Rozdział 22 - Natka

501 103 23
                                    

Wiosna nadeszła pełną parą. Luty i marzec minęły jak z bicza strzelił. Zaczął mi się piąty miesiąc i musiałam nosić coraz luźniejsze ubrania. Chociaż w szkole kadra wiedziała już, że od września idę ma macierzyński, nie chciałam, żeby rodzice moich maluchów gratulowali, albo co gorsza zadawali niewygodne pytania. Niestety ktoś z mojej klasy miał wtyki w szkole. I to w niechlubnym źródle jakim była Alicja, sekretarka Piotra.

- Czy to prawda, że od września nie będzie już pani uczyła naszych dzieci? - zapytała na wywiadowce matka Klaudii, a po sali rozszedł się szmer.

- Tak - potwierdziłam.

- Nie uważa pani, że powinna nam sama o tym powiedzieć? - kontynuowała. - To skandal, żebym dowiadywała się tak istotnych rzeczy od sekretarki vice dyrektora.

- Zamierzałam poinformować państwa bliżej końca roku, na kolejnym zebraniu. Proszę się nie martwić, dyrekcja na pewno zatrudni kogoś kompetentnego.

- Wyjeżdża pani?
- Jest pani chora?
- Zmienia pani szkołę?
Ciekawskie matki zaczęły się rozkręcać.

- Od września idę na macierzyński - wyjaśniłam nie patrząc w ogóle na mamę bliźniaków. A zarazem mamę Filipa. Babcię mojego dziecka. Kurwa. Poczułam żal i wstyd. Ale nie mogłam jej powiedzieć. Obiecałam nie zepsuć życia jej synowi.

- Gratulacje.
- Och to wspaniała nowina.
- Wszystkiego dobrego.
Właśnie tego chciałam uniknąć. Westchnęłam.

- Dziękuję. Na razie wszystko jest w porządku, więc mam nadzieję, że dokończę pierwszą klasę z państwa dziećmi. A teraz pozwolą państwo, że wrócimy do porządku zebrania.

Po zebraniu standardowo kilka osób chciało porozmawiać osobiście. Na samym końcu ustawiła się Drewnowska. Nigdy nie zawracała mi głowy, więc domyśliłam się o co chciała zapytać. Intuicja mnie nie zawiodła. Podeszła jako ostatnia. Rozejrzała się upewniając, że nikt jej nie słyszy.

- Natalko, powiedz mi proszę, czy to jest dziecko Filipa?

- Nie - powiedziałam pewnie. Ćwiczyłam tę kwestię przed lustrem kilkaset razy. Jednak nie potrafiłam powiedzieć tego patrząc w jej twarz.

- Filip nic mi nie mówił...

- Filip nic nie wie - przerwałam jej.

- Nie wspominał też, że z kimś się spotykasz, wręcz przeciwnie, myślał... z resztą nieważne.

- Nie spotykam się z nikim.

- Rozumiem. Nawet nie wiesz jak cię rozumiem.

- Wiem. Domyślam się. I z całym szacunkiem myślę, że pani miała jednak trochę trudniej.

- To prawda.

- Ale skoro pani dała radę, to ja też dam. Prawda?

- Oczywiście, że dasz. Wiem też, że masz rodziców i przyjaciół, ale jakbyś czegoś potrzebowała...

- Dziękuję pani.

- Będzie dużym wścibstwem, jeśli zapytam kiedy rozwiązanie?

- Koniec sierpnia - uśmiechnęłam się do niej.

- Trzymaj się Natalko.
- Dziękuję.
- Do zobaczenia - powiedziała i wyszła.

Ja też zebrałam swoje rzeczy, a kiedy chciałam wyjść do sali wszedł vice dyrektor.

- Cześć. Już koniec?

- Tak, a co? - zapytałam.

- Nie wiem - obejrzał się do tyłu. - Bo tam jeszcze kilka matek stoi i gada. Myślałem, że do ciebie.

SYN SĄSIADKI Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz