Rozdział IV Black Water

12 1 17
                                    

Ania obudziła się dość wcześnie nie mogąc już zasnąć. Leżała chwile po czym wstała powoli żeby nie obudzić Enoli i poszła po patyki na ognisko bo już prawie wygasło.

Gry je rozpaliła nabiła ostatni kawałek jakiegoś mięsa na nóż i upiekła go nad ogniskiem. Nie była pewna co to za mięso bo kolorem przypominało wołowine ale smakiem wieprzowinę.

Siedziała tak przeżuwając i patrząc na wschodzące słońce. Gdy już zjadła ugotowała sobie i Enoli kawę i usiadła czekając aż ta się obudzi.

Niedługo później Enola się obudziła. Przeciągnęła się w śpiworze narzekając na ból pleców po czym wstała ze zdeterminowaną miną.

- hejka Ania. Widzę że już wstałaś. Która godzina?

Ania wyjęła ze swojej torby zegarek i spojrzała na niego.

- siódma rano. Kawy? - spytała podając Enoli kubek z kawą.

- chętnie dzięki - Enola wzięła łyk kawy - kończą nam się zapasy musimy coś kupić albo upolować. Umiesz strzelać z łuku?

- Nie za bardzo.

- no dobra nie szkodzi nauczę cię. Ale najpierw musimy jechać do Black Water bo tu już nie jest bezpiecznie.

- jesteś poszukiwana listem gończym?

Spytała się Ania.

- tak. Za moją głowę jest sześć tysięcy dolarów.

Ania wypluła kawę.

- ile?!

Enola zaśmiała się rozbawiona zdziwieniem swojej towarzyszki.

- nie rób takiej miny. Mundurowi szukają mnie już ponad 20 lat. A przy okazji miałam kilka wpadek i ucieczek z więzienia. Brr co za okropne miejsce. - Enola aż się wzdrygneła. - na szczęście byłam tam tylko 2 razy.

- a gdzie cię jeszcze szukają?

- gdzieś na północy. Nie wiem dokładnie ale unikam tych terenów. Dobra zbieramy się - oznajmiła Enola i poszła zwijać obóz. - A tak przy okazji trzeba załatwić tobie jakiegoś konia.

                                   *
Robił się już wieczór kiedy dojechały do Black Water.

- dobra ty idziesz kupić sobie konia a ja idę do sklepu jak już kupisz dojdziesz do mnie.

- starczy nam pieniędzy?

Enola popatrzyła na Anie z rozbawieniem.

- przypominam ci że niedawno "nabyłyśmy" pięć tysięcy dolarów szacując, dobry koń kosztuje jakieś 400 dolarów a zapasy wyniosą nas mniej więcej 200 dolarów. A jeszcze trzeba coś kupić dla koni co wyniesie nas 20 dolarów. Razem daje nam to 620 dolarów a mamy pięć tysięcy dolarów. Więc?

Enola zaśmiała się na widok nieco zirytowanej miny Ani.

- dobra rozumiem STARCZY.

Podjechały do stajni zeskakując z kodamy.

- idź wybierz kup sobie konia ja idę do sklepu - oznajmiła Enola i poszła w stronę sklepu.

Ania weszła do stajni i odrazu przywitał ją starszy mężczyzna.

- dzień dobry szuka pani nowego konia?

- tak.

- mamy tutaj kilka ładnych sztuk na zbyciu.

Ania oglądała różnej rasy i maści konie dopóki jej uwagi nie przykuł biały shire.

- wezmę tego - oznajmiła handlarzowi.

- proszę bardzo - powiedział wprowadzając konia z boksu - ma pani siodło?

- nie

- to dorzucę jeszcze w dobrej cenie.

- mogłabym prosić jeszcze kilka zapasów dla konia?

- oczywiscie.

Handlarz podał jej kilka marchewek i kostek cukru po czym poszedł siodłać konia.

Ania zapłaciła za wszystko i wyszła ze stajni prowadząc swojego nowego konia.

Poszła w stronę sklepu gdzie już czekała na nią Enola.

- i jak?

- dobrze kupiłam nam kilka puszek kukurydzy, ciastka owsiane, podroby cięlecę i sarnine. Kupiłam też kilka lekarstw dla nas i dla koni i herbatę. Jak nazwiesz swojego konia?

Ania poklepała białego shire. Koń zarżał zadowolony.

- Artemiz.

- ciekawe imię. A kupiłaś zapasy dla koni?

- tak. Powiedz co my teraz będziemy tutaj robić?

- wszystko ci opowiem tylko chodźmy gdzieś znaleźć nocleg bo robi się coraz zimniej.

Znalazły sobie hotel który nie wyglądał na często odwiedzany ale to im nie przeszkadzało.

- więc - zaczęła Ania siadając na łóżku- masz jakieś plany na przyszłość? Jakiś cel? Marzenia?

Patrzyła na Enole wyczekująco ale ta tylko westchneła i spoważniała.

- zemścić się.

Enola patrzyła niewidzącym wzrokiem na swoje ręce gdy nagle ockneła się i spojrzała na Anie z uśmiechem.

Ułożyła się w łóżku i zdmuchneła świece.

- chcę zemścić się na Mike'u Smith. To on zabił mojego ojca i teraz chce zabić mnie. - Enola zaśmiała się bez rozbawienia - ale zemsta to luksus na który nie możemy sobie pozwolić.

Ania przeanalizowała sobie to wszystko w glowie.

- nienawidzisz go?

Enola popatrzyła w stronę Ani poważna jak nigdy. Jej oczy straciły blask, były ciemne i głębokie.

- Ja pragnę jego śmierci.

Ania patrzyła na nią z lekkim strachem.

Nigdy nie widziała żeby Enola była aż tak poważna.

Ale z drugiej strony.

Wątpie by ktokolwiek lubił osobę która chce wytępić jego rodzinę.

A zwłaszcza kiedy prawie to zrobiła.

Enola ockneła się i popatrzyła na dalej wystraszoną dziewczyne.

Podeszła do niej i pomachała jej ręką przed twarzą ale ta nie zareagowała.

- Anka żyjesz? - spytała stojąc przed ni twarzą w twarz.

Ania wyrwała się z zadumy i popatrzyła na Enole półprzytomnym wzrokiem.

Ale kiedy już ogarnęła że jest na planecie zwanej ziemią w mieście zwanym Blackwater z dziewczyną która uratowała jej życie i z którą teraz podróżuje w różne miejsca, uśmiechneła się lekko widząc że Enola stoi przed nią i prawi jakieś rytuały.

- ZIEMIA DO ANIIIIIIIIIUU

- odbiór odbiór - zaśmiała się Ania.

- Nie odpływaj tak, w tym świecie trzeba być czujnym - zganiła Anie Enola. - a teraz idę spać. Dobranoc Anka.

- Dobranoc Enola.

*




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 29 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ku Twej WiecznościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz