Rozdział 2.

38 2 15
                                    

-Boże, jak mi się nie chce tam iść- powiedziałam usłyszawszy dźwięk budzika.

Nienawidziłam tej melodii.

Przebrałam się w mundurek i uczesałam gęste blond włosy. Następnie lekko się pomalowałam i zeszłam schodami na śniadanie.

-Cześć, Mav. Jak się spało?- zapytała pogodnym głosem moja mama.

Dziś była ubrana w eleganckie spodnie garniturowe, koszulę oraz marynarkę. Na stopach miała czarne, eleganckie szpilki, a swoje blond włosy związała w idealny kok.

-W miarę, a tobie?- zapytałam wciąż zasypanym głosem.

-Okropnie, twój brat chrapał tak głośno, że musiałam spać w zatyczkach do uszu- powiedziała, a w jej oczach zauważyłam rozbawienie i furię na raz.

Moja mama nie była typowym rodzicem. Miała z nami przyjacielskie stosunki i lubiła nam dogryzać.

Oczywiście nie byliśmy jej dłużni.

Kiedyś taka nie była, nie spędzaliśmy z nią zbyt dużo czasu, gdyż była bardzo zajęta pracą.

Ale od zaginięcia taty i Zacha, wszystko się zmieniło.

~*~
Podjechałam właśnie na parking szkolny. Zaparkowałam i zamknęłam auto.

Kierując się w stronę budynku, musiałam przejść przez parking.

Mijałam samochody, które były zawsze zaparkowane w tym samym miejscu.

Ludzie tutaj mieli swoje miejsca, bo tak im się podobało. Nie buntowałam się co do tej zasady wymyślonej pomiędzy uczniami.

Gdy znalazłam się już prawie na końcu parkingu, mój wzrok przykuł nowy pojazd. W tym miejscu parkował jeden z czwartoklasistów, ale on skończył szkołę w tamtym roku. A wiec miejsce stało puste.

To było dziwne. Do naszej szkoły raczej nikt nie chciał się przenosić. A pierwszo roczniaki raczej nie miały, ani prawa jazdy, ani tym bardziej czarnego porsche 718 cayman.

Zauważyłam chłopaka opierającego się o auto. Stukał coś na telefonie, marszcząc przy tym zabawnie brwi.

Nagle, spojrzenie chłopaka przesunęło się ze telefonu na mnie.

Poczułam się dziwnie, gdyż miałam wrażenie, że skądś znałam to spojrzenie.

-Przeszkadzam ci?- powiedział chłopak.

O nie.

Wyglądał na starszego ode mnie, ale nie przesadnie. Pare jego czarnych jak węgiel kosmyków opadało mu na czoło, a jego równie ciemne tęczówki wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem.

Zjechałam go wzrokiem od góry do dołu. Mogło wydawać się to nie miłe z mojej strony, ale byłam po prostu ciekawa.

Miał na sobie czarne baggy jeansy i kurtkę w tym samym kolorze.

-Słucham? To chyba ja powinnam zadać ci to pytanie. Przyglądałam się tylko twojemu samochodowi, a ty już na mnie naskakujesz. Chyba nie masz z tym problemu, prawda?- powiedziałam zirytowana.

-Właściwie, to mam.

Boże, nie dość, że nowy, to jeszcze chamski.

-Jesteś nowy?- zignorowałam tę odpowiedź, ruszając w jego stronę.

-Jesteś spostrzegawcza- prychnął. -Zach Davis- powiedział, a we mnie coś pękło, gdy usłyszałam to imię.

-Mavy Evans, ale wolę, gdy mówi się do mnie Mav.

The Final ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz