Rozdział. 1 "do wesela sie zagoi"

12 1 2
                                    

Lilianna

- Wychodzę! - krzyknęłam do mamy I wyszłam.
Zaczęłam jechać na mojej kochanej deskorolce.

Korzystałam z tego że niedługo wyjadę na studia do większego miasta i możliwe że tam nie będę mogła tak swobodnie jeździć po ulicach.

Jechałam na mój ulubiony skatepark z moim tradycyjnym wyposażeniem plecaka: miałam butelkę wody, jakieś pieniądze, chusteczki oraz plasterki.
Czemu plasterki?
Lubiłam uczyć się nowych trików na deskorolce i czasem sie wywracałam - jak każdy. Pozatym zawsze się przydają.

***

No nareszcie.

Dojechałam na skatepark ale tą cudowną chwilę musiał zepsuć mój telefon bo nagle zadzwonił zatrzymałam się i wyjęłam iphona z kieszeni.

Olivia

Odebrałam.
- co tam? - spytałam
- Bo wieczorem Peter organizuje imprezę. A ty idziesz ze mną bo wiesz że mi się podoba - powiedziała moja przyjaciółką przesłodzonym głosem
- a co z tego będę miała? - spytałam sarkastycznie
- Moją radość
- No cóż to muszę iść. O której?
- DZIĘKUJĘ - dziewczyna tak głośno krzyknęła że aż się skrzywiłam bo telefon miałam przy uchu - o 20 będę pod twoim domem - powiedziała cała w skowronkach i się rozłączyła.

Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam iphona do kieszeni.

To była cała Livi. Zakochiwała się w wielu chłopakach od tak (oczywiście każdy z nich to idiota mający w telefonie numerki ile dziewczyn zaliczyli) a później płakała że są dupkami i że w ogóle im na niej nie zależało. Klasyk.

Zaczęłam jeździć po rampach do imprezy zostało jeszcze jakieś 4 godziny wiec postanowiłam że za godzinkę może półtora wrócę do domu.

Jechałam kiedy dosłownie przedemną wjechał na rowerku jakiś chłopiec.

Dlaczego te matki puszczają swoje bombelki na rampy?!

Naszczęscie udało mi się zachamować ale ten dzieciak się chyba przestraszył i chciał skręcić więc się wywalił.

Od razu podeszłam do dziecka i kucnęłam przy nim.

- Em.. wszytsko okej? - spytałam

Mały brunet lekko skinął głową.

Wiem to chyba najgłupsze pytanie bo nie widać że nie jest okej.
Ale nie wiedziałam jak się mówi do bąbelków.

Podniosłam rower z chłopca (bo kiedy ten się wywrócił rower na niego upadł)
Położyłam rower na ziemi obok i znów kucnęłam.

Pomogłam chłopcu wstać i popatrzyłam na jego głowę. Naszczęscie nie lała mu się z niej krew.

Lepiej mu się przyjżałam.
Miał brązowe oczy a tak to wyglądał jak przeciętny dziewięciolatek. Nie wiem ile miał lat. Strzelałam.

- z kim tu przyjechałeś? - spytałam
- z bratem - mruknął niepewnie
- starszym?
Chłopiec skinął głową

Z kolana chłopca sączyła się krew.
- chodź - powiedziałam I podałam mu rękę na co chłopiec spojrzał na mnie wystraszony - spoko nie porwę cię chcę Ci zakleić to kolano mam plasterki w plecaku - zaśmiałam się lekko I wskazałam ręką na ławkę na której leżał czarny plecak z Vansa.
Chłopiec skinął głową I złapał za moją rękę a ja podniosłam jego rower.

- siadaj - wskazałam na ławkę a dzieciak posłusznie usiadł oparłam jego rower o ławkę i osunęłam plecak aby wyciągnąć z niego plaster, wodę i chusteczki.

Nalałam na chusteczkę trochę wody i podałam chłopcu a ten dobrze mnie zrozumuał bo mruknął ciche "dzuękuję" I przyłożył chusteczki do rany na kolanie.
Widziałam że był trochę przerażony.

- spoko nie martw się do wesela się zagoi - zażartowałam na co chłopiec również się uśmiechnął.

- to jak masz na imie? - spytałam kiedy przyklejałam plaster.

- Lucas - powiedział już pewniej na co skinęłam głową.

Nagle zobaczyłam że w nasza stronę zmierza jakiś brunet.
Słodki boże on ma jakieś 190..
I wygląda jak duża wersja tego małego chłoca.

Młody dasz numer brata?
(Żart)

- Luke wszytsko okej? - spytał chłopak i popatrzył na brata - mówiłem żebyś tu nie jechał - powiedział leciutko wkurzony ale widać było że martwi się o brata.
Skończyłam naklejać plaster a chłopiec szybko wstał ją również się podniosłam (bo żeby nakleić plaster musiałam kucnąć)

- nie martw się Aiden..yy.. - chłopiec popatrzył na mnie niepewnie - jak masz na imię?

Zaśmiałam się lekko.

- Lilianna
- Lilianna powiedziała że do wesela się zagoi - powiedział Lucas i wyszczerzył się na co Aiden uniósł kącik ust.
- dzięki że mu to zakleiłaś - skierował do mnie starszy z braci na co skinęłam głową.

Później Aiden wziął rower i złapał młodszego za rękę i odeszli ale Lucas odwrócił się i uśmiechnął do mnie.
- dziękuję Lilianno - powiedział na co uśmiechnęłam się

***
Hejka!
Mam nadzieję że jest w miarę okej.
I to nie jest jakiś najdłuższy rozdział ale nie wiem co mogę tu dodać.
Papa miłego dnia/nocy



IdealOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz