Rozdział 4.

20 1 2
                                    

Stwierdziłam, że zabiorę Li do szpitala.

Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, ale wiedziałam, że również będę musiała powiadomić o tym później policję.

Czekałam pod salą, w której sprawdzano stan Lilly.

Przeglądałam telefon, gdy nagle dostałam wiadomość.

Od: Mama
Hej, Mav! Wyszłam jakoś o siódmej. Tak jak zawsze zresztą. Coś się stało?

Wpatrywałam się w te pięć zdań, z kamienną miną.

O co chodzi? Przecież na pewno ktoś mnie wołał, tylko kto, jak nie mama, w takim razie?

Moje rozmyślania przerwała lekarka, która wszyła z sali. Uśmiechała się do mnie ciepło, ale w jej oczach widziałam współczucie.

-To ty jesteś tą koleżanką, która przywiozła Lilly?-
Zapytała.

-Tak, to ja. Nie wiem, co się stało. Znalazłam ją w takim stanie przed szkołą. Praktycznie nic nie pamięta.. mówiła tylko coś o tym, że czuła się obserwowana. Dziwne, że jej mama się nie zorientowała- odpowiedziałam z dezorientacją.

Pielęgniarka spojrzała na mnie zdziwiona.

-Mama Lilly podobno wyjechała wczoraj w delegację do Europy. Lilly chyba o tym wiedziała, zresztą pani też, prawda?- zapytała tak samo zdezorientowana jak ja.

Patrzyłam na nią analizując wszystko. Li nie mówiła nic o tym. Już miałam jej odpowiedzieć, gdy nagle do szpitala wparowała czwórka głośnych osób.

-ALE JAK TO WPUSZCZACIE TYLKO RODZINĘ?! MY JESTEŚMY JEJ RODZINĄ, A JEJ MAMA PEWNIE JUŻ TU JEST! PROSZĘ MI POWIEDZIEĆ, GDZIE JEST SALA, W KTÓREJ SIĘ ZNAJDUJE!- Wykrzyknęła Camilla.

Zaraz za nią znajdowali się: Luke, Melly i  Liam.
Wszyscy wyglądali na złych i zmartwionych.

Gdy skrzyżowałam spojrzenie z Melody, od razu walnęła z barku Camillę, żeby ta się uciszyła i kiwnęła głową w moją stronę.

Zaraz za nią w moją stronę obrócili się chłopcy.

Camilla, bez chwili namysłu, ruszyła do mnie biegiem.

Wytłumaczyłam im całą sytuację, po czym wszyscy usiedli na krzesełkach obok.

~*~

Wgapiałam się w niebieskie kafelki na ziemi, rozmyślając o całej sytuacji.

Po co ktoś to zrobił Li i dlaczego?
Gdzie jest jej mama?

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk powiadomienia przychodzącego na mój telefon.

Podniosłam torebkę z ziemi i wyjęłam urządzenie.

Od: Nieznany
Jak tam podróż Alice? Lilly jeszcze nie tęskni?
Zawsze bądź krok przed, stokrotko. Wiem, że to potrafisz.

Wpatrywałam się w tę wiadomość całą blada.

Czułam, jak ręce zaczynają mi się pocić i trząść. Alice to matka Li. Ktoś, kto to napisał musiał wiedzieć, co się tak naprawdę stało. Poczułam jak ktoś mnie szturcha.

Oderwałam wzrok od ekranu i skierowałam go na Liama.

-Mav, wszytko w porządku? Zbladłaś i cała się trzęsiesz.

Jakbym tego nie wiedziała.

-Tak, wszystko w porządku, po prostu... dziwna ta sytuacja..- powiedziałam cicho.

Nim Liam zdążył odpowiedzieć, na mój telefon przyszła kolejna wiadomość.

Od: Nieznany
Nikt o tym się nie dowie, Stokrotko. W końcu kochasz matkę Liliany jak własną, prawda? Nie chciałabyś, aby coś jej się przytrafiło. Śpij dobrze tej nocy.

A.

Od: Nieznany

*Załącznik

Odczytałam tą wiadomość, czując jak łzy napływają mi do oczu.

Co tu się, do cholery, dzieje?

Kim był ,,A"?

Weszłam w załącznik, który wysłał nieznajomy.

Było to zdjęcie, na którym była Alice Smith.

Leżała w jakimś obcym mi pomieszczeniu z zamkniętymi powiekami i rozrzuconymi włosami na poduszce; były całe potargane i ... we krwi.

Nie mogłam w to uwierzyć, po co ktoś to robił?

Niekontrolowany szloch wydobył się z moich ust, wypełniając całą poczekalnię.

Nie mogłam złapać oddechu, było mi duszno.

Zrzuciłam telefon na ziemię i wstałam.

Zaczęłam biec przemierzając biało-niebieskie korytarze, pełne ludzi.

W końcu trafiłam na koniec korytarza, znajdowała się tu winda i małe pomieszczenie.

Słyszałam za sobą kroki, wiedziałam, że to moi przyjaciele za mną przybiegli.

-Mav, co się stało. To nie jest śmieszne.

-Nie.. nie teraz!- krzyknęłam sfrustrowana, szlochając jednocześnie.

Nie rozumiałam, co się działo.

Całą się trzęsłam.

Wszystko zaczęło się rozmazywać, a ja przestałam odczuwać większość bodźców.

Słyszałam, jak któraś z dziewczyn woła lekarza, a chłopcy przykucnęli po moich dwóch stronach.

W pewnym momencie nie słyszałam już kompletnie nic, nic również nie widziałam.

W końcu, nastała ciemność.

The Final ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz