∞
Witam ja Was i chcę coś ogłosić. Jakby jeszcze ktoś nie wiedział, jest to dylogia. Pierwszą część możecie znaleźć na moim profilu i polecam ją przeczytać, bo inaczej nie będziecie wiedzieć o co chodzi.
Chcę także powiedzieć to co zamieściłam w opisie. Tę część zaznaczyłam jako opowiadanie dla dorosłych, bo pojawią się w nim treści drastyczne, mogące mieć wpływ na młodszych lub wrażliwszych czytelników. Ostrzegam że:
CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!To chyba wszystko, zapraszam do czytania.
∞
Marinette z bólem serca włożyła na siebie ubranie i nałożyła makijaż na wory pod oczami. Serce ściskało ją z żalu, ale uparcie nie pozwalała wyjść łzom na zewnątrz.
Musiała powiedzieć Adrienowi. Nie może go okłamywać.
Dziewczyna wzięła parę wdechów na uspokojenie.
Wszystko... Wszystko będzie dobrze... Prawda?
Bała się. Cały ten koszmar miał rozpocząć się na nowo. Nie wiedziała... Nie wiedziała czy jest w stanie to udźwignąć.
Nie miała ochoty niczego jeść, więc włożyła makaroniki dla klasy do plecaka i wyszła z domu.
- Pa mamo, pa tato - rzuciła przygaszonym tonem. Wiedziała, że rodzice zrzucą jej zły humor na pierwszy dzień szkoły.
Roztrzęsiona zeszła na dół, gdzie ku jej zaskoczeniu stał czarny samochód.
- Wsiadaj Mariś - powiedział Adrien, opuszczając szybę.
Dziewczyna uśmiechnęła się, jednak był to uśmiech wymuszony. Blondyn zobaczył to i zmarszczył brwi.
- Coś się stało, Mari?
- Ja... Opowiem ci potem - zerknęła znacząco na kierowcę.
- Rozumiem - Adrien uśmiechnął się, ale w jego oczach pozostało skupienie.
Usiedli koło siebie, a Adrien z trudem powstrzymywał się, by nie przygarnąć dziewczyny do siebie i nie zamknąć jej w szczelnym uścisku.
Jechali w milczeniu. Gdy dotarli do szkoły, chłopak zaciągnął ją do jednej z wnęk w ścianie.
- Marinette. O co chodzi? - spytał poważnie.
Dziewczyna zatrzęsła się. Jej oczy zaszły łzami, które po chwili zaczęły spływać po jej policzkach.
Adrien bez słowa przygarnął ją do siebie.
- Marinette spokojnie. Oddychaj - mówił uspokajająco.
- Przepraszam - wyszeptała dziewczyna.
- Za co Księżniczko? Przecież-
- Ktoś je ukradł Adrien. Ktoś ukradł miraculum ćmy. Nie wiem kto, nie wiem jak. Ktoś... Ktoś musi znać moją tożsamość.
- Czekaj, jak? Leżało w pokoju, tak?
- Tak! Ale nie wiem co się z nim stało - Mari ponownie zaniosła się głośnym szlochem.
- Ja nie chcę - wyszeptała. - Nie chcę życia w strachu. Chcę normalnie żyć, już myślałam że będzie pięknie... Powiedz mi dlaczego?
- Nie wiem Mariś, nie wiem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Księżniczko. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję - wyciągnął w jej stronę mały palec.
Dziewczyna uśmiechnęła się blado i splotła razem ich małe palce.
- Na pewno? - spytała.
- Tak. Obiecuję ci Marinette. Wszystko będzie dobrze.
Gdyby tylko wiedział jak bardzo się myli...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WITAJCIE KOCHANI WRACAM DO GRY
JEST MOC
ZARAZ WAKACJEEEE (to nie tak że piszę to dokładnie 4 maja o godzinie 20.04.) (Wy czytacie to kiedy indziej, ale możliwe że zaraz po opublikowaniu)
Także ten.
Powracam z nową dawką weny i pomysłów.
Także lecę pisać dalej.
Żegnam ja Was.
Dopisek z teraz (Teraz = Moment Opublikowania) : Szczęśliwego Dnia Dziecka!!!
Ten rozdział dedykuję @itzz_your_girl, która wspiera mnie jak nikt inny podczas rozmów na Snapie. Tylko ona okazała mi tak wielkie wsparcie i wytrwale czytała moje opowiadanie, mimo że znamy się tylko przez internet. Komentowała moje rozdziały i dała mi dużo podpowiedzi. Bez Twojego wsparcia nie dałabym rady <3.
Zapraszam wszystkich do przeczytania jej świetnego opowiadania także z kategorii miraculous, "What did I do to deserve this...? ~ Miraculous.
CZYTASZ
Dopóki Nie Zgasną Wszystkie Gwiazdy Na Niebie ~ Miraculous Marichat
FanfictionMarinette i Czarny Kot przezwyciężyli trudności i po wielu komplikacjach zostają parą. Jednak taki związek jest dość niebezpieczny... Gdy Władca Ciem dobrowolnie oddaje miraculum ćmy, za szybko zaczęli się cieszyć. Już następnego dnia broszka zostaj...