~ 𝔸𝕤𝕙𝕖𝕣 ~
Czekałem na nią już dobre 10 minut a dziewczyny wciąż nie było. Nienawidzę spóźnialskich. Już miałem odjeżdżać spod szkoły jednak intuicja podpowiadała mi że mogło stać się coś złego, więc wszedłem do budynku.
Szukałem dziewczyny na każdym korytarzu w końcu po 5 minutach doszły do mnie donośne odgłosy przerażonych uczniów. Postanowiłem to sprawdzić. Na końcu jednego z korytarzy było nie małe zbiorowisko.
Naprawdę ? Teraz zachciało jej się oglądać jakieś show?
Wszedłem w głąb ludzi i okazało się że trochę, trochę bardzo, się pomyliłem. Bo ona wcale nie oglądała tego co tam się działo, ona brała w tym udział !
Jednak gdy myślałem że już nic bardziej nie może mnie zaskoczyć to przed brunetką stała przerażona blondynka która niemal leżała na ścianie. Tą blondynką była Jennifer - moja dziewczyna. Krzyczała na Evie, nie zdążyłem nawet zareagować bo brunetka dosłownie rzuciła się na nią. Bardzo możliwe że złamała jej nos swoją mała pięścią. Jednak nie liczył się jej rozmiar bo siła z jaką oddała cios była przerażająca. Niemal od razu z nosa Jennifer zaczęła ciurkiem lecieć krew.
Cholera...
Wiedziałem że dziewczyna na widok krwi niemal od razu mdlała.
Nie zastanawiając się dłużej podbiegłem do dziewczyny która leżała już na podłodze.
- Jennifer budź się - powtarzałem jak mantrę do dziewczyny, jednak wcale nie zapowiadało się by miała to robić. Spojrzałem na brunetkę która wcale nie patrzyła na to z przerażeniem. Jej oczy wyrażały jedyne złość i zaszokowanie.
- Co jej zrobiłaś ?!
- Ja ?! Nic sama padła na ziemię.
- Może dlatego że niektórzy boją się krwi idiotko !
- Japierdole nie przesadzaj, jak chcesz ją obudzić to nie mów do niej tylko kurwa podnieś jej nogi do góry i nie wiem kurwa poklep ją po twarzy lub ją czymś oblej, nie to drugie lepiej nie,bo jak zepsujesz jej makijaż to cię chyba zajebie na miejscu. - Trochę racji w tym było.
- A i zmyj jej krew żeby znowu nie kipnęła.
Jak powiedziała tak zrobiłem, i już po chwili dziewczyna się obudziła.
- A wy co, wypierdalać, długo jeszcze się będziecie tak patrzeć ?!
- Kochanie ! Uratowałeś mnie ! - Odezwała się do mnie blondynka.
- Proszę cię wygoń ją, boje się jej. - szepnęła.
- Ev, mogłabyś zabrać swoją przyjaciółkę i wypierdalać ?! Najlepiej w podskokach. - Dziewczyna pokiwała głową z dezaprobatą jednak wypełniła moją prośbę.- Co tam się stało ?
- Kochanie ona mnie pobiła, widzisz ? Chyba złamała mi nos.
- Wiesz że już nikogo tu nie ma.. Nie musimy już sprawiać tych jebanych pozorów.
- Ale ja chyba naprawdę cię lubię.
- Jennifer, powiedz mi o co poszło?
- Kimberly, ta przyjaciółka tej Evie... Tak w zasadzie skąd ty ją kurwa znasz ?! Podoba ci się ?! Może już chodzicie na ra...
- Japierdole uspokój się, nawet jeśli to nic ci do te..
- Czyli jednak ?!
- Znam ją bo jest moją sąsiadką. Dokończ.
- Kimberly ona... zajęła moje miejsce w spektaklu.
Były przesłuchania, uczyłam się na nie całymi dniami, a ona zajęła mi miejsce Julii.
- Jezuu, może ona też się uczyła całymi dniami?
- Gówno prawda, wzięli ją znienacka.
- Okej ale w takim razie dlaczego to Ev ci przypierdoliła.
- Bije jak baba.
- Może dlatego że nią jest ? A po za tym złamała ci nos geniuszu. - prychnąłem
- Bawi się w Bokserkę. - okej tym lekko mnie zaskoczyła, lepiej chyba nie będę jej wkurwiał. Nie chciałbym mieć złamanego nosa.
- A co do twojego wcześniejszego pytania to ona zawsze jej broni, Kim to miękka klucha.
- Wydaje mi się że to nie pierwsze takie zajście.
- No to masz rację. Pamiętasz jak dwa lata temu miałam złamany nadgarstek? To też zasługa pieprzonej Evie.
- Dlaczego tak zareagowała?
- Japierdole ty jakiś wywiad robisz ? Trochę powiedziałam o kilka słów za dużo ale dla twojej świadomości nie żałuję, a teraz zaprowadź mnie do pielęgniarki. Nie będę chodzić ze złamanym nosem.

CZYTASZ
Forbidden Fruit
RomanceW moim życiu nigdy nie zastałam szczęścia... A gdy już to zrobiłam. Dość szybko mi go odebrano. 18 letnia Evie Johnson wraz z młodszym bratem i rodzicami od dawna mieszkają w okolicy New Jersey, zawsze wiedli spokojne i poukładane ż...