Rozdział 1 - Natka

1.2K 95 21
                                    

- Nati? Wszystko ok? - zapytała Jula, moja najbliższa przyjaciółka patrząc na mnie znad swojego kieliszka wina.

- Tak. Niby czemu miałoby nie być? - odpowiedziałam, choć wiedziałam, że mi nie uwierzyła. Nawet własna matka nie znała mnie tak dobrze, jak ona.

- Bo widzę, że właśnie przetwarzasz różne scenariusze w swojej głowie. Tylko za chuja nie wiem na jaki temat.

- Zgadnij kogo będę uczyć? - powiedziałam mieszając wino w swoim kieliszku i wpatrując się w różowy płyn, który obijał się o ścianki.

Był pierwszy września i właśnie wróciłam z rozpoczęcia roku szkolnego.

- No kogo? Nie kumam. Uczysz w klasach jeden-trzy. Maluchy. Nie czaję do czego zmierzasz. Kogo ty możesz uczyć?

- Bliźniaków pani Janis. Znaczy się Drewnowskiej.

- O. - Przytkało ją na chwilę. - A nawet, o kurwa. - Zreflektowała się.

- No. Właśnie. - Przechyliłam kieliszek i wlałam w siebie całą zawartość na raz.

Kiedyś z przyrodnim bratem wspomnianych bliźniaków - Filipem - a także z Julą, jej narzeczonym Matim i jeszcze kilkoma osobami tworzyliśmy zgraną paczkę. Całą podstawówkę, gimnazjum, szkołę średnią i nawet studia, choć wtedy nasze drogi trochę się rozjechały. Zawsze jednak trzymaliśmy się razem. Najpierw plac zabaw, potem domówki, ogniska czy wspólne imprezy w klubach, a nawet przejażdżki motorami. Mieszkaliśmy na jednym osiedlu domków jednorodzinnych na obrzeżach miasta.

- Ale przecież Fi-J we Francji mieszka - przypomniała, jakbym zapomniała.

- Ale codziennie będę widywała jego matkę, i przypominała sobie wszystko. A przecież postanowiłam zapomnieć. Kiedy miesiąc temu po urlopie Filip wrócił do Paryża, obiecałam dać sobie z nim spokój raz na zawsze.

Filip był moim najlepszym przyjacielem. Mogłam mu powiedzieć wszystko i zawsze na niego liczyć. Był prawie na takim samym poziomie jak Jula. Prawie, bo tylko ona wiedziała jedną rzecz więcej. Ona i tylko ona wiedziała, że kochałam się w Filipie od... W zasadzie od zawsze. Niestety bez wzajemności, co bolało mnie coraz bardziej.

- Posłuchaj. Jest pierwszy września, Filip przyjedzie dopiero na Boże Narodzenie - próbowała mnie pocieszyć - a maluchy będą odbierane pewnie nie tylko przez matkę. Mają też ojca i dziadków z obu stron. A nawet jeśli, to co nagle masz do jego matki? Przecież on w ogóle nie jest do niej podobny.

- Mają te same usta. Poza tym... Nie wiem. Nie chodzi o wygląd. Ta kobieta ma jakiś szósty zmysł. Zawsze patrzy na mnie tak, jakby ona wiedziała.

- Wkręcasz sobie. To już podpada pod paranoję. - Jula wzięła butelkę i rozlała mam resztę wina. - Skoro sam zainteresowany nie kapnął się tyle lat, chłopak, który zna cię na wylot, z którym przeżyłaś swój pierwszy pocałunek, z którym wspólnie przeżyliście swój pierwszy raz, z którym nawet kilka miesięcy byliście parą... Jak i skąd niby miałaby wiedzieć jego matka co do niego czujesz?

Wzruszyłam ramionami i wstałam do lodówki do kolejną butelkę.

- Jesteś pewna, że drugie wino dzisiaj to dobry pomysł?

- Spokojnie. Jest dopiero osiemnasta. - Wbiłam otwieracz w korek.

- Dawno ci mówiłam, że źle to rozgrywałaś. Powinnaś mu wprost powiedzieć co czujesz już kilka lat temu.

- Wtedy, to już w ogóle nie mogłabym być przy nim. A tak jako przyjaciółka zawsze mogłam być obok.

- I katować się jako nagroda pocieszenia? I rozkładać przed nim nogi, kiedy tylko chciał?

SYN SĄSIADKI Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz