Strach

8 2 0
                                    


Wiadomość o moim wyjeździe Lily przyjęła z godną poszanowania obojętnością. Spodziewałam się, że będzie zazdrosna, albo zła. Zachowanie siostry wprawiło mnie w osłupienie. Kiedy oznajmiłam jej, że wybieram się w trasę koncertową, wzruszyła ramionami i życzyła mi powodzenia. Nie zadała mi żadnego pytania, a jej blada twarz przypominająca halloweenową maskę pozostała niewzruszona - próżno było na niej szukać jakichkolwiek emocji.

– Przywieźć ci coś? – zapytałam, chcąc zmusić ją do interakcji.

– Nie trzeba – rzuciła przez ramię, wspinając się na schody. – Mogę spać na twoim łóżku, kiedy cię nie będzie? – spytała na odchodne, zatrzymując się w połowie drogi na piętro. – Jest większe i o wiele wygodniejsze od mojego.

– Możesz – zgodziłam się. – Tylko nie obsikaj materaca – żartowałam, ale Lily nie wydawała się rozbawiona.

Pakowanie szło mi topornie. Nie wiedziałam co ze sobą zabrać, a niewielka walizka mieściła tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Laura oświadczyła, że mam mieć ze sobą tylko to, co absolutnie niezbędne.

– Żadnych dupereli – stwierdziła surowo. – Tylko ubrania i bielizna. Środki czystości dostaniesz w hotelu, ręczniki też.

Zajrzałam do szafy, przejrzałam sukienki na wieszakach, wyciągnęłam dwie i położyłam je na łóżku. Obok nich wylądowało kilka par majtek, rajstopy, stopki, t-shirty i dwie pary spodni. Zastanawiałam się, gdzie będę to wszystko prać. Bielizny starczy mi na tydzień, a co później? Będąc w niekończącej się podróży nie będę miała możliwości wysuszenia mokrych rzeczy, a zakładanie na tyłek wilgotnych gaci nie wchodziło w grę.

Złożyłam ubrania, bieliznę włożyłam do woreczków strunowych i wpakowałam do walizki. Zostało naprawdę niewiele miejsca... i czasu do wyjazdu. Usiadłam na podłodze, oplotłam ramiona dookoła kolan podciągniętych pod brodę. Nieustannie targały mną wątpliwości.

Czy to aby na pewno dobry pomysł?

Natrętne pytanie kotłowało się w mojej głowie - było ostatnią myślą tuż przed zaśnięciem i pierwszą, zaraz po przebudzeniu. Nie znałam na nie odpowiedzi, ale jedno nie budziło wątpliwości. Na zmianę zdania było już za późno. Laura wysłała mi na maila kontrakt. Wydrukowałam go, podpisałam, zeskanowałam i odesłałam.

Sprzedałam duszę diabłu?

Momentami tak właśnie się czułam, jakbym zrobiła coś złego, zupełnie nieprzemyślanego. Jakbym postawiła krzyżyk na całym swoim dotychczasowym życiu, zmarnowała niewidzialną szansę na świetlaną przyszłość. Martwiła mnie rozłąka z Leonem i to prawdopodobnie dlatego targały mną tak silne emocje. Wyjazd na trasę koncertową wieścił początek końca naszego związku, ale co mogłam zrobić? Zostać i pracować w pubie? Przeprowadzić się z Leonem, być jego kulą u nogi, sfrustrowaną dziewczyną bez perspektyw, która zrazi do siebie nie tylko jego, ale wszystkich nowych znajomych ze studiów?

Na to nie mogłam sobie pozwolić. Nie chciałam być dodatkiem. Jeśli nasz związek miał przetrwać próbę czasu - studia Leona i moje niezdecydowanie, ten wyjazd był idealnym sprawdzianem. Nie pozostało nic innego, jak do niego podejść, choć efekt mógł być trudny do przełknięcia.

Dźwięk połączenia przychodzącego wytrącił mnie z zamyślenia. Sięgnęłam po telefon zakopany pod stertą ubrań wyrzuconych z szafy. Zerknęłam na ekran - Susan. Przewróciłam oczami. Miałam nadzieję, że nie będzie próbowała mnie przekupić. Mój wyjazd nie dawał jej spokoju. Rozumiałam to, jednak nie chciałam wciąż wysłuchiwać jej lamentów.

– Co tam?

– Stoję przed twoim domem – oznajmiła.

Wyjrzałam przez okno. Na podjeździe stała Susan, wyciągnęła rękę wysoko nad głowę i zaczęła machać z intensywnością typową dla pięciolatków. Uśmiechnęłam się na ten widok.

My Whisper (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz