~Perspektywa Paris~10.24(godzina)
-Miłej zabawy. -Powiedział tata gdy wysiadałyśmy z auta.
-Sydney pilnuj siostry! -wykrzyknęła mama.
Pomachałyśmy rodzicom i poszłyśmy na plażę. Sydney przysięgła sobie, że dziś zrobi snapa* (trik polegający na szybkim zakręceniu deską na szczycie fali).
-Idzie fala. Powiedziała goniąc ją.
Za pierwszym razem się jej nie udało. Za drugim też.
-Splubuj ostatni laz. -Powiedziałam.
-W końcu do trzech razy sztuka. -Odpowiedziała Sydney, która już goniła falę. I nagle... Udało jej się!
-Udało mi się! -Krzyknęła uradowana Syndey.
-Blawo!
Moja siostra jeszcze przez około 30minut próbowała powtórzyć swój wyczyn i może nawet 2-3 razy jej się udało.11.46(godzina)
Nagle na całej plaży zrobił się chaos a ludzie zaczęli biegać i krzyczeć.
-Nadchodzi koniec świata! -Niektórzy krzyczeli.
-Uciekać idzie TSUNAMI!
Chwilę później Sydney złapała mnie za rękę i zaczęłyśmy biec. Byle gdzie ważne żeby jak najdalej.
-Wchodźcie szybko! -Nad nami unosił się helikopter, z którego zwisała lina.
Bez wahania szybko się wspiełyśmy i po chwili byłyśmy w ogromnym helikopterze.
-Mam na imię Wayan. -Odezwał się do nas mężczyzna o brązowych włosach.
-A to jest Elvis. -Wskazał palcem na blond włosego chłopca, który był jakoś w wieku mojej siostry.
-Ja jestem Sydney a to jest Paris.
-Musimy stąd szybko lecieć bo jak widzicie ta plaża nie jest bezpieczna.
Przez całą drogę głównie oglądałam jakie szkody narobiło tsunami. Czemu było tsunami? Bardzo mnie to ciekawiło.
-Czy jest koniec świata? -Zapytałam, za bardzo chciałam znać odpowiedź.
-Nie. Na razie nie wiemy co się stało ale koniec świata to nie był.
Po 30minutach wylądowaliśmy przy wielkim domu.dom Elvisa (zdj u góry)
~Perspektywa Sydney~
13.39(godzina)
-Ale tu ślicznie! -Paris zachwycała się domem (a szczególnie basenem).
Dom był bardzo ładny. Chyba nawet tsunami go nie dotknęło. (Prawdopodobnie dlatego, że był na wzgórzu). Pamiętaj Sydney musisz się opiekować Paris.
-Hej. -Elvis się przywitał. -Jesteście głodne?
-Nawet nie wiesz jak. -Odpowiedziała Sydney.
Weszli do domu. Elvis musiał się wspiąc na krzesło żeby otworzyć szafkę z chipsami itp.
-Co chcesz?
O kurcze ile jedzenia. Nie żebyśmy w domu głodowali ale w tej szafce było więcej chipsów niż na półce sklepowej.
-Obojętnie mogą być jakieś paprykowe. -odparłam.
Elvis rzucił mi lays paprykowe. Podał też jedną paczkę solonych.
-Dla tej mniejszej. -powiedział.Przepraszam, że tak długo
musieliście czekać ale coś mi
się zepsuło. Za około
2 dni lub szybciej będzie 3 rozdział.~autorka<3
CZYTASZ
A co gdyby Elvis, Sydney i Paris byli młodsi...
Macerato moje pierwsze opowiadanie mam nadzieję że wam się spodoba🤭 za błędy czy coś przepraszam bo przecinki to moja słabość. Niektóre rzeczy bedą pozmieniane np. wygląd lub wiek ~autorka<3