Rozdział 1.

311 25 11
                                    

ꕥ ꕥ ꕥ

Hazel :

   Gazeta zaszeleściła, gdy tato przewrócił ją na następną stronę. Znaczna większość ludzi w jego wieku czytało najnowsze wiadomości na smartfonach, jednak on był tego totalnym przeciwnikiem. Elijah siedzący naprzeciw mnie, który przeżuwał głośno jedzenie, oderwał moją uwagę od taty i skupił ją na sobie. Doskonale wiedział, że dźwięk mlaskania, jak i ten, który wykonywał przy piciu, głośno siorbiąc, wywoływał wojnę o spokój w mojej głowie.

Zamachnęłam się nogą, kopiąc go pod stołem, przez co spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, odkładając z hukiem łyżeczkę do miski.

— Zachowujcie się — zbeształa nas mama, gdy Elijah chwycił jednego płatka, rzucając go w moją stronę.

Jedzenie upadło tuż przed moim talerzem, przez co z niesmak samoistnie wykwitł na mojej twarzy.

— On zachowuje się jak prosie. Mlaszcze i do tego siorbie — odpowiedziałam z dozą obrzydzenia, zerkając w oczy mamy, które patrzyły w stronę gazety ojca.

O ona tak po prostu milczała. Gdybym była to ja, z pewnością od razu dostałabym reprymendę. Przecież dziewczyny nie powinny się tak zachowywać. Elijah, był w końcu chłopcem i mógł się garbić, przeklinać, a nawet wracać do domu po nocach, bez żadnego szlabanu. Natomiast moja noga nie mogła przekroczyć progu drzwi, gdy na zegarze widniała chociażby godzina 20:10.

Dwudziesta, oznaczała cztery, męczące mnie ściany.

— Już zjadłam — powiedziałam, upijając ostatni łyk wody w szklance, jaki mi został. — Mogę iść?

Ojciec opuścił gazetę, zerkając na mój pusty już talerz.

— Możesz — odpowiedziała za niego matka, barwą głosu, która była przesiąknięta goryczą, lecz zdołałam już do niej przywyknąć, przez co zignorowanie tego było znacznie łatwiejsze.

Nie było to dla mnie żadną nowością. W końcu po tym jak przeklęłam do telefonu, należało mnie zbesztać, jakbym co najmniej zabiła sąsiadkę obok i została skazana na 3 lata więzienia.

Miałam już wstawać z siedzenia, gdy w końcu spojrzałam na artykuł, znajdujący się na pierwszej stronie gazety taty. Zmarszczyłam brwi, gdy przeczytałam nagłówek, napisany wytłuszczonym drukiem ''Iliustriam ponownie w mieście'' oraz zdjęcie, które jako jedyne zostało rozpowszechnione.

Zostało ono zrobione polaroidem, przez ludzi o których był artykuł. Fotografia była niezbyt wyraźna, jednak można było dostrzec na niej dwie zakapturzone postacie, w złotych maskach. Uśmiechające się truposze z wystającymi kłami, posiadały zadrapania, które przechodziło przez sam ich środek. Wyglądało to zupełnie tak, jakby jakieś dzikie i wielkie zwierzę zmodyfikowało im perfekcyjne maski.

Wtapiali się w ścianę, na której czerwonym sprayem została namalowana waga. W dość wyjątkowy sposób, gdyż była ona wykonana falistymi oraz kolistymi ruchami, a zakończenia graffiti, miały charakterystyczne zawijasy.

— Co za czasy... — zaczęła babcia, która przykuśtykała się do stołu. — Gdy ja byłam młoda takie rzeczy nie miały miejsca — wskazała laską na gazetę, powoli zasiadając do stołu, tuż obok mnie. — Młodzi mają za dużo czasu i wymyślają.

Elijah skrzywił się, gdy głos babci Nory rozbrzmiał w naszych uszach. Nieco zmrużyłam oczy, gdy spostrzegłam jak zerka na pierwszą stronę gazety, którą trzymał nasz tata, starając się przeczytać jak najwięcej. Wszyscy znali historię tych dwóch chłopaków. Jednak za każdym razem była ona przekręcana i w efekcie końcowym, prawda czasami nie leżała nawet pośrodku. Wierząc w nią, to jak uwierzyć w latającą świnię po niebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pick Your PoisonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz