Rozdział 2 / Nevara

17 2 16
                                    


Podobno gdy Gina Leafbone, czyli moja mama, pierwszy raz wzięła mnie na ręce, poczuła tylko spokój i mogła pozwolić sobie na opadnięcie z sił po długim porodzie. Tak przynajmniej opowiadał o tym mój tata, Jack. Moja mama to silna i energiczna kobieta, więc ta aura spokoju, która na nią wtedy spłynęła wyryła się w jego pamięci na zawsze.

Gdy ktoś pyta mnie o moją rodzinę, przeczesuję zakamarki pamięci, by opowiedzieć o niej coś ciekawego. To nie jest tak, że nic się u nas nie dzieje - czasami wręcz przeciwnie - lecz jesteśmy dość sztampowi i nudni w swoim najzwyklejszym szczęściu. I poza tym szczęściem, praktycznie nie mam się czym chwalić. Rodzice mają zwyczajne zawody - mama jest pielęgniarką, a tata pracuje w firmie ubezpieczeniowej. Nie jesteśmy bogaci, ale nigdy też nie doświadczyliśmy biedy, czy jakiegokolwiek kryzysu. Ja uczę się raczej dobrze i nie przysparzam nikomu kłopotów. Po prostu nie wyróżniam się niczym specjalnym. No, może poza imieniem – tak jakby moi rodzice chcieli dodać oryginalności mojej przeciętności. I udało im się to, w szkole nie zawsze było lekko z takim imieniem. Kiedy zadawałam im pytania na temat mojego imienia, śmiali się i mówili, że są po prostu fanami fantasy i że to imię nie ma drugiego dna. Dopiero w liceum uratowało mnie to, że rodzice pewnej dziewczyny byli jeszcze bardziej ekscentryczni od moich. Nawet mnie wydaje się to przesadą, że nazwali ją Khaleesi. Biedna.

Nie przeszłam też okresu buntu, a pomogła mi w tym Beatrice, która wszelkie głupie pomysły wybijała mi z głowy, żartując na ich temat.

Momentami miałam wrażenie, że moja mama próbowała mnie zachęcić do większego korzystania z życia. Tak, jakby spokój, który we mnie był, ją w jakiś sposób martwił.

– Serio będziesz oglądać seriale w piątek wieczorem? – pytała wtedy. – Czy ty nie masz przypadkiem siedemnastu lat? Dzwoń po Beatrice i idźcie na imprezę.

Przewracałam wtedy oczami i szłam do swojego pokoju, by dokończyć odcinek na laptopie. Wiedziałam, że po minucie zapuka. Tak było i tym razem.

– Dlaczego tak cię martwi, że lubię posiedzieć w domu?

W jej oczach widziałam jakiś dziwny rodzaj troski, którego nie znałam na co dzień.

– Życie ci ucieka, to wszystko.

Westchnęłam. Moja mama, poza Beatrice to moja druga najlepsza przyjaciółka. Nie wiem, jak jej się to udało, zważywszy na to, że wśród rówieśników byłam wyjątkiem jeśli chodzi o relacje z rodzicami.

– Obiecuję zdawać ci relacje z szalonych imprez na studiach. Tylko się nie zdziw, jeśli zostaniesz babcią – śmieję się.

Miałam nadzieję na to, że dołączy do mnie w żartach, lecz przez jej twarz przebiegł cień. Chyba jednak możliwość zostania młodą babcią wystraszyła ją bardziej, niż bym chciała.

– Co jest? – Pytam z niepokojem. – Tylko się droczę.

– Nie, nic, po prostu... Lepiej już pójdę.

Ta przedziwna sytuacja długo tkwiła w mojej pamięci i przy okazji wybiła chęć flirtowania z chłopakami na jakiś czas. A na pewno odłożyłam na dalsze plany pójście z kimkolwiek do łóżka. Nie, żeby były ku temu okazje, ale nawet, gdyby się zdarzyły, to ciekawość nie miałaby szans z rozsądkiem.

Tak, czy inaczej – Gina Leafbone to matka na medal, do której przychodzę się zwierzać z wszystkiego i wiem, że zostanę przyjęta z wyrozumiałością i troską. Mogę jej ufać bezgranicznie.

Dlatego nie mogę uwierzyć w to, co mówi do Bee, stojąc za jej plecami na leśnej polanie:

– Nie, Bethreyo, jeszcze jest za wcześnie.

Złoto NevaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz