𝔗𝔴𝔬

67 14 32
                                    


𝐹𝒾𝓇𝓈𝓉 𝑀𝑒𝑒𝓉


Hyunjin spojrzał na niższego chłopaka, który w dłoni trzymał klucze, którymi zamierzał otworzyć drzwi zaczął zachwycać się jego wyglądem. Lśniące w promieniach porannego słońca blond włosy opadały na jasną twarz chłopaka, ciemne jednak pięknie błyszczące oczy, które pochłaniały Hyunjina, a na twarzy znajdująca się galaktyka gwiazd składająca się z małych ciemnych plam na twarzy inaczej nazywane piegami. Blondyn zaczął czuć się nie swojo przez mężczyznę przed nim, który w dalszym ciągu skanował go wzrokiem i nie wyglądał jakby miał przestać. Dużo osób go oglądało, ale nigdy nie tak długo jak ciemnowłosy przed nim. Felix podrapał się po karku, nie wiedząc co zrobić. 

— Przepraszam? — odparł jeszcze raz chłopak jednak nic to nie zmieniło, więc postanowił dotknąć jego ramienia co zadziałało, bo wyższy przed nim odskoczył, na co piegusek się wystraszył. — Muszę sklep otworzyć. Mógłbyś się proszę trochę odsunąć jeśli nic nie będziesz kupował? — spytał, ciemnowłosy skinął głową i odsunął się dając pieguskowi otworzyć sklep, a gdy to zrobił wszedł za nim do kwiaciarni.

Hwang rozejrzał się po wnętrzu kwiaciarni i musiał przyznać, że była kolorowa. Aż za kolorowa. Nie za bardzo spodobał mu się styl wnętrza. Spojrzał na blondyna, który zniknął za zapleczem. Zaczął powoli wędrować ku ladzie, przy okazji rozglądając się po kwiatach, podchodząc do lady czekał już jedynie na pracującego tu chłopaka. Po chwili czekania chłopak w końcu się zjawił w fartuchu ogrodniczym. Włosy miał spięte z tyłu w mały kucyk, a na dłoniach widniały rękawiczki.

— W czym mogę pomóc? — spytał piegus patrząc na zamyślonego chłopaka przed nim.

— Oh. Kwiatów dla mamy potrzebuję — nie spodobało mu się to, że musiał mówić o tym na głos.

— Bukiet? Pojedynczy kwiat? — spytał od razu chłopak, a ciemnowłosy przed nim nie wiedział co odpowiedzieć. — Pojedynczy kwiat, że sam jeden, a bukiet jest z różnych gatunków kwiatów lub z tego samego. To które? Chyba, że mama nie żyje to może wiązanka?

— Nie. Mama żyje. I chyba bukiet. Nie wiem, nie mówiła nic — odparł i spojrzał na bukiet słoneczników, który był obok.

— W jakich kolorach i z jakich kwiatów? — znów zapytał blondyn, a Hyunjin myślał, że zaraz oszaleje przez chłopaka.

— Boże skąd mam to wiedzieć?! Nie znam się na tym! — krzyknął na pieguska, który postanowił się wycofać. Hyunjin wyciągnął telefon i wybrał numer do matki, która po chwili odebrała. — Jakie mają być te kwiaty?

— Hyunjin sam wybierz. Serio zadzwoniłeś tylko po to? A, jak już jesteś w kwiaciarni to weź coś na grób ojca i pozdrów florystkę, która tam pracuje — odparła kobieta, a Hyunjin spojrzał na chłopaka.

— Nie ma jej. Jest jakiś chłopak — odparł oglądając stojącego do niego tyłem bukieciarza.

— To pewnie jej syn. On jest bardzo miły, pomoże ci Hyun — odpowiedziała rodzicielka. Dało się wyczuć, że uśmiechnęła się na myśl o blondynie. 

— No dobrze. Pa — rozłączył się starając się nie denerwować. Spojrzał na odwróconego do niego tyłem chłopaka, który robił bukiet z azalii. Związany z tyłu fartuch podkreślał wąską talie chłopaka i skłamałby mówiąc, że to go nie pociąga, bo by z chęcią podszedł do blondyna i przytulił od temu, aby potem usłyszeć jęki chłopaka, mlaskanie jak i obijanie się o siebie dwóch ciał. — Przepraszam? Mógłbyś mi pomóc?

𝓕𝓵𝓸𝔀𝓮𝓻 𝓑𝓸𝓾𝓺𝓾𝓮𝓽 𝓪𝓷𝓭 𝓜𝓾𝓼𝓲𝓬 ||HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz