Uwięziona

612 18 8
                                    

Obudziłam się związana linami  do łóżka... szpitalnego łóżka? Gdzie Ja kurna jestem. Obraz cały czas mi się rozmazywał i wyostrzał na zmiane. Chyba byłam w jakimś szpitalu ale jakby.... opuszczonym. Ściany były brudne i porośnięte bluszczem. Światła się nie świeciły światło padało tylko z odsłoniętego okna . Okno było pokryte kratami wyglądały jakby były niezniszczalne. Usłyszałam zgrzyt zamka drzwi znajdujących się po drugiej stronie pokoju.Do pokoju wszedł mężczyzna  na oko miał metr osiemdziesiąt wzrostu. Kurna to był on. Poznałam po masce na twarzy.Zaczełam czuć jak furia wspina mi się po plecach. Co on tu robił!?  Dlaczego mnie przykuł!? Dlaczego mnie porwał!? Nie nawidze go Niech mnie wypuści!
- Trzeba było nikomu o mnie nie mówić-  powiedział ze kurna spokojem   s p  o k o j e m . Jakbym siedziała z nim w kawiarni  i popijała przy tym herbatę.  O dziwo ust nie miałam ani zaklejonych  taśma ani związanych materiałem więc od razu  krzyknełam :
- Wypuść mnie! Uwolnij mi kostki i nadgarstki! Czemu mnie porwałeś! Jesteś zwykłym mordercą! Nudzi ci się w życiu czy co! Dlaczego mordujesz każdego?- zaczełam się szarpać.  Lecz on milczał podszedł do mnie i wstrzykną mi jakąś     strzykawkę w szyje z moich ust wykradł się krzyk. Teraz nie mogłam ruszyć ani ręką ani nogą a nawet ustami. Pierd.. się. Jak ja cię nie nawidze po prostu aaaahh. Zaczął mówić:
- Albo mi pomożesz albo twoi słodcy bliscy umrą przyjde po nich i sama wiesz...
Chciałam pokręcić   szybko głową  ale nie mogłam .  Co ten psychol mi wstrzykną. Przestań mnie szantażować! Byłam zła tak zła że jakbym mogła ruszać zębami  zacisnełabym je tak mocno że mogłyby się połamać. Lecz nic z tego jedyne ruchy jakie mogłam wykonać to  były lekkie drgnięcia głową    i mruganie. Znów się odezwał:
- Na zastanowienie się masz piętnaście minut.
Po pięciu minutach znów mogłam się poruszać . Co on mi wstrzykną do cholery. Musze uciec. Już. Tylko jak?
Zaczełam rozglądać się po pokoju. Jak ja mam uciec? Przydało by się rozwiązać te sznury. Zaczełam się wiercić jak  najmocniej. Przypomniało mi się jak kiedyś z tatą uwolniliśmy ryby z sieci. Wtedy użył do tego kluczy z auta. Moje klucze z domu były w kieszeni bluzy. Zaczełam się jeszcze bardziej wiercić aż wpadły z kieszeni. Jest.  Pochyliłam się i złapałam klucze w zęby ,przyłożyłam klucz do liny  i zaczełam  mocno trzeć kluczem o line. Lina się rozerwała.  Udało mi się. Za pomocą jednej ręki zaczełam uwolnić drugą. Po czym  uwolniłam nogi. Wstałam z łóżka i z powrotem na nie upadłam. Strasznie krąciło mi się w głowie. Spróbowałam znów wstać tym razem nie kręciło mi się aż tak mocno.  Podeszłam do drzwi z nadzieją że są otwarte. Zamknięte. Może uda mi się rozwalić zamek? Zaczełam mocno kopać zamek butem. Zamek po chwili puścił a ja wyważyłam nogą drzwi. Chyba złamałam noge. Nie mam na to teraz czasu. Wyszłam na korytarz. Przecież ja nawet nie wiem jak z tąd wyjść. Zaczełam biec jakimś korytarzem w poszukiwaniu schodów w dół. Znalazłam. Im dalej schodziłam po schodach tym było ciemniej. Aż w końcu nic nie widziałam. Chyba już zeszłam po schodach. Zaczełam macać powietrze w poszukowaniu ściany. Jest. To chyba nie jest ściana... to jest czyjiś tors. Żółć podeszła mi do gardła już chciałam zacząć biec w drugą stronę gdy ktoś zapał mnie za nadgarstek.  Już jestem pewna że to jest on. Zanim przykłada mi namoczoną szmatke do ust wydobywa się z niej zduszony krzyk. I znów ciemnieje chociaż nie woedziałam że to możliwe w takich ciemnościach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dark scream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz