01.01.2024
Światło dochodzące przez rolety z okna doprowadziło do obudzenia mnie. Kiedy otworzyłam oczy od razu poczułam dosyć spory ból głowy, a mój cały obraz był rozmazany. Mrugnęłam kilka razy żeby się go pozbyć i gdy zniknął, rozejrzałam się wokół. Nawet nie wiecie jakie zażenowanie poczułam jak okazało się, że ten cały czas spałam na podłodze w domu Genzie. Na oślep szukałam telefonu, a gdy do niego dotarłam moje oczy spotkały się z godziną. Znowu była to siódma ale tym razem trzydzieści po. Grymas zawitał na mojej twarzy gdy weszłam w aparat i zobaczyłam tam siebie z rozczochranymi na wszystkie strony włosami, rozmazanym makijażem i wielkimi worami pod oczami. Na dodatek był pierwszy stycznia czyli poniedziałek. Dużo będę powtarzać, że nienawidzę tego dnia całym swoim sercem i oddałabym wszystko żeby nie istniał. Stwierdziłam, że muszę jak najszybciej doprowadzić się do ładu zanim ktoś zastanie mnie w takim stanie i jeszcze, broń boże się przestraszy. Nie znałam zbytnio rozkładu tego domu bo rzadko tutaj bywałam i totalnie nie miałam pojęcia gdzie była toaleta, dlatego żeby szybciej zacząć swoje poszukiwania natychmiast wstałam. Szlajałam się po mieszkaniu aż w końcu udałam się na górę gdzie zastałam rządek drzwi Weszłam do pierwszych lepszych. Od razu pożałowałam. Możecie domyśleć się, że nie była to toaleta tylko czyiś pokój, do którego środka weszłam bez pukania. Zwracając uwagę na to, że był to poniedziałek to zamiast tego, że natknę w pokoju kogoś kto sobie smacznie śpi to niestety osoba, która najprawdopodobniej zamieszkiwała ten pokój wcale nie spała tylko siedziała na łóżku i od razu odwróciła swój wzrok na mnie. Zajebisty początek nowego roku.
- Sorry, już wychodzę - momentalnie wypaliłam i kiedy chciałam zamknąć drzwi ta osoba skierowała do mnie te słowa:
- Zaczekaj! - wróciłam do niej wzrokiem i okazało się, że był to chłopak, a na dodatek Oliwier. Bardzo nie chciałam z nim rozmawiać, nie dlatego że go nie lubiłam tylko, że to jak wyglądałam mówiło samo za siebie. - Szukasz czegoś? - zapytał z grzecznością.
- Tak, łazienki.
- Jak wyjdziesz to po twojej lewej, przed ostatnie drzwi.
- Dzięki, lecę w takim razie.
- Czekaj, czemu Patryk cię wczoraj zostawił? Pokłóciliście się? - nagabnął na co postawiłam pytająco brwi. Faktycznie rano go nie widziałam, tak samo wczoraj na tym jak odliczaliśmy do nowego roku ale dlaczego miałby to zrobić?
- Co, jak zostawił? To go nie ma u was?
- Jak wczoraj razem odliczaliśmy do nowego roku to gdzieś się zmył i powiedział mi jako jedynemu, że musi gdzieś lecieć, od razu poczułem, że coś jest nie tak i no moja pierwsza myśl to to, że się pokłóciliście.
- Nie. Między nami wszystko okej, chyba - spojrzałam na podłogę po czym znowu na niego. Wyglądał dosyć ładnie jak na osobę, która dopiero wstała, czego nie mogę powiedzieć o sobie. Moją uwagę przykuły jego białe włosy, których na wczorajszej imprezie nie zauważyłam bo miał na nich perukę. Biały bardzo do niego pasował. Przesunąwszy się poklepał miejsce obok niego. Spostrzegłam to jako, że mam obok niego usiąść dlatego szybko odpowiedziałam. - Wiesz co, chciałabym ale najpierw się ogarnę bo wyglądam gorzej niż masakra.
- No idź lepiej bo przestraszyć się można - wycedził uśmiechając się cwaniacko, przekręciłam oczami na jego zdanie. - Nie no żartuję przecież, nie jest źle - żartowniś. - Chcesz jakąś bluzkę, żeby przebrać się z tego stroju?
Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. On tak serio?
- Wiesz no, chętnie.
- W porzo - wyjął czarną bluzkę z szafy po czym mi ją rzucił. Złapałam ją, podziękowałam i udałam się do łazienki kierując się zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami powiedzianymi przez Oliwiera. Na szczęście nie okłamał mnie i znalazłam wskazane miejsce bez problemu. Nie chciałam brać kogoś rzeczy ale chyba nie obrażą się jak pożyczę wacik i zetrę sobie nim już bardzo rozmazaną białą farbę z twarzy. Po chwili mogłam cieszyć się swoim normalnym widokiem w lustrze, który widziałam każdego dnia. Chociaż niezbyt miałam się czym cieszyć. Od małego miałam problem z zaakceptowaniem tego jak wyglądam, a po daily Patryka i hejcie jaki otrzymałam było gorzej i wróciło do mnie to uczucie pustki. Od tamtego momentu kiedy patrzyłam w lustro po prostu miałam neutralny wyraz twarzy. Ani uśmiech, ani smutek. Po prostu taka jakby pustka, jakbym oczekiwała, że coś zaraz się zmieni. Wyglądałam normalnie, to prawda, ale jakże często zdarza się, że ludzkie twarze nie pasują do człowieka, jak gdyby ktoś mylił się przy ich rozdawaniu. Liczne kropki od piegów na nosie nie ułatwiały mi zmienienia tego zdania i raczej pozostanę przy swoim.