Crystal.
Weszłam do szkoły, która wyglądała jak jeden wielki kwadratowy grzyb. W głowie odbijała mi się świadomość, że rozniosę ją na kawałki.
Kierując się instynktem (szukałam szatni) poszłam w prawo i oczywiście trafiłam na brązowe zapyziałe szafki.
- Boszz ktoś to w ogóle myje? - spytałam samą siebie. Nagle w jakiejś wnęce zobaczyłam Felixa. A w sumie nie. To ten blondaś Adrien, co powinien startować w trudnych sprawach. Już widzę ten podpis: Adrien Agreste. Nie umiem postawić się swojemu ojcu, który swoją drogą jest jabłkiem.
Zaśmiałam się sama do siebie i podeszłam do chłopaka. Nagle zobaczyłam że poszedł z jakąś laską w ślinę.
To była Marinette, jego dziewczyna - niedziewczyna.
- O Boże, tylko pamiętajcie o prezerwatywach - wypaliłam.
Popatrzyli na mnie zaskoczeni. Mari miała zapuchnięte oczy. O ciul, musiała ryczeć.
- Aż tak okropnie całujesz? - spytałam, przenosząc wzrok z niej na Adriena.
- Crystal, nie teraz. To ważna sprawa - blondi popatrzył na mnie poważnie.
Nagle granatowłosa drgnęła.
- Nikomu nie mów. Słyszysz Crystal? Nikomu nie mów że jesteśmy razem.
- Wow ale romansik. Tylko nie zabijcie się przypadkiem. Niczym Romeo i Julia, nie? Chłopak z bogatej rodziny, z ojcem który ma kij w dupie i dziewczyna z normalnej radosnej rodzinki. I do tego ja. Zjebana dziewczyna z rodu demonów.
Marinette uśmiechnęła się. Rozśmieszyłam ją.
Nagle coś mnie tknęło.
- Ale w sumie czemu mam nie mówić? Nie sądzę żeby był jakiś problem...
- Bo tak naprawdę nie jesteśmy razem, ale jesteśmy. Więcej nie możemy ci powiedzieć - Adrien zrobił poważną minę.
- Dobra, jak tak to sama zgadnę - obiecałam samej sobie.
A jeśli coś komuś obiecam, to nigdy nie łamię obietnicy.
***
Zadzwonił dzwonek, ale ja nic sobie z tego nie robiłam. Chodziłam po szkole i zwiedzałam brzydkie, oblepione błotem korytarze. Czy ktoś tu w ogóle sprząta?
Odpowiedź nadeszła po chwili, gdy całkiem niespodziewanie zobaczyłam woźnego, który maczał mopa przypominającego jednego z tych białych mopowatych psów w brudnej wodzie. Zapewne bez płynu.
"No i zagadka rozwiązana. Chociaż sprzątaniem bym tego nie nazwała. Raczej naumyślnym sabotażem."
Nagle facet mnie zauważył.
- Co ty tu robisz?! - spytał.
- Patrzę jak pan brudzi podłogę - wypaliłam. O kurde mogłam tego nie mówić. Zaraz zacznie mnie gonić z tą szczotą po terenie szkoły, nadzieje na nią moją głowę i postawi sobie jako trofeum w domu. Ciekawe czy on w ogóle ma dom. Ile zarabia taki przeciętny woźny?
- Ile pan zarabia? - spytałam ze współczuciem, ale to chyba go wkurzyło, bo podniósł mopa. Odebrałam to jako sygnał ataku, więc powoli zaczęłam się wycofywać.
- Zmiataj stąd dziecko, zanim ja cię stąd zmiotę - powiedział - jak mu się chyba wydawało - groźnie, ale zabrzmiało to dość żałośnie. Jednak mimo wszystko musiałam jakoś utrzymać swoją godność.
- Pan niech lepiej podłogę pozmiata bo straszny syf jest - powiedziałam i z prędkością świata popędziłam do wskazanej mi przez plan lekcji sali. Szarpnięciem otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Dźdbry! - krzyknęłam, a wszystkie spojrzenia padły na mnie.
- Crystal Williams? - spytała rudowłosa nauczycielka.
- Tak, we własnej osobie - powiedziałam. Zaczęłam szukać Felixa wzrokiem. Siedział na tyle klasy i patrzył na mnie z dezaprobatą, chowając twarz w dłoniach.
- Nazywam się pani Bustier i będę twoją wychowawczynią. Podejrzewam że się zgubiłaś.
- Nie do końca. Gadałam z panem woźnym.
- Ach, rozumiem. Tak czy inaczej, chcesz się przedstawić?
- W sumie... dlaczego nie?
Uśmiechnęłam się szeroko, odwróciłam do klasy i zaczęłam mówić:
- Nazywam się Crystal Williams, lubię naleśniki i paradokumenty, a moi rodzice się usmażyli. W sensie... Niechcący. Nie sądzę żeby chcieli być grzankami, ale taki los. A ja przeżyłam, tylko mi się palec przyjarał trochę, ale to nic.
Popatrzyłam na panią Bustier, która gapiła się na mnie jak na spleśniałego grzyba. Tak jak reszta klasy. Oprócz dwóch blondi kuzynów, którzy już mnie znali.
- Dobrze, usiądź Crystal. Omówimy zasady BHP i tak dalej.
- Dlaczego rok w rok są te same nudy? Nie można pograć w Brawl Stars?
- Raczej nie - kobieta uśmiechnęła się. Już ją lubię. - Sama uważam że to niepotrzebne, ale trzeba.
- Dobrze dobrze. Feluś łap! - rzuciłam swoim plecakiem w chłopaka, a ten oberwał w twarz.
- Co ty robisz kobieto?! - wydarł się.
- Ale z ciebie pierdoła, złapać porządnie plecaka nie umiesz. Poza tym nie krzycz na lekcji.
Po sali poniósł się szmer rozbawienia os tych osób, które już przestały być zszokowane moją osobą.
Podeszłam do Felixa, który rozmasowywał czoło, obolałe po uderzeniu.
- Nienawidzę cię - powiedział zdegustowany.
- Ja ciebie też kocham.
Nagle drzwi klasy odtworzyły się i znowu spojrzeliśmy na osobę, która weszła do klasy.
Blondynka z włosami ściętymi na krótkiego wolf cuta i niebieskimi oczami. Uśmiechnięta, weszła do klasy.
- Dzień dobry - przywitała się.
Wszyscy gapili się na nią jak na ufoludka, gdy zajmowała miejsce w ławce.
- O co chodzi? - spytałam jakąś dziewczynę siedzącą przede mną. Miała różowe włosy związane w dwie sterczące kitki.
- Pierdole, chodzi o Chloe.
- Co to jest Chloe?
- Ta blondynka.
- No i co z nią?
- Przyszła do szkoły bez tapety! I ma krótkie włosy! Przecież... Ona nigdy by się na to nie zgodziła!
- Jezu, jaka afera. Może zmieniła zdanie.
- Chodzi o to, że była wredna. Traktowała wszystkich z góry. Wszyscy mają nadzieję, że się to zmieni. Dla niej wygląd miał ogromną wartość. Jeśli on się zmienił, możliwe, że ona też.
- A, rozumiem - powiedziałam.
- Twoi rodzice serio się zjarali? - spytała dziewczyna bezwstydnie.
- A jak inaczej? Taki ich ciężki los. Może i jestem bezlitosna, ale mi to nie przeszkadza.
- Ciekawa osóbka z ciebie. Muszę cię lepiej poznać - uśmiechnęła się do mnie diabelnie. Odwzajemniłam to tym samym.
Chyba znalazłam koleżankę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JADE NA WYCIECZKE DWUDNIOWĄ
JEST MOC
PISZE W AUTOKARZE MIMO CHOROBY LOKOMOCYJNRJ I ZARAZ SIE POZYGAM CHYBA
NIE NO ZART DAM RADE
PISZE DALEJ
ŻEGNAM JA WAS.
CZYTASZ
Dopóki Nie Zgasną Wszystkie Gwiazdy Na Niebie ~ Miraculous Marichat
Fiksi PenggemarMarinette i Czarny Kot przezwyciężyli trudności i po wielu komplikacjach zostają parą. Jednak taki związek jest dość niebezpieczny... Gdy Władca Ciem dobrowolnie oddaje miraculum ćmy, za szybko zaczęli się cieszyć. Już następnego dnia broszka zostaj...