Rozdział 2.

144 8 1
                                    

Naomi, zanim weszła do wanny napełnionej wodą, po której unosiła się piania, zapaliła jeszcze kilka świeczek, stojących na szafce. Nie wiedziała, czy przyjdzie Nathaniel, czy też nie, ale zapach tych światełek relaksował ją. Słońce, co dopiero szło spać, zostawiając na niebie pomarańczowe błyski, więc w łazience nie panował nawet półmrok. Preferowała spędzenie tej czynności, podczas gdy księżyc już zaglądał jej do środka, ale dzisiejszego dnia i po wielogodzinnych spacerach potrzebowała tego szybciej niż zazwyczaj.

Weszła do środka, od razu czując, jak całe ciało zaczęło się rozluźniać. Zdecydowanie tego potrzebowała. W łazience zaczął unosić się waniliowy zapach świeczek i olejków. Przymknęła na chwilę oczy, pozwalając się uspokoić. Miała cichą nadzieję, że Nathaniel jednak pojawi się za jakąś chwilę i dołączy, ale rozumiała, że nie może być wiecznie na jej zawołanie. Nie podobał jej się fakt, że znowu wraca do swojej "pracy" mordercy i dodatkowo dalej będzie przyjmować zlecenia.

Martwiła się o niego.

Nie chciała mieć jakiejkolwiek powtórki z tego, co się działo. Nie chciała go prosić i z całej siły odciągać od tego, co robi, ale nie popierała tego.
Swoje dorosłe życie wyobrażała sobie całkowicie inaczej, ale po porwaniu przestała, cokolwiek sobie wyobrażać. Żyje teraz chwilą. Nie planuje przyszłości, chociaż momentami czuła, że czegoś było jej brak. Próbowała odnaleźć w głębi siebie tego zagubionego puzzla do idealnego obrazka, ale nie potrafiła zrozumieć, czym ten mały puzzel jest. Przecież ma Nathaniela przy sobie, ma przyjaciół i mieszka w tym pięknym miejscu. Owszem, rodzice byli zbyt daleko od niej, ale musiała przyznać, że nie czuła się tak blisko z nimi, jak kiedyś. Rok pobytu w domu dał jej do zrozumienia, że to, co było, już nigdy nie wróci. Jej rodzice się zmienili, już nie wspominając o swoim rodzeństwu. Jasmine kiedyś mała, nieśmiała dziewczynka, stawała się już prawie kobietą. Była pewna siebie, często z każdym flirtowała, rozrabiała i najchętniej rzuciłaby szkołę dla imprezowania. Raz nawet chciała zabrać Nao na jedną z imprez, by się rozerwała, jednak stanowczo się nie zgodziła. Skończyło się wtedy na tym, że ciemnowłosa siedziała w jej pokoju, malując paznokcie, by poćwiczyć nowe wzory i opowiadała o przygodach w szkole czy w klubach. Rodzice nie wiedzieli, że ich mała pociecha wcale nie była taka grzeczna, jak kiedyś, a jej nocowanie u koleżanki kończyło się na nocnych dyskotekach.

Z Gabrielem było odwrotnie. Z niesamowitego łobuza stał się dorosłym i poważnym mężczyzną. Czasami zbyt poważnym i mimo roku różnicy, gdzie to Naomi była starsza, miała wrażenie, że jest przy nim takim dzieciakiem. Nie obchodziły go zabawy, a nauka. Wiele się uczył i czytał, aby w przyszłości móc otworzyć swój własny biznes. Podziwiała go.

Otworzyła oczy, kiedy usłyszała otwierające się drzwi.

- Już prawie zimna woda. – Powiedziała na wstępie, widząc, jak starszy ściąga ze swojego wyrzeźbionego ciała białą koszulę.

- To ją rozgrzejemy. – Odpowiedział z pewną powagą na, co dziewczyna parsknęła ze śmiechu.

Kiedy ściągnął ze swojego ciała cały ten oficjalny, biurowy ubiór, wszedł do wody. Naomi mogła przez pewną chwilę spoglądać na jego nagie, opalone ciało bez grama zawstydzenia, zanim zanurzyło się w pianie. Zdecydowanie była szczęściarą.

- Chodź. – Usłyszała i nie musiała nawet pytać, o co chodziło. Odwróciła się tyłem do mężczyzny tak, aby móc oprzeć się na jego nagiej klatce piersiowej. Uśmiechnęła się sama do siebie, czując jak Nathaniel łapie pod wodą jej dłoń. - Jimmy musiał cię naprawdę wykończyć, że tak szybko chciałaś wziąć kąpiel.

Teach me to smile cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz