--------------------PROLOG--------------------

12 1 3
                                    

Blask księżyca oraz gwiazd był w stanie oślepić więc czarny, umięśniony kocur lekko zmrużył oczy. Podchodził do niego już dziewiąty kot z gwieździstym futrem, który dawał mu życie przywódcy. Był znajomy... To był dawny członek jego klanu a raczej poprzedni przywódca. Kot klanu gwiazdy stał tuż przed nim i wpatrywał się swoimi błękitnymi oczami w niego.

- z tym życiem daję ci dar doceniania medyka wykorzystuj go dobrze i pamiętaj że to właśnie medyk najbardziej troszczy się o wszystkich kiedy są chorzy i ich opatruje kiedy są ranni.- miauknął gwieździsty kot spokojnym i miłym głosem, na chwilę zamilkł ale potem dotknął swym nosem czarnego czoła byłego zastępcy zadając mu jak dotąd największy ból. Czarny kot skrzywił swój pysk przez to i zgiął łapy. Kiedy poprzedni przywódca klanu nocy zabrał nos z jego czoła ból nagle minął, zastępca wpatrywał się w kota klanu gwiazdy.

- tęsknię za tobą Mysia Gwiazdo...- miauknął czarny kocur

- witaj Osmolony Kle... Ja też tęskniłem jednak nadszedł czas abyś to ty zajął moje miejsce... Twoje stare życie właśnie minęło, teraz zostały nadane ci dziewięć żywotów przywódcy, a klan gwiazdy powierza ci dowodzenie nad klanem nocy. Broń go oraz opiekuj się starszymi i młodszymi, czcij przodków i polegaj na kodeksowi wojownika. Przeżyj każde kolejne życie z dumą i godnością.- miauknął Mysia Gwiazda. Osmolony Kieł patrzył uważnie na kota

- witam cię nowym imieniem klanu gwiazdy! Witaj Osmolona Gwiazdo!!- były przywódca zaczął wiwatować jego imię a po krótkiej chwili dołączały się również inni przodkowie, którzy dawniej należeli do klanu nocy. Nagle wszyscy oprucz nowego przywódcy zniknęli a dookoła czarnego kota pojawiła się przerażająca pustka, jednak puźniej zobaczył ledwo widocznego białego kota

- kim jesteś..?- zapytał nieufnie Osmolona Gwiazda

- nazywam się Nocna Gwiazda.- miauknęła biała kotka

- w witaj...- powitał ją niepewnym głosem i uprzejmie schylając głowę założycielce jego klanu.

- z jednego będą dwa tylko jeden będzie sam.- miauknęła biała kotka tonem, którego emocji nie dało się odczytać

- co to znaczy?- zapytał nowy przywódca jednak biała kocica zaczęła powoli znikać a Osmolona Gwiazda wracać do świata rzeczywistego

- czekaj!!- zawołał Osmolona Gwiazda ale kitka nic nie zrobiła tylko zniknęła całkowicie w mroku.

Wiele księżycy puźniej-------------------------

W obozie rozległ się pisk bólu, szybko przed legowiskiem z, krórego dochodziły te dźwięki zebrały się zaniepokojone i zaciekawione koty klanu. Z legowiska medyka szybko wybiegła biało brązowa kotka mająca w pysku liście i mech z miodem, przepchnęła się ona przez tłum kotów przeganiając je aby zrobiły miejsce a kiedy była już przed wejściem do żłobka, natychmiast tam weszła. Czarny Przywódca klanu patrzył z daleka na to co się działo, siedział przed swoim legowiskiem pod wielkim kamieniem. Popatrzył w górę i zaczął się modlić do klanu gwiazdy aby poród Ziemnego Serca, jedynej karmicielki klanu się powiódł. Podczas tego patrzył w niebo z zachodzącym słońcem i pojawiającymi się migającymi gwiazdami, dalej było słychać krzyki karmicielki i pruby uspokojenia jej medyczki. Osmolona Gwiazda dalej wpatrywał się w niebo a nad jego głową pojawiła się spadająca gwiazda- czy to znak od klanu gwiazdy?- zapytał siebie w myślach i zaniepokoił się lekko, nie wiedział co może to oznaczać ale wiedział, że jak Świetlikowy Strumień czyli medyczka klanu nocy wruci do siebie a on sprawdzi jak mają się nowi członkowie klanu to będzie musiał z nią porozmawiać o znaku albo czymkolwiek to było. Osmolona Gwiazda znów popatrzył na niewielką jasminię która pełniła gunkcję żłobka i czekał aż medyczka pozwoli mu wejść do środka. Chwilę po jego przemyśleniach z tunelu wyłoniła się biała kotka.

- dwa kocurki i jedna koteczka!- oznajmiła z uśmiechem do całego klanu, przywódca uśmiechnął się lekko. Świetlikowy Strumień popatrzyła na niego i kiedy koty zaczęły ze sobą rozmawiać na temat kociaków podeszła do niego.

- to wspaniała wiadomość dla klanu.- miauknęła medyczka.

- tak, jesteś najlepszą medyczką jaką znałem.- miauknął zadowolony a medyczka zamruczała

- dziękuję, to mój obowiązek- miauknęła, przywódca przestał się uśmiechać i westchnął.

- kiedy kociaki się rodziły zobaczyłem spadającą gwiazdę... Czy to coś znaczy?- przywódca zapytał niepewnie

- hm... Niemam pojęcia...- Świetlikowy Strumień miauknęła ciszej

- nieszkodzi...- miauknął Osmolona Gwiazda idąc do swojego legowiska.

Początek klanu - Wojownicy Tom I (NIE SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz