaczyć sylwetkę
-Shaker?-Spojrzałem na niego zdziwiony
-Tak mam na imię -Uśmiechnął się głupio podchodząc
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem bo słyszałem że coś się stało -Powiedział uśmiechając się do mnie jednak ja patrzyłem wciąż zdziwiony.Z jednej strony chciałem aby tu był ale z drugiej wolałem by poszedł
-Ou.Skąd niby?
-A wiesz n-nie ważne.Po prostu bałem się o ciebie i chciałem w razie czego być przy tobie
-Miło-Uśmiechnąłem się.Na korytarzu zaistniała pustka.Zero lekarzy zero pielęgniarek,ludzi i pacjentów.Tylko ja i on
Przesunąłem palce w jego stronę przez to się stykały.Mały przyjemny prąd mnie kopnął.Zaplątałem swój palec wokół niego.Następnie położyłem swoją rękę na jego i spojrzałem w jego stronę.On zrobił to samo.Patrzył na mnie tymi swoimi cudownymi oczkami.Czułem mocne motyle w brzuchu.Twarze się zbliżały a przestrzeń między nami była coraz mniejsza.Shaker przyciągał mnie jak magnes.Nie potrafiłem się od niego oderwać.Brakowało już parę sekund by nasze usta złączyły się w pocałunku jednak ktoś musiał to zepsuć!
-Kochanie!-Usłyszałem cichy piskliwy damski głos.Po chwili zostałem odepchnięty na 5m od Shakera -Martwiłam się -A no tak jeszcze jej tu brakowało.Dziewczyna złożyła krótki pocałunek na moim policzku a następnie spojrzała na lekko zakłopotanego chłopaka-Przeszkodziłam wam?
-Ee nie nie-Odezwał się po chwili Brązowo oki-To wy jesteście -Patrzył na naszą dwojke podejrzanie
-Tak ja i El Matador jesteśmy parą od 2 dni i bardzo się kochamy-Przytyliła się do mnie mocno ściskając mój brzuch
-Ouh tak!Ale mam prośbę nie mów nikomu jeszcze
-Ou...N-No okej-Zauważyłem że na jego twarzy pojawił się taki..Żal?
Czy to możliwe? Przecież on ma chłopaka którego kocha i wyglądają na mega szczęśliwych.A gdy nagle dowiaduję się że mam ,, dziewczynę" jest mu żal.Okej to jest dziwne...Nie spodziewałem się tego
Minęły dwie godziny a informacji dalej brak.Shaker i Aurora wciąż przy mnie byli.Byłem głodny, zmęczony i spragniony jednak nic bym nie dał rady wziąć przełknąć.Splotłem ręce i cicho westchnąłem
Dlaczego ja? Dlaczego ja zawsze muszę coś przeskrobać lub być nie uważny...Już bym wolał przypadkiem rozjechać trenera i tu leżał niż babcia Garcia
-Masz napij się ciepłej czekolady -Przed moją twarzą pojawił się kubek z ciepłym napojem.Shaker miło się uśmiechnął jednak ja lekko odsunąłem ręką
-Nie dam rady nic przełknąć -Zadeklerowałem połykając nerwowo ślinę.Przyjaciel jedynie rozłączył lekko moje ręce i wsadził mi napój do ręki
-Nie marudź a pij-Powiedział i chciał zniknąć za rogiem jednak zanim to zrobił jeszcze się do mnie odwrócił -Jak ja wrócę z toalety połowa ma być wypita bo inaczej-Pogroził mi palcem i zniknął
Zaśmiałem się cicho i zacząłem powoli pić.Moje ciało dzięki czekoladzie się rozgrzewało a drżące ręce się uspokajały
-Pan El Matador?-Spojrzałem na doktora która mina nie była dziś wesoła
-I co z babcią? Mogę się z nią spotkać?
-Moje najszczersze kondolencje-Spojrzałem na lekarza z szerokimi oczami a napój w ręce spadł na podłoże rozlewając się i robiąc sporą plamę.Nie wiedziałem co się dzieje.Opadłem na krzesło nie odzywając się ani słowem
CZYTASZ
||Can You Hear Me?||
FanfictionPo czterech latach za kratkami El Matador wychodzi na wolność. Jednak po powrocie na grilla u Przyjaciela, zastaje swojego byłego, którego wypadek kiedyś zmienił ich życie, w objęciach innego. To niespodziewane spotkanie rzuca cień na ich relacje i...