ROZDZIAŁ 1

7 2 0
                                    

W norce, która pełniła funkcję żłobka, po mimo tego, że kotka nie karmiła mlekiem już swoich małych kociąt to w środku unosił się przyjemny zapach mleka. Było tu ciepło oraz przyjemnie... Kociaki leżały przy swojej mamie i co jakiś czas mruczały cichutko, było już puźno a od ich narodzin minęły już równe cztery księżyce. Wszystkie kociaki już spały, wszystkie oprucz... Drzewka, on jeszcze nie zasnął, zamiast tego powoli wstał a potem tak samo powolnie poszedł w stronę wyjścia z legiwiska, zanim był na miejscu raz się potknął ale nic mu się nie stało. Usiadł przed wyjściem ze żłobka i patrzył na obóz oświetlony blaskiem połowy księżyca. Kociak był zachwycony tym wyglądem obozu i rozglądał się dostrzegając jego piękno. Miał otwarty pyszczek aby jeszcze lepiej wchłaniać zapachy lasu pory zielonych liści. Za jego plecami słychać było cichutki szelest, młody kocurek odwrucił się i ujżał przymrużone, zielone oczy swojej mamy.

- Drzewku? Idź już spać...- miauknęła zaspanym głosem jego mama, Ziemne Serce. W mroku nie było widać jej ciemnobrązowego futra.

- dobrze...- miauknął lekko niechętnie jednak powinien się słuchać mamy więc podszedł szybciej niż przedtem do posłania i się położył obok swojego rodzeństwa, Kamyczki oraz Ćmy.

★★★★

Obudził się, był na jakiejś polanie a obok widać było drzewa. Wbiegł do lasu z uśmiechem i biegał po nim, naprzeciwko zobaczył wiewiórkę, zakradł się do niej szeleszcząc i machając ogonem ale wiewiórka cudem nie usłyszała, Drzewek skoczył na nią ale wiewiórka uciekła i zaczęła wchodzić szybko na drzewo. Kocurek skoczył na drzewo i wspiął się za nią wszedł do dziupli za wiewiórką i tam ją złapał. Wszystko wokół zaczynało się nagle robić coraz ciemniejsze aż wkońcu było całkowicie ciemno

★★★★

Otworzył oczy i rozejrzał się dookoła, znowu był w żłobku, to był tylko sen, leżał obok śpiącego Ćmy a jego matka myła Kamyczkę, która próbowała jej uciec.

- sama się umyję- zaprotestowała Kamyczka dalej próbując się wyrwać mamie. Jednak ona nie puszczała córki i dalej ją wylizywała z lekkim uśmieszkiem. Wzrok Drzewka skierował się w stronę wyjścia z żłobka.

- mogę wyjść?- Drzewek zapytał swoją mamę

- tak ale nie przeszkadzaj innym.- miauknęła Ziemne Serce do swojego kociaka.

- jej!- pisnął i pobiegł w stronę wyjścia z legowiska, kiedy wybiegł to rozejrzał się po oświetlonym przez promienie słońca wąwozie. Było w nim widać powalone drzewo i kolcolist na końcu obozu, było również widać więcej tuneli będących legowiskami dla wojowników, podkopków, starszych, medyka, przywódcy, i uczniów, ale to nie jedyne co dało się ujrzeć, na końcu obozu były inne tunele a w środku nie dało się zobaczyć jak głęboki on jest. Kocurek wzdrygnął się ze strachu na myśl, że będzie musiał tam wchodzić kiedy zostanie uczniem. Z ciemnej nory wyszedł Pianisty Obłok, Tygrysi Pas oraz Brunatna Mgła wraz z swoją uczennicą, Ryjówczą Łapą. Ojciec Drzewka, Pianisty Obłok niósł w pysku dużego królika a reszta nie miała nic oprucz ubłoconego futra. Wielką zdobycz odłożyli na stertę po czym rozeszli się w swoje strony. Ryjówcza Łapa podbiegła do swojego brata, Kreciej Łapy i z entuzjazmem zaczęła opowiadać mu o tym co działo się na patrolu. Drzewek jednak tym razem nie zamierzał podsłuchiwać, zamiast tego skierował się do legowiska starszyzny z nadzieją, że opowiedzą mu jakąś historyjkę o dawnym klanie. Był już blisko i miał wchodzić do legowiska starszyzny ale zatrzymał go ojciec.

- cześć Drzewku!- Pianisty Obłok powitał syna z uśmiechem, zbliżał się do niego

- cześć tato.- miauknął Drzewek z uśmiechem podziwiał swojego ojca za to, że był taki silny i odważny. Niczego się nie bał! Drzewek chciał zostać tak samo wspaniałym podkopkiem (podkopek to wojownik pracujący pod ziemią tak dla wytłumaczenia mniejwięcej) jak on.

Początek klanu - Wojownicy Tom I (NIE SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz