10

82 10 2
                                    

Obudziłam się z samego rana i wyszłam z sypialni zostawiając śpiącą Kikę. Skierowałam się do kuchni w której nalałam sobie szklankę wody i wyszłam na balkon. Usadowiłam się na krzesełku spoglądając na Monaco z rana. Wszędzie były cicho i spokojnie, widać byli piękny wschód słońca. Podkuliłam nogi i oparła głowę na kolanach przyglądając się pomarańczowemu niebu.
-co tu robisz o tak wczesnej porze - usłyszałam za sobą francuza
-rozmyślam i oglądam wschód słońca -powiedziałam szybko
-idź jeszcze spać albo chociaż się ubierz bo jak się rozchorujesz to Charles mnie zabije -zaśmiał się cicho, kiwnęłam tylko głową I wróciłam do środka siadając na kanapie
-mogę coś obejrzeć? -zapytałam
-jasne co tylko zechcesz -podał mi pilota I znikł.

Włączyłam jakiś serial nie za bardzo przykładając się do zrozumienia o co w nim chodzi aż usłyszałam dźwięk powiadomienia, szybko sięgnęłam po swój telefon I zobaczyłam wiadomość od Melani

Mel
Co dzisiaj porabiasz?

Lu
Siedzę i Pierre, Charles jest w szpitalu.

Odpisałam tylko i sprawdziłam godzinę 9.30, Charles pewnie zjadł już śniadanie i dostał kroplówkę więc zebrałam swoje rzeczy zostawiłam kartkę dla Pierre I Kiki po czym wyszłam i zadzwoniłam po taksówkę. Kiedy już jechałam do szpitala odpisałam Melani dlaczego Charles jest w szpitalu i że właśnie tam jadę.

Kiedy weszłam do szpitala od razu zobaczyłam lekarza którzy opiekuje się zielonookim więc szybko do niego podeszłam
-dzień dobry, z Charlesem już lepiej? - zapytałam szybko
-dzień dobry, tak już lepiej ale mimo to zostanie jeszcze najkrócej do jutra na obserwacji - powiedział szybko
-dobrze dziękuję - uśmiechnęłam się I ruszyłam do pokoju bruneta.
Cicho otworzyłam drzwi i spojrzałam do środka widząc jedzącego chłopaka
-smacznego - zaśmiałam się widząc jak bardzo smakuje mu zupa
-Lu co ty tu robisz tak wcześnie? - zapytał od razu
-jest już prawie 10 to nie tak wcześnie - westchnęłam siadając koło łóżka
-i jeszcze mi powiedz ze wyszłaś beż wiedzy Pierre - powiedział patrząc na mnie poważnie na co tylko się uśmiechnęłam - Lulu miałaś się nie przejmować
-nie mogłam się nie przejmować więc nie ciągnijmy tego tematu - rzuciłam tylko łapiąc jego ciepłą dłoń
-i w dodatku masz cholernie zimne ręce - rzucił zdenerwowany i przesunął się na łóżku - chodź tu - podniósł kołdrę a ja szybko ściągnęłam buty I położyłam się obok niego - cała jesteś zimna - zaśmiał się kiedy mocniej się w niego wtuliłam
-ale ty cały cieplutki - zaśmiałam się
Leżeliśmy tak w ciszy przytuleni aż zasnęłam.

Charles

Lulu spała jak zabita co jakiś czas tylko się poprawiając lub mocniej przytulając. Drzwi od pokoju się otworzyły a do środka wszedł Pierre
-widzę że dotarła tu szybciej - zaśmiał się
-tak była tu już o 10 - rzuciłem cicho żeby nie obudzić brunetki
-sorry ze jej nie dopilnowałem ale o godzinie 5 już siedziała na balkonie i rozmyślała, udało mi się ją chociaż zaciągnąć do środka - powiedział spoglądając na dziewczynę
-nie obgadujcie mnie w moim towarzyskie - zaśmiała się lekko podnosząc i spoglądając na mnie
-wcale cię nie obgadujemy - uśmiechnąłem się lekko
-tak wcale - przeciągła się i wstała ubierając buty - idziemy coś zjeść? - zapytała patrząc na mas na zmianę
-no zjadłbym coś - rzuciłem wstając powoli. Dziewczyna od razu do mnie podeszła podpierając mnie i ruszyliśmy na stołówkę. Usiedliśmy przy 3 osobowym stole i zadaliśmy się zupą, ziemniaczkami i mięsem.
-chcesz coś do picia? - zapytała brunetka wstając
-wodę
-a ty Pierre?
-tez wodę - odpowiedział jej francuz a ona szybko ruszyła do automatu.
-panie Leclerc dobre wieści, może Pan dzisiaj wrócić do domu wyniki znacznie się poprawiły i widzę że dobrze się Pan czuje - powiedział stając koło nas lekarz
-o jak dobrze - westchnąłem
-o co chodzi? - zapytała Lucie wracając do stołu
-twój chłoptaś wraca dzisiaj do domu - zaśmiał się Pierre na co ona szeroko się uśmiechnęła a później spoważniała
-będę spać u ciebie albo ty u mnie bo trzeba cię jeszcze przypilnować - rzuciła popijając wodę
-no dobrze nie będę się kłócić - rzuciłem szybko z uśmiechem.
-to zbieraj manatki całkiem fajnie jeździ się twoim autem - zaśmiała się
-tym razem ja prowadzę - rzuciłem szybko puszczając jej oczko na co tylko westchnęła.
Zebrałem wszystkie swoje rzeczy z pokoju i wyszłyśmy ze szpitala.

LOST LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz