Nawet gwiazdy umierają...

72 8 10
                                    

-Wszyscy kiedyś umierają, nawet najsilniejsi! ! A ty niedługo przegrasz wojnę I pozostawisz nas ze swoim synem! On nie ma nawet 10 lat, nic nie wie o władaniu państwem! Wybierz kogoś innego na następcę bo po wojnie Cesarstwo Niemieckie przestanie istnieć! - krzyknął poddenerwowany doradca do swojego cesarza. Od początku wiedział jak skończy się podważanie jego decyzji, ale I tak nie miał nic do stracenia

-Cisza! Śmiesz podważać moją decyzję?! - odpowiedział, równie zdenerwowany Cesarstwo Niemieckie i uderzył pięścią w stół.

W sali zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na wzburzone państwo w ciszy, z rozszerzonymi ze strachu oczami. Nikt jeszcze nigdy nie widział go tak zdenerwowanego.

-Wyprowadzić go I rozstrzelać - mówiąc to władca wskazał na krzyczącego wcześniej mężczyznę. Odchrząknął I powiedział, już opanowanym głosem - koniec spotkania, możecie się rozejść.

Wyszedł, kierując się do komnat swoich I swojego ukochanego, po drodze mijając wiele osób. Słyszał ich szepty, widział ukradkowe spojrzenia. Każdy już wiedział, że Cesarstwo Niemieckie upada.

Wreszcie dotarł, otworzył powoli drzwi I wszedł do środka. Pomieszczenie było dosyć pokaźnych rozmiarów, utrzymane w ciemniejszych barwach. Ściany były w kolorze krwistej czerwieni, podłoga wykonana była z ciemnego, dębowego drewna a z sufitu zwisał okazały żyrandol.

Przed zasłony wpadały promienie zachodzącego już słońca, wypełniając pomieszczenie delikatnym blaskiem. Z małej kuchni, przylegającej do sypialni wyszedł niski mężczyzna.

Na imię mu było Austro-Węgry. Był on ukochanym Cesarstwa Niemieckiego I władcą sojuszniczego kraju. I on wiedział, że przegrana jest nieunikniona. W ciągu ostatnich miesięcy na jego ciele zaczęły pojawiać się pęknięcia I rysy a sam mężczyzna słabł z każdym dniem. Był tylko marnym cieniem dawnego siebie.

Austro-Węgry podszedł do wyższego państwa I objął go delikatnie, stając na palcach I kładąc głowę na jego ramieniu.

-Kochanie... Myślałeś co się stanie z twoim synem gdy umrzemy? Kto się nim zaopiekuje? Republika Weimarska jest jeszcze młody... On nie da rady... Wiem, że nie lubisz o tym myśleć i rozmawiać, ale wydaje mi się, że musisz to zrobić. Dla jego dobra...

Cesarstwo tylko mruknął w odpowiedzi i również przytulił swojego kochanka. Wiedział, że niższy ma rację. Ale tak bardzo nienawidził przyznawać się, że nie ma racji czy, że zrobił coś źle. Po chwili namysłu wreszcie przemówił. Nie był to ten sam chłodny I ostry ton, lecz inny... Pełen skrywanej troski I zmartwienia.

-Masz rację, nie myślmy o tym teraz... Wreszcie mamy trochę czasu dla siebie, między tymi bitwami. Odpocznijmy nim ponownie wpadniemy w wir wojny, krwi I śmierci.

-Proponuję spacer w pobliskim parku, co ty na to kochanie? Obejrzymy zachód słońca, zjemy coś, wypijemy.

Niecałe dwie godziny później mężczyźni siedzieli na kocu rozłożonym na trawie wśród rozmaitych krzewów, kwiatów I drzew. Wokół była cisza, przerywana tylko ich głosami I szumem liści. Zero ludzi, pracy czy wojny, tylko oni...

Wtem ciszę przerwał strzał. Cesarstwo gwałtownie poderwał głowę I rozejrzał się z niepokojem, niższy uczynił to samo. Wstali, niepewnie rozglądając się na boki, gdy rozległ się kolejny strzał.

Wyższy odetchnął z ulgą, gdy I ten go nie trafił. Spojrzał na Austro-Węgry a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Młodszy... On krwawił. Został postrzelony w brzuch a do rany przykładał ręce odziane w rękawiczki, które z każdą sekundą coraz bardziej barwiły się na krwistą czerwień. Austro-Węgry uklęknął, czując obezwładniający ból.

Cesarstwo Niemieckie padł na ziemię, na której widoczna była coraz większa plama krwi, I złapał ukochanego za rękę.

-Österreich-Ungarn... Nie umieraj! Nie zostawiaj mnie! Nie... Nie dam sobie bez ciebie rady! Zaraz kogoś zawołam! Wytrzymaj I nie zamykaj oczu! Po prostu nie... Proszę..!

-Cesarstwo... Obydwoje doskonale wiedzieliśmy, że kiedyś nadejdzie ten moment... Najwyraźniej mój nadszedł pierwszy... - powiedział słabo niższy a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

-Nie możesz mi tego zrobić! Jesteś dla mnie wszystkim, całym moim światem, sercem, najjaśniejszą gwiazdą w mroku życia!

-Nawet gwiazdy umierają... - to były ostatnie słowa wypowiedziane przez umierający kraj.

Chwilę potem rozległ się trzeci strzał. Trafił on Cesarstwo Niemieckie, który przed śmiercią zdążył tylko objąć ukochanego a później umarli w swoich ramionach, leżąc w plamie z ich krwi, pod rozgwieżdżonym niebem.

Ich groby spoczęły w miejscu ich śmierci. Nie odwiedzał ich nikt. Nikt z wyjątkiem młodego kraju, zrozpaczonego śmiercią najbliższych jego secu osób.

-Jeszcze się zemszczę tato... Przysięgam, choćbym miał spalić ten świat.. - wyszeptał I położył na ziemi przed kamiennymi płytami mały bukiet kwiatów.

Czy chłopiec dokonał zemsty? To już zupełnie inna historia...

▀▄▀▄KONIEC▄▀▄▀

___________________________________________

Ilość słów bez notatki : 711
Data publikacji : 14.04.2024

Okay, więc mamy kolejny one-shot na tym profilu I mój pierwszy powiązany z shipem AW x CN. Nie jest może mega udany I w ogóle, ale uważam że nie jest źle.

Mam nadzieję, że się podobało, za wszelkie błędy przepraszam I do następnego!

Nawet gwiazdy umierają || CN x AW one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz