Pierwsze co usłyszałam to rozbrzmiewający po całym pokoju odgłos budzika. Nie znosiłam go przez ostatni czas. Nigdy nie miałam problemu ze wstawaniem, więc wstałam za pierwszym razem. O mój lordzie, poniedziałek. Jak zwykle uporałam się z codzienną, szkolną rutyną i wyszłam z pokoju. Moja mama już musiała wyjść do pracy ponieważ było bardzo cicho, co również oznacza że mój brat też śpi, zamiast zbierać się do szkoły. Leń. Nie zamierzam go znowu budzić, nie ma kurwa.
Zerknęłam szybko na godzinę i szybko jedząc cokolwiek ubrałam buty aby wyjść.
Kochałam pogodę na początku roku szkolnego. Chodzenie w bluzie, ciepłe słońce świecące o poranku w twarz i słuchawki z ulubioną muzyką. To zdecydowanie mój klimat.
To były pierwsze tygodnie w liceum i zdecydowanie było inne niż podstawówka, ale tego się spodziewałam. Nauka nie była dla mnie problem, ale miałam straszne problemy ze zmęczeniem, co poradzić na rozkład edukacji w naszym kraju. Wyłączając powoli „Castle on the hill" Eda Sheeran'a, przyglądałam się jakże cudownej szkole (nie nawidzę). O dziwno na ten moment nie odczuwałam żadnych większych emocji, miałam neutralny stosunek do wszystkiego i starałam się trzeźwo oceniać sytuację.*********
Jako dziecko byłam bardzo energiczną osobą, chciałam robić wszystko, bawić sie z każdym i nie nawidziałam siedzieć sama. Z czasem gdy często byłam odrzucana i musiałam w kurwicy siedzieć sama, nauczyłam się spędzać czas sama ze soba. Poniekąd uważam to za sukces, ponieważ aktualnie jestem i dużą towarzyską i introwertyczką w jednym, co nie ukrywajmy, jest bardzo potrzebne.
Z zamyślań wyrwał mnie widok mojego przystanku. Wysiadłam i skierowałam się prosto do budynku, w którym odbywa się moja terapia. Z zewnątrz wygląda bardzo obskurnie, ma kraty w oknach, zadrapaną szarą farbę mieszającą się z białą i ogólnie taką typową otoczkę jak dla psychiatryka lub więzienia. Powoli chodzenie tu mi się nudzi, ponieważ uważam że mogłabym sobie dać radę już sama, ale wracając trochę w przeszłość, jednak się obawiam, czy to byłaby dobra decyzja.
- Dzień dobry, Vivian. Opowiadaj, co działo się w tym tygodniu?
- Właściwie nic szczególnego, oprócz tego ch zwykle. - odparłam niezbyt chętna do wałkowania znowu tego tematu.
- A dokładniej? - nie wkurwiaj mnie kobieto, wiesz co.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić - Krążące myśli o jedzeniu po całej głowie, chęć płaczu po posiłkach a z drugiej strony strach co będzie, jak się nie pozbieram, napięcie związane z brakiem treningów. - powiedziałam wszystko co męczyło mnie od paru miesięcy, czyli zaburzenia odżywiania. Powod, dla którego tu trafiłam.
- Rozumiem. Dzisiaj się tym znowu zajmiemy, ale wiesz, że jeśli waga nie urośnie to czeka cię ośrodek?.
Ośrodek. Myśl dla mnie tak szczerze abstrakcyjna, ponieważ nie uważałam, że jestem tak chora jak te dziewczyny ważące po 37 kilo czy niżej. Niby też mam duży problem, ale i tak uważałam to za straszenie. ( wtedy jeszcze nie podejmowałam takiej walki i nie zdawałam sobie sprawy, w jakim dołku byłam)
- Wiem i się bardzo staram, mam problem, okej, czaje, ale ciężkie to jest, widzi Pani.
Chwilę czekałam na odpowiedź, ponieważ myślała już nad dalszym przebiegiem naszego spotkania. Ogólnie to łapałam szybko. Inne dziewczyny, z tego co słyszałam nie rozumieją swojego problemu i nie chcą dać sobie pomóc. Ja chcę. Ale trzyma mnie przekonanie, że nie jestem wystarczająco chora. Moja motywacja, dla której staram się pracować na ed jak sprintem, jest judo. Mój ukochany sport. Po pierwszej wizycie u psychiatry, usłyszałam, że nie mogę trenować i to jest kurwa oczywiste. Nieźle się załamałam. Niby treningi to była teraz katorga, bo siła mnie już dawno opuściła, ale kocham ten sport całym sercem.*****
Kiedy już wyszłam, znów nałożyłam słuchawki na uszy. Może to wydawać się przesada, ale takie odcięcie się od świata nawet idąc ulicą bardzo pomaga w spokoju pomyśleć. A po drugie kocham te słuchawki, ponieważ dostałam je od mamy. Moja mama - czyli moja najlepsza przyjaciółka i idolka zarazem. Mam z nią cudowną relację i życzę takiej każdemu, bo wsparcie i miłość mamy to najlepsze uczucie.
Wychowuje mnie i mojego brata samotnie odkąd miałam 3 lata, na początku ojciec utrzymywał jakiś tam telefoniczny kontakt będąc za granicą, ale ostatni raz słyszałam go w 6 urodziny. Aktualnie czuję że nie potrzebuje kolejnej osoby w moim życiu, mimo że w dzieciństwie było problematyczne posiadanie jednego rodzica.********
Hejkaaa, to pierwszy rozdział!
Zaczynam pisać kolejny, więc pojawi się na dniach. Niestety miałam chwilowy brak passy haha.
CZYTASZ
The worst things
Ficțiune adolescențiWszystko zostanie zawarte w książce, więc jeśli jesteś ciekawy to zacznij czytać, bo raczej tu nic nie zamieszczę <33