Na początek tego rozdziału chce was przeprosić za to że tak długo nic nie napisałam. Niestety zepsuł mi się telefon i dopiero wczoraj go odebrałam z naprawy. Teraz rozdziały będą regularnie w weekendy lub czasem szybciej.
autorka<36.00(godzina)
~Perspektywa Sydney~
Rano obudziłam się całkiem wyspana.(to nie tak że była 6.00) Paris jeszcze spała a ja miałam ochotę na płatki z mlekiem. Zeszłam na dół gdzie w czekał na mnie Elvis z smutna miną.
-Chcesz najpierw dobrą czy złą wiadomość? -Spytał mnie Elvis.
-Dobrą.
-Na szczęście mamy duże zapasy jedzenia ale... -Odparł niepewnie chłopak. -Zła wiadomość jest taka, że te tsunami nie było jednokrotne.
-Wiemy coś o tym gdzie mogą być moi rodzice? I twoi. -Spytałam. Ile ja bym dała żeby teraz przytulić moją mamę lub tatę.
-Niestety nie. -Do pokoju wszedł Wayan.
Jak ja bym bardzo chciała zobaczyć moją mamę i tatę. Ale najpierw musiałam coś zjeść.
-Gdzie są płatki? -Spytałam.
Elvis spojrzał na mnie pytająca. Właśnie zdałam sobie sprawę jak głupio zabrzmiało to jak zmieniłam temat.
-Mleko jest w lodówce a płatki w szafce obok. -Odpowiedział chłopak.
Do salonu weszła Paris która była cała rozczochrana i pewnie dopiero się obudziła.
-Też chcę płatki! -wykrzyknęła i podbiegła do mnie.
-O 10.00 pojadę do miasta może jeszcze znajdę w sklepach jakieś jedzenie. -Odezwał się Wayan który do tej pory siedział cicho.
Gdy zrobiłam sobie i Paris płatki poszłam na kanapę i włączyłam telewizję. Chciałam poszukać jakiś bajek ale jedyne co było w telewizji to wiadomości.
-Bardzo zacina. -Powiedziała Paris.
-Jak te tsunami potrwa dłużej to i telewizję nam odłącza więc ciesz się, że coś w ogóle oglądasz. -Odpyskował jej Elvis. Jaki to rozpieszczony dzieciak.
-Uważaj na słowa ona ma 4latka. -Ostrzegłam Elvisa jak będzie taki dla Paris to go zabije.
-A ja mam 8 i wiem, że pewnie niedługo zaleje nas jakaś wielka fala i, że wszyscy umrzemy i, że pewnie nasi rodzice już dawno nie żyją lub nas zostawili i uciekli.
-ELVIS! -Nie wytrzymam z nim.
-To nasi ro... rodzice nas zostawili? -Paris zaczęła płakać wsumie nie dziwię się jej ja bym zrobiła tak samo.
-Nie. On tylko tak mówi bo jest głupi.
Elvis nie odpowiedział tylko pokazał mi język i poszedł na górę.9.34
~Perspektywa Elvisa~
Ta Sydney jest głupia po co je zabraliśmy ze sobą. Właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem głodny.
-Elvis, Sydney, Paris. Wychodzę niedługo będę! -wykrzyknął Wayan.
Zeszłem na dół nawet nie spojrzałem na Sydney tylko zrobiłem sobie płatki z mlekiem i usiadłem na drugim końcu kanapy. Przez jakieś 10minut nikt się nie odzywał po czym Paris przerwała ciszę.
-Zagramy w grę?
-Wsumie nie mamy nic innego do robienia. -Odparła Syndey.
-Masz jakieś gry Elvis? -Spytała starsza z sióstr.
-Mam. -Poszłem do pokoju i przyniosłem chińczyka.
Graliśmy około 30minut po czym ktoś zapukał do drzwi.
-Wróciłem. -Powiedział Wayan.
-I jak znalazłeś coś? -Spytałem.
Wayan spojrzał na mnie smutno i spojrzał na ziemię.
-Wsumie to nie. Ale mam złe wieści...
CZYTASZ
A co gdyby Elvis, Sydney i Paris byli młodsi...
Adventureto moje pierwsze opowiadanie mam nadzieję że wam się spodoba🤭 za błędy czy coś przepraszam bo przecinki to moja słabość. Niektóre rzeczy bedą pozmieniane np. wygląd lub wiek ~autorka<3