Dookoła było wszystko zielone, wszystko kwitło. Pora nowych liści sprawiała, że wszędzie pachniało kwiatami, w żłobku kocięta bawiły się obok swojej matki. Do żłobka ostatnio dołączyła Brunatna Mgła ponieważ okazało się, że będzie mieć kocięta razem z Króliczym Szponem. To była świetna wiadomość dla klanu. Drzewek bawił się razem z Ćmą a Kamyczka zdecydowała się pomóc Świetlikowemu Strumieniowi w układaniu ziół albo w czymś. To już było wiadome. Kamyczka zostanie medyczką. Drzewek wraz ze swoim bratem byli blisko wyjścia, zobaczyli z tamtąd, że przywódca, Osmolona Gwiazda wchodzi na Nocny Głaz. Nocny głaz to było miejsce z którego przywódca przemawiał do klanu. Drzewek uśmuechnął się.
- czy wkońcu zostaniemy uczniami?- zapytał Drzewek z entuzjazmem, to byłoby świetne! Wkońcu mógłby robić coś ciekawego a nie tylko się bawić z rodzeństwem cały czas w to samo. Drzewek już znał wszystkie fajne kryjówki w obozie! Ziemne Serce zaśmiała się cicho.
- nie... Jeszcze trochę musicie poczekać- zamruczała kotka po czym spojrzała na Brunatną Mgłę, jej brzuch faktycznie był już zaokrąglony.
- potrzebujesz może czegoś Brunatna Mgło? Jak się czujesz?- Ziemne Serce zapytała z troską, od czasu kiedy przyszła nowa karmicielka do żłobka to mama Drzewka bardzo się o nią troszczyła.
- nie, nie potrzebuję niczego... Dziękuję za troskę a i tak dobrze się czuję ale kocięta zaczynają już trochę przeszkadzać- miauknęła
- dobrze...- powiedziała Ziemne Serce w tym momęcie można było usłyszeć jak przywódca mówi "niech wszyscy zbiorą się pod skałę klanu" wtedy koty zebrały się pod Nocny głaz.
- hm? Wszyscy?- zapytała Brunatna Mgła niepewnie, zastanowiła się chwilę po czym podniosła się.
- zatem chodźmy.- powiedziała niepewnie Ziemne Serce
- my też???- Drzewek zapytał podbiegając do mamy z uśmiechem.
- tak... Ale raczej to nie będzie wasza ceremonia... I zachowujcie się dobrze- mama Drzewka i Ćmy powiedziała, wszystkie cztery koty poszły w stronę miejsca zebrań. Razem usiedli gdzieś na boku.
- Ryjówcza Łapo... Twoja mentorka, Brunatna Mgła jak już pewnie wiesz, nie jest zdolna do dalszego nauczania cię... Wybrałem zatem dla ciebie innego mentora który nauczy cię równie dużo- miauknął przywódca a Ryjówcza Łapa spojrzała niepewnie na niego, Drzewek wiedział, że w myślach prosi aby miała jakiegoś dobrego mentora.
- twoim nowym mentorem zostanie Wysoki Ogon- Osmolona Gwiazda dokończył. Ryjówcza Łapa uśmuechnęła się, Wysoki Ogon był dobrym podkopkiem. Rujówcza Łapa podeszła do swojego nowego mentora z uśmiechem.
- ale to nie koniec...- westchnął przywódca, koty zaniepokoiły się. Myśleli, że przywódca chce powiedzieć coś złego. Przy okazji wtedy Kamyczka podeszła do swojego rodzeństwa niepewnie.
- ostatnio patrol wojowników w lesie wyczuł zapach wilka... Proszę abyście mieli się na baczności- powiedział Osmolona Gwiazda, Ziemne Serce przygarnęła łapą do siebie swoje kociaki, chciała być pewna, że są bezpieczne. Kociaki wystraszyły się trochę bały się wilka przez historie innych kotów o tych okropnych stworzeniach. Podobno zjadały kociaki! Kamyczka ze strachu przytuliła się do futra swojej mamy.
- wysłać patrol który przegoni tego wilka?- wkońcu zaproponował Króliczy Szpon czyli zastępca przywódcy klanu. Osmolona Gwiazda spojrzał na niego i kiwnął twierdząco głową, zastępca podszedł pod Nocny głaz. Rozglądnął się po kotach.
- na patrol do pozbycia się wilka pójdą... Tygrysi Pas, Lwie Zaufanie, Pianisty Obłok oraz Korzenny Pazur i oczywiście ja też pójdę z wami- zastępca miauknął głośno, koty przywołane podeszły do niego.
- patrol niech wyruszy natychmiast... A Zebranie uważam za zakończone- przywódca miauknął po czym zeskoczył z nocnego głazu i wszedł do swojego ciemnego legowiska. Kociaki dalej były wystraszone kiedy patrol wyszedł z obozu.
- spokojnie... Wszystko będzie dobrze...- miauknęła Ziemne Serce, polizała z troską swoje kocięta po czole, chwilę po tym wstała i zaprowadziła kociaki do żłobka gdzie spędzili resztę czasu. Drzewek zastanawiał się czy patrolowi uda przegonić się lisa.
---- NIAEDŁUGO POTYM -------------
Z polany w obozie dało się usłyszeć krzyk, Drzewek przeraził się jednak ciekawość poniosła go przed żłobek. Zobaczył tam krwawiące koty i... Tygrysiego Pasa który w pysku niósł Pianisteho Obloka! Ojciec Drzewka zwisał mu zpyska, Osmolona Gwiazda szybko stanął naprzeciwko patrolu. Był przerażony. Na przód wyszła Lwie Zaufanie.
- to nie był jeden wilk! To cała watacha...- miauknęła odważna wojowniczka. Tym razem była jednak wystraszona, watacha? Kilka kotów nawet sobie z tym nie poradzi.
- Pianisty Obłok... Nie żyje... Poległ z chonorem, zostanie w naszych sercach na zawsze- miauknął smutno Korzenny Pazur, jeden z dawnych przyjaciół Pianistego Obłoka.
- Drzewku? Na co tak patrzysz?..- zapytała Ziemne Serce patrząc na Drzewka, chwilę potem podeszła do niego. Z oczy Drzewka popłynęło parę łez. Jego matka spojrzała tam gdzie Drzewek i rozpłakana pobiegła w stronę swojego martwego ukochanego.
- Pianisty Obłoku! Nie!- miauknęła z żalem, Tygrysi Pas położył go na ziemi delikatnie. Ziemne Serce przytuliła się do jego futra cała rozpłakana. Drzewek dalej wpatrywał się ze łzami w rodziców. Kiedy podeszło do niego rodzeństwo pobiegł w stronę ojca a oni za nim. Wszyscy ze łzami stali obok Pianistego Obłoku.
- idźcie do żłobka... Ja tu zostanę- miauknęła Ziemne Serce z wielkim smutkiem. Kocięta pierwsze nie chciały zostawiać taty jednak posłuchały swojej matki i poszli do żłobka cali rozpłakani. Brunatna Mgła przytuliła ich wszystkich na pocieszenie, Drzewek nie wiedział jak sobie teraz poradzi bez ojca... Słońce coraz bardziej zniżało się ku horyzontowi, kociaki ze żłobka mogły usłuszeć jak przywódca mówi coś w stylu „Pianisty Obłok był wspaniałym podkopkiem... Zostanie w naszych sercach na długo jednak teraz módlmy się aby klan gwiazdy przyjął go do siebie" jednak ani Kamyczka, ani Ćma, ani Drzewek nie zwrucili na to uwagi tylko dalej wtulali się w puszyste futro Brunatnej Mgły, przestali płakać ale dalej było im bardzo smutno. W międzyczasie zaczął padać deszcz jak gdyby wojowniczy przodkowie opłakiwali śmierć wojownika.
-----------------------------------------------------
Robiło się już ciemno, matka kociaków dalej nie zjawiła się w żłobku ponieważ cały czas opłakiwała śmierç swojego ukochanego, kociaki spały na swoim legowisku a obok nich leżała Brunatna Mgła aby kociaki czuły się trochę lepiej. Nagle karmicielka krzyknęła z bólu, Drzewek spojrzał na nią wystraszony. Nie wiedział co się dzieje. Niedługo potem w żłobku pojawiła się biała kotka, była to Świetlikowy Strumień, medyczka klanu. Miała że sobą jakieś zioła.
- Ćmo, Kamyczki i Drzewku proszę wyjdźcie- poprosiła, zapewne nie chciała aby kociaki to widziały ale również chodziło o to, że medyczka potrzebowała większej ilości miejsca którego w żłobku nawet bez kociqków było niewiele. Kociaki szybko wyszły i stanęły przed żłobkiem, podeszła do nich Ziemne Serce.
- spokojnie, wszystko będzie dobrze... Po prostu w klanie pojawią się nowi członkowie- miauknęła z lekkim uśmiechem, Drzewek popatrzył na nią, czy to jest aż tak bardzo bolesne? Pomyślał. Krzyki ustały a medyczka wyszła ze żłobka z uśmiechem
- jedna koteczka- oznajmiła, Króliczy Szpon, ojciec nowonarodzonej kotki podszedł bliżej medyczki.
- napewno wszystko dobrze?- zapytał, w jego głosie można było zauważyć troskę oraz niepokój.
- tak, Króliczy Szponie, ale narazie lepiej abyś nie wchodził ponieważ Brunatna Mgła musi odpocząć- miauknęła spokojnym głosem medyczka klanu nocy.
- ehhh... Dobrze- powiedział i spojrzał na wejście do żłobka a następnie poszedł do legowiska wojowników aby pójść spać. Ziemne Serce zaprowadziła swoje kociaki do żłobka gdzie poszły spać, Drzewek chciał zobaczyć koteczkę Brunatnej Mgły ale było już ciemno a karmicielka musiała odpocząć. Tak powiedziała Świetlikowy Strumień...
CZYTASZ
Początek klanu - Wojownicy Tom I (NIE SKOŃCZONE)
AventureZ JEDNEGO BĘDĄ DWA TYLKO JEDEN BĘDZIE SAM Każdy jest inny, jednak w klanie jaskini był jeden kot, który od zawsze nie za bardzo przepadał za życiem w miejscu gdzie się narodził. Zapraszam do historii o wielu zwrotach akcji, żuciu klanu w tunelach i...