20. Ciemnozielone oczy

8.5K 511 25
                                    

Hazel

- Możesz mnie przytulać tyle, ile tylko będziesz chciała. - wyszeptał, gdy mocniej przycisnął moją głowę do swojej piersi. Musiałam przyznać, że Hunter był dobrym pocieszycielem, choć jego klatka piersiowa była dosyć twarda. - Pamiętaj, że wystarczy twoje jedno słowo, a zejdę z boiska najszybciej, jak się tylko da.

Po moim ciele rozlało się nagle nieznane mi ciepło, ale ku mojemu zaskoczeniu, nie było ono nieprzyjemne - wręcz przeciwnie. Odnosiłam wrażenie, że mogłabym czuć je cały czas, a nawet się do tego przyzwyczaić - chciałam tego.

- Naprawdę byś to dla mnie zrobił? - wyszeptałam, a głos mi odrobinę zadrżał. Czułam się odrobinę źle z faktem, że Hunter wiecznie widzi we mnie sierotkę Marysie, ale czy on tak na prawdę, to wszystko postrzegał?

- Zrobiłbym dla ciebie wiele, Hazel.

I nagle czas się zatrzymał. Moje serce zaczęło bić w innym rytmie, a puls przyśpieszył. W normalnych okolicznościach, pewnie bym pomyślała, że w moim ciele zaczyna się rozwijać jakiś typ choroby, ale nic na to nie wskazywało. Chociaż prawdopodobnie, gdybym poszła do lekarza, to ten powiedziałby mi, że może moje hormony zaczęły jakoś...buzować?

Ciało Hunter'a było ciepłe, a skórę miał ładnie opaloną, ale tutaj to było normalne, bo na Sycylii bardzo często świeciło słońce. Koszulka chłopaka była bardzo miękka, choć ta, którą miałam na sobie, była w dotyku identyczna. Sam Hunter, ubrany był w ochraniacze na ramiona, które przykrywał materiał koszulki. Spodenki miał w kolorze takim samym, co góra - czyli w barwach szkoły.

Wyglądał dobrze.

Tak bardzo, chciałam spojrzeć mu w tamtym momencie w oczy, ale nie potrafiłam, nie mogłam się przemóc. Nagle zwykłe nawiązanie kontaktu wzrokowego, stało się dla mnie zadaniem nie do wykonania. Jedyne, co dodawało mi wtedy otuchy, to fakt, że nawet jeżeli ja nie patrzyłam na Hunter'a, to on patrzył na mnie.

Hunter zawsze patrzył tylko na mnie - nie na starsze dziewczyny albo te grające w piłkę.

Na mnie.

- Więc wygrasz dla mnie mecz? - wyszeptałam z nutką rozbawienia, a nos automatycznie wcisnęłam w jego granatową koszulkę, która na piersi miała mały herb, który stanowił logo.

Hunter sam zaśmiał się pod nosem, a ja czułam, że lubię jego śmiech. Lubię Hunter'a.

- Tak, mała Hazel. - jego śmiech był lekko zachrypnięty i sądzę, że nie każdy uznał by to za urocze, ale dla mnie takie było. - Wygram dla ciebie mecz, ale tylko wtedy, gdy będziesz go dokładnie oglądać, a ja będę jedynym zawodnikiem, na którego będziesz patrzyła.

- Zgoda.

- Zgoda? - zapytał ze śmiechem. - Na co się zgadzasz, gwiazdeczko?

- Zgadzam się, żebyś wygrał dla mnie mecz, a ja będę patrzeć tylko na ciebie. - odpowiedziałam lekko speszona, a na moich policzkach na pewno, pojawiła się czerwień.

Co się ze mną dzieje?!

- Będę musiał już iść. - odezwał się po chwili Hunter, a jego głos dalej był zachrypnięty. - Usiądziesz obok Hailie, dobrze?

- Mhm.

Ciało chłopaka powoli się ode mnie oderwało, co zdecydowanie mi nie pasowało, a miałam nawet wrażenie, że mogłam stać do niego przytulona przez kolejne minuty tego dnia. Plecy Hunter'a z sekundy na sekundy, oddalały się ode mnie, a ja zaczynałam czuć dziwną pustkę, której wcześniej nie znałam.

Podążyłam jednak w stronę przyjaciółki, która siedziała na najniższym stopniu, ale nasze ulokowanie zdecydowanie mi nie przeszkadzało, bo dzięki niemu mogłam oglądać wszystko z bliska. Martwił mnie jednak fakt, że Hailie groźnie łypie spojrzeniem w stronę starszych dziewczyn - zaczynałam obawiać się tego, że z całej sytuacji wyniknie coś nieciekawego.

Byłam raczej typem osoby, która nie lubiła stwarzać problemu. Miałam tak od zawsze i lubiłam trzymać się na uboczu. Nie bardzo interesowały mnie grupowe zabawy, bo bałam się, że coś zepsuje, a moi rówieśnicy będą mieć do mnie o to pretensje. Chyba, tak na prawdę, bałam się opinii ludzi - to na prawdę mnie przerażało.

Hailie po scenie którą zobaczyła z udziałem mnie i Hunter'a, nie odzywała się słowem, a posłała mi jedynie znaczący uśmiech. Usiadłam na plastikowym krzesełku i szczelniej okryłam się bluzą, którą otrzymałam od chłopaka, to chyba najwygodniejsza bluza jaką miałam, a jej materiał nie był w żadnym momencie drażniący - Hunter obciął nawet metki od koszulki.

Słuchawki wciągnęłam na uszy wtedy, gdy duże reflektory podświetliły boisko. Powoli zaczynała się jesień, co wiązało się z tym, że coraz szybciej robiło się ciemno, więc sztuczne światło było konieczne.

Musiałam przyznać, że moje nowe słuchawki były na prawdę genialne. Nie przepuszczały żadnego dźwięku, a miejsca, które dotykały moich uszu, były bardzo miękkie - poza tym, same słuchawki były przepiękne. Dochodziłam do wniosku, że prawdopodobnie, musiały być malowane na zamówienie, bo w internecie takich nie ma.

Z spokojem mogłam oglądać mecz, nawet wtedy, gdy dwie drużyny wbiegły na boisko, a całe trybuny zaczęły wiwatować na ich widok. Nie kojarzyłam szkoły, z którą graliśmy, ale miałam wrażenie, że to również musi być jakaś szkoła sportowa. Mieli oni zielone stroje w białe paski - stroje naszego liceum, były dużo ładniejsze i okazalsze.

Wszyscy wielcy chłopacy, których pewnie jeden biceps ważył tyle, co ja, ustawili się w jakiejś formacji, której kompletnie nie znałam i chyba nie chciałam poznać. Od zawsze byłam zamknięta na zainteresowania i jako dziecko, wybrałam sobie kilka ciekawych dziedzin i to tylko na nich się skupiałam - inne miałam gdzieś.

Jakiś starszy pan, którego nie kojarzyłam, wsunął sobie gwizdek do ust i już po chwili, gracze zaczęli się "taranować" pewnie miało to jakieś zastosowanie, ale z mojej perspektywy, wyglądało to tak, jakby się po prostu bili. Jak zawsze brudna od ziemi piłka, cały czas zmieniała swojego właściciela, a ja miałam problem, żeby za nią nadążyć.

Niekoniecznie znałam zasady rugby, ale starałam się mniej więcej zrozumieć to, co dzieje się na boisku. Dzielnie starałam się odszukiwać wzrokiem Hunter'a i jego numeru siedem - patrzyłam tylko na niego.

Włosy, jak i czoło, miał już mokre od potu, a na policzku miał plamkę ciemnej ziemi. Jego koszulka nie była już taka idealna i teraz była wygnieciona, mogłam przysiąść, że widziałam nawet na niej odcisk buta - to było niedorzeczne.

Sama nawet nie wiedziałam, kiedy aż tak, wkręciłam się w mecz rugby. Może było to niepojęte, a dla mnie stanowiło zbyt brutalny sport, ale emocje i adrenalina, które mi towarzyszyły przy obserwowaniu graczy, były nie do porównania z niczym innym.

Nawet już nie byłam na siebie zła, gdy zaczęłam przed sobą chaotycznie poruszać dłońmi, bo przez moje ciało przechodziło zbyt wiele emocji.

Starałam się nadążyć, ale moje oczy nie wyrabiały, gdy Hunter wrzucał gol, za golem. Nasza szkoła miała znaczącą przewagę.

Dopiero gdzieś pod sam koniec, Hunter złapał moje spojrzenie, choć dość skutecznie uciekałam od wszelkiego kontaktu wzrokowego. Nie trwał od długo, ale miałam wrażenie, że chłopak stara się nim nasycić. Jego ciemnozielone oczy, błyszczały radośnie, gdy na mnie spoglądał. Widziałam w nich zwycięstwo i coś na rodzaj szczęścia, a może dumy?

My Dear, Hazel 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz