3

5 0 0
                                    

Dowiedziałem się że Tora mieszka a lesie i często tam sobie siedzi sam. Oraz że nie dawno się tam przeprowadził. Aktualnie szybko biegłem do domu, straciłem po czucie czasu nie było mnie już z dobre cztery godziny w domu a miały być tylko trzy. Już sobie wyobrażałem krzyki i kolejne siniaki od Amandy. Gdy szybko w biegłem do domu usłyszałem głos... Głos Arnolda. Stanąłem i postanowiłem podsłuchiwać, może tak nie ładnie no ale trudno się mówi.
- Dobrze. Wrócę do ciebie, dam ci tą ostatnią szanse tylko jej nie zjeb. - Powiedział wujek. Ostatnia szansa no naprawdę?!... Nie wierze że naprawdę jej wybaczył, ona miała go praktycznie dość. Poczułem się strasznie śpiący i zmęczony dzisiejszym dniem, musiałem również po cichu dostać się do swojego pokoju żeby nie zwrócili na mnie uwagi. Zacząłem pomału iść oczywiście najciszej jak się i dopiero po kilku minutach byłem w bezpiecznym pokoju. Szybko poszedłem do łazienki się ogarnąć a jak wróciłem od razu się położyłem i zasnąłem.

Dni mijały mi bardzo szybko oczywiście z Torą, codziennie się spotykaliśmy i świetnie bawiliśmy. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi, jednak wiedziałem że coś musi się zjebać. Pewnego dnia gdy ciocia znów mnie pobiła Arnold tylko zwyzywał że jestem jebaną dziwką i nie potrzebnym bachorem szybko wybiegłem z domu, miałem 11 lat. Biegłem po prostu przed siebie, nawet nie wiedziałem gdzie bo wszystko miałem zamazane od łez które spływały mi po policzkach coraz więcej i więcej. Wpadłem w tedy na Kogoś. Oczywiście na Torę. Ten na mnie spojrzała i mocno przytulił, myślałem że już będzie dobrze, że będzie mnie uspokajał pocieszał weźmie do siebie do domu. Ale nie. Pocałował mnie w czółko i mnie od siebie odsunął patrzyłem na niego zdziwiony cały czas płacząc nie mogłem nic z siebie wydusić żadnego słowa. Ale gdy usłyszałem słowa Yoshi... wyprowadzam się daleko stąd... już kompletnie nie mogłem się uspokoić. Chciałem się znów do niego mocno przytulić i nie puszczać on po prostu się odwrócił i odszedł. Patrzyłem jak jego sylwetka się oddala coraz dalej.. i dalej... Wpadałem w taką histerię że pobiegłem szybko do lasu i usiadłem pod drzewem płakałem z dobre trzydzieści minut. Wróciłem dopiero w nocy do domu, Amanda nie spała więc znów mnie biła. Ja tylko stałem patrząc na nią obojętnym i pustym wzrokiem, gdy mnie w końcu zostawiła poszedłem do pokoju. Chwyciłem za nożyk, wpatrywałem się w niego myśląc o tym całym dzisiejszym dniu. Ostre narzędzie przyłożyłem sobie do skóry. Nawet nie zaboli... pomyślałem i zrobiłem jedno... drugie... szóste cięcie, patrzyłem jak krew powoli spływa po mojej ręce. Znów zacząłem płakać. Jak ja miałem już dosyć tego życia, siebie, Arnolda, Amandy... Tory.





Znów usłyszałem ten cholerny budzik, wyłączyłem go i wstałem. Od tamtej sytuacji z Torą minęły 3 lata. 8 klasa podstawówki za niedługo egzaminy, na szczęście mi nauka dobrze szła. Amanda znów se chleje,  Arnold rucha jakieś dziwki które zawsze przychodzą po osiemnastej w tedy oczywiście szybko wychodzę. Mam już dość słuchania tych jebanych jęków. Podszedłem do szafy i sięgnęłam swoją ulubioną bluzę i swoje baggy spodnie, takie cichy to najlepsze co istnieje. Luźne, wygodne no i przyjemne a nie te rurki co nosi połowa chłopaków w szkole. Wziąłem te ubrania i poszedłem do łazienki się przebrać, gdy byłem już w miarę ogarnięty wziąłem swój plecak z pokoju i zszedłem na dół. O dziwo coś było cicho... za cicho... Wszedłem do kuchni rozejrzałem się i zrobiłem se tosty, nikogo nie było to czemu by nie wykorzystać ostatni raz jadłem z... 5 dni temu. No ale trudno się mówi, zjadłem jednego tosta i postanowiłem że pójdę już do szkoły i tak też zrobiłem. Szedłem se wolnym krokiem słuchając muzyki na słuchawkach. Dostałem wiadomość, sięgnąłem telefon i spojrzałem kto to. Był to jakiś numer obcy...
                      746*******

?: Witaj Yoshi, moglibyśmy się spotkać przy starych torach?

Czytałem tą wiadomość z 5 razy zastanawiając się skąd ktoś miał mój numer, znał moje imię i dlaczego chciał się spotkać. Nie powiem strasznie się przestraszyłem a serce zaczęło mi trochę szybciej bić gdy poczułem na sobie czyiś wzrok. Rozejrzałem się lecz nikogo nie zobaczyłem, więc mocno przyspieszyłem prawie że biegłem. Więc po chwili byłem już przy szkole od razu skierowałem się pod klasę i usiadłem pod ścianą, no nie mam znajomych nie jestem popularny żeby z 3 chłopaków i z 10 dziewczyn do mnie podbiegło i zaczęło mnie zagadywać. Cieszyłem się że jestem po prostu zwykłem chłopakiem trochę smutne że bez znajomych ale da się przeżyć. Znów wziąłem telefon do rąk i przeczytałem tą wiadomość. Postanowiłem że od pisze no w końcu raz się żyje, najwyżej mnie tam pobije zgwałci zabije i zostawi.

            
                       746*********
?: Witaj Yoshi, moglibyśmy się spotkać przy starych torach?

Y: Okej, ale o której i kim jesteś?


Nie musiałem czekać długo na wiadomość bo odpisał od razu.

?:  O 15.30 jak ci pasuje i dowiesz się na miejscu...

Y: okeej?

No czyli będę pobity zgwałcony i zabity. No czyli o piętnastej kończę szkołę to pójdę od razu tam. W końcu zadzwonił ten cholerny dzwonek i wszyscy zaczęli wchodzić do klasy, oczywiście ja też. Usiadłem w swojej ławce na końcu sali przy oknie i zacząłem wyjmować zeszyty książkę i inne duperele. No to teraz jebane 45 minut cierpienia. Matematyka. Najgorsza z wszystkich zjebanych lekcji. Nudno mi miały te lekcje ale o dziwo za szybko, dobrze się zastanowić nie mogłem z kim się spotkam. Koniec lekcji wyszedłem z szkoły i stałem rozglądając się, teraz pytanie. Wracać do domu dla bezpieczeństwa czy może iść tam i zaryzykować? Oczywiście że zaryzykować po wędrowałem w stronę starych torów, stresowałem się i to bardzo. Szedłem tak analizując te wiadomości dostane od tego kogoś, nie zwróciłem uwagi nawet kiedy doszedłem do torów. Nie pewnie przez nie przeszedłem, przede mną znajdował się mała stara opuszczona chatka, więc podjąłem decyzje żeby tam wejść. I tak też zrobiłem, nie było tam za ciemno ponieważ przez wielkie okna bez szyb dostawało się światło. Gdy tylko zobaczyłem że jakiś chłopak tam stoi myślałem że na zawał zejdę. 

- Kurwa nie strasz! - Krzyknąłem dosłownie się czułem jakby serce miało mi wyskoczyć. Chłopak się szybko do mnie odwrócił i spojrzał mi w oczy, a ja mu. W jego piękne brązowe oczy, następnie spojrzałem na niego od góry do dołu. Był ubrany w czarną luźną bluzę i dresy. Spojrzałem na jego twarz i zauważyłem... Blizne koło ust. poczułem jak łzy zaczęły spływać mi po policzkach i znów spojrzałem w te śliczne brązowe oczy. Chłopak mnie szybko i mocno przytulić, zacząłem mocno płakać i mocno się w niego wtuliłem. 

- Przepraszam cię za tamto... Byłem taki głupi jak cię w tedy zostawiłem proszę wybacz mi Yoshi...- Usłyszałem jak cicho mówił mi to do ucha.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miłość na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz