Rozdział 3

93 7 0
                                    

Jako iż był początek wakacji, słońce wstawało już z samego rana. Tak było też dzisiaj, więc obudziły mnie wyjątkowo jasne promienie słońca, które mimo zasłoniętych roletami okien, wdzierały się do mojego pokoju. Zupełnie jakby robiły mi na złość.

Jęknęłam zmęczona i powoli rozchyliłam powieki, które natychmiast miały ochotę się zamknąć. Westchnęłam i kiedy zdałam sobie sprawę, że to już koniec mojego snu, siadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Przeczesałam palcami włosy, które po dzisiejszej nocy przypominało raczej gniazdo. Koniecznie musiałam się wybrać do fryzjera. Moje końcówki były wysuszone i ciągle się łamały, a moje ciemne włosy wymagały godnego wystylizowania.

Jednak po dosłownie krótkiej chwili odrzuciłam te myśli, dobrze wiedząc, że i tak będę to odkładać na później zapewne do końca wakacji. Spuściłam nagie stopy na podłogę pokrytą przyjemnym w dotyku dywanem i wstałam rozciągając ręce. Pociągnęłam w dół rękawy które przez noc musiały się podwinąć i dosłownie na ułamek sekundy spojrzałam na ślady na przedramieniu. Jednak w głowie widziałam ten obraz codziennie, nieważne jak bardzo unikałam patrzenia, albo nawet myślenia o bliznach zdobiących moją skórę.

Odsuwając od siebie myśli, powoli i po cichu przekręcając klamkę. Bezdźwięcznie otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju na korytarz. Od razu poczułam chłód drewnianej podłogi i stanęłam na palcach, aby uciec od chłodu. Powoli przemierzałam odległość, jaka dzieliła mnie od schodów. Kiedy postawiłam stopę na najwyższym stopniu, do moich uszu dobiegło ciche skrzypnięcie. Skrzywiłam się lekko, bo wolałam zachować ciszę, aby nie obudzić Isaaca. I to nie z powodu, że dopiero dochodziła ósma, a raczej dlatego, że po wczoraj nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

Kiedy w końcu znalazłam się na parterze, od razu poszłam do kuchni, która znajdowała się po prawej stronie schodów. Niemalże zeszłam na zawał, kiedy zamiast pustego pomieszczenia zobaczyłam w niej wysoką i postawną sylwetkę chłopaka, do którego obecności w moim domu nie byłam jeszcze w stu procentach przyzwyczajona. Stanęłam w miejscu i patrzyłam się na niego z przerażeniem w oczach.

On za to spokojnie stał, oparty o blat kuchenny jedną ręką, a w drugiej trzymał kubek zapewne kawy, ponieważ już stąd czułam jej zapach. Miał na sobie szare dresy i białą bluzę z Nike na której w niektórych miejscach mogłam dostrzec niewielkie kolorowe plamki. Wyglądało to jak farba, ale nie wyobrażałam sobie kogoś takiego jak Isaac z pędzlem w ręku.

Chłopakowi chyba zaczął nieco przeszkadzać mój wzrok i uśmiechnął się do mnie leniwym uśmiechem. Oczy miał lekko zaczerwienione, a sińce pod nimi upewniały mnie w myśli, że była to dla niego nieprzespana noc.

– Cześć. – powiedział zachrypniętym głosem. – Jak się spało? – spytał, po czym się odwrócił i odstawił kubek na blat, na którym za moment zaczął coś robić.

Ziewnęłam, zakrywając przy tym usta dłonią i opadłam na krzesło.

– W miarę – odpowiedziałam, uważając jednak na moje słowa, bo dziwiła mnie jego uprzejmość. – Czemu pytasz? – spytałam po chwili ciszy, kiedy chłopak wciąż był pochłonięty prawdopodobnie przygotowywaniem sobie śniadania.

On jednak tylko wzruszył ramionami. Chwycił nóż którym jeszcze wczoraj go przywitałam, a moje policzki od razu poczerwieniały ze wstydu na to wspomnienie. Zaczął kroić jakieś warzywa, a z mojego miejsca mogłam zobaczyć jak kładzie je na bułkę z plasterkiem sera na wierzchu. Wziął posiłek i odwrócił się w moją stronę, podchodząc do stołu.

Usiadł przy jednym z krzeseł – tym naprzeciwko mnie – ale ku mojemu zdziwieniu przesunął talerz do mnie. Pół bułki z serem oraz papryką i dwoma plasterkami ogórka które tworzyły uśmiechniętą buźkę. Mimo próby wstrzymania uśmiechu, pozwoliłam aby kąciki moich ust się uniosły, a kiedy na niego spojrzałam on jedynie zjadał swoją część bułki, kompletnie obojętny na moją reakcję.

RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz