Minęły jednak ponad trzy miesiące, nim zbrojny orszak wyruszył za pisemnym pozwoleniem Jego Wysokości, króla, ku odległej Litwie przez niespokojne ziemie Ukrainy i Rzeczpospolitej. Składał się on z dwudziestu konnych Kozaków, najlepszych ludzi Jurka, jego samego i trzech wozów. W pierwszym obłożona licznymi futrami, jechała Paulina wraz ze swą najbliższą służką, dalej czwórka służby, a w piątym, największym, ale i najprostszym, kufry dziewczyny i tobołki służby i Kozaków.
I, pomimo iż celem jej była ojcowizna, za którą skrycie tęskniła, przez kilka pierwszych dni podróży, ni słowa nie rzekła, jeno po cichu paciorki do Przenajświętszej zmawiała, gdy żal z powodu opuszczenia najdroższego grobu serce jej ściskał. Widział zatem i Jurko jej niemą boleść i sam w duchu marniał. A tedy ludzie jego i służba wieczorami przy ognisku szeroko rozprawiali o nieszczęściu panienki i sercu ogromnym dowódcy i zastanawiali się po cichu, kiedy to im przyjdzie radować się z państwem w czasie weseliska.
Przyszedł jednak dzień, kiedy Paulina od rana z uśmiechem pomoc swą zaproponowała przy porannym posiłku. Wszyscy krzątali się chyżo, bowiem pierwszy mróz ściął ziemię i rychło im było ruszać dalej. Bohun jednak siedział wciąż na powalonym pniu drzewa, kiedy dziewczyna podeszła do niego z kubkiem parującego bulionu.
- Witać to, tego roku zima rychlej ku nam śpieszy – powiedziała, przysiadając koło niego bez skrępowania i wręczyła mu kubek.
- Prawda-li to, rychlej – kiwnął głową, szurając butem po zmarzniętej ziemi. – Pewnaś ty, ma pani, że ci nie lepiej w dom powracać?
- A czemuż to pytanie takie zadajesz, mości Bohunie? – odparła pytaniem wyraźnie zaskoczona, patrząc na niego poważnie. – Czy ja ci niemiłą towarzyszką w podróży?
- Ah, jakże to tak prawić, waćpanna możesz! – obruszył się. – Ja jeno z dobroci serca i troski o zdrowie twe pytam, Paulinko. Widzę przecież coś ty smutna i jeno modlitwy żarliwe zmawiasz...
- Kedy to ból w sercu jeno, widzieć tyleż zniszczeń w ukochanej ziemi – wyjaśniła. – I za domem tęskno, ale im my dalej, tym i ból lżejszy.
- A bo tu już i spokojniej, a kedy my wjedziem w ziemie bez walk, i uśmiech, nadzieję mieć trzeba, na twe usta powróci...
- Uśmiech to już nie ten, co onegdaj...
- Jednako piękny zaprawdę, ma miła – powiedział cicho, odważywszy się ją w ten sposób nazwać, by zobaczyć, jaką wywoła to reakcję. Nie zawiódł się, bowiem na jej lica od razu rumieniec mocny wystąpił, a ona sama wzrok spuściła na swe dłonie.
- Ah, Jurko... Trudno to pojąć, jakże ty miłować mnie możesz, skorom i wdowa i nie zdolna, by...
- Cichaj, Paulino, cichaj – mruknął i wziął jej dłonie w swoje, po czym złożył na nich żarliwe pocałunki. – Rzekł ci ja, żem nieskory do dziecięcia chowu. Charakter zbyt nagły. Może to i lepiej. A może i kedy się odwidzi? I sierotę jaką poweźmiem? Jeno ja rad byłbym przy się cię mieć, najmilsza, jako mą ślubną. I świat cały do stóp ci tedy rzucę, do krajów dalekich powiozę, świecideł przywiozę tyleż, co wszystek służbę obdarujesz, a i jeszcze ostanie.
Spojrzała mu w oczy. Jego chmurne spojrzenie omiatało jej drobną twarzyczkę. Nie zdołała jednak odpowiedzieć, bowiem na spienionym wierzchowcu galopem zbliżył się do nich zwiadowca. W miejscu osadził rozpędzonego wierzchowca.
- Bród, mój panie, pod kontrolą – rzekł, zeskakując na ziemię. Jurko nie od razu odpowiedział. Najpierw zmierzył nieszczęśnika jadowitym spojrzeniem, które najpewniej miało zabić i westchnął, rozumując, że Paulina najpewniej już tak rychło nie udzieli mu już odpowiedzi. A zanosiło się na to, że była gotowa zaryzykować.
- Pod czyją to? – westchnął, przecierając twarz dłońmi i sięgnął po kubek, o którym zdołał zapomnieć i wypił jego zawartość niemal jednym haustem.
- Nie uwierzyta mi, panie…
- Gadajże, albo i batogiem zdzielę! – zdenerwował się natychmiast Bohun, ale gdy tylko Paulina położyła mu nieznacznie dłoń na ramieniu, zaniechał kłótni. Ta kobieta była dla niego jak plaster na rany.
- Będzie lepiej, jakże ze mną, panie pojedziesz, bo i ja sam nie wiem, czy mnie wzrok nie zwodzi. Przecie juże tak dawno my o nich nie słyszeli…
- O kim?!

CZYTASZ
Chutor Bohuna
Historical FictionW ów opowiadaniu znajdziecie odpowiedź na dalsze losy Bohuna, a przede wszystkim na nurtujące pytanie, czy kiedykolwiek zdoła się otrząsnąć po stracie ukochanej Heleny? ;) zapraszam do czytania