Rozdział 1

46 2 3
                                    


Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego, moi przyjaciele Andy i Tiana mają po mnie przyjechać. Kiedy słyszę głośną muzykę wiem ,że już są zawsze mnie tym wkurzają.
- Boże jakie debile - powiedziałam pod nosem po czym wsiadłam do auta.
- Hej - Powiedziałam do przyjaciół.
- Hejka- Powiedziała Tiana i Zack jej chłopak.
- A ty co? Nie przywitasz się?- zapytałam się Andiego.
- Hej- powiedział po chwili.
Okej? To było dziwne, ale zdecydowałam się nie drążyć tematu ,bo ewidentnie nie miał ochoty na rozmowy. Zbliżaliśmy się do Wood Academy. Elitarnej szkoły dla samych bogaczy, którą wybudował mój dziadek. Chodził tu mój brat, tata, wujek, mama, a teraz i ja. Gdy dojechaliśmy zajeliśmy miejsce w rogu parkingu i wysiedliśmy. Tiana i Zack szli z przodu, więc zdecydowałam się zapytać Andrew o co chodzi.
- Ej. Co sie stało?
- Nie chce mówić. - powiedział lekko zirytowany.
- No weeeź. Co jest? - odpowiedziałam
- Mój brat wrócił. To sie stało.
Jego brat? Alexander wrócił do Savannah? Przecież on wyjechał kilka lat temu.
- Czemu wrócił? - zapytałam ciekawa.
- Na studia. Bedzie coś stam studiował nie interesuje sie nim. Jakbyś zapomniała nienawidze go. - oznajmił po czym poszedł do sali gimnastycznej. O mój boże jego starszy brat wrócił do miasta. Kilka lat temu wyjechał do jakieś szkoły specjalnej. Przynajmniej tak mówił Andy bo jego i moi rodzice nie chcieli w ogóle rozmawiać na ten temat. Alex jest raczej typem takiego bad boya który ma wszystkich w dupie oprócz siebie, a ego ma wyższe niż wieża Eiffla. Mówił do mnie młoda żeby mnie wkurzyć bo wiedział jak bardzo nie lubie gdy sie tak do mnie mówi. Zaczełam rozglądać się po sali by zobaczyć gdzie stoją nasi znajomi z klasy gdy nagle do sali wszedł mój ojciec George Wood dyrektor szkoły.
- Witam wszystkich w nowym roku szkolnym. - powiedział ojciec i zaczął swoją gadke którą mówi co rok. Gdy skończył zdecydowaliśmy się pojechać do naszej ulubionej kawiarni.     
                                                      ***
Siedzieliśmy w Caffe Time popijając zamówione napoje. Tiana i Zack pokazywali nam zdjecia z wakacji gdy nagle zadzwonił mój telefon. Dzwonił mój ojciec.
- Hej tato. Co tam?
- Cześć Genevieve. Dzwonie z pytaniem czy zabierzesz niebieską teczkę z domu i podrzucisz Noah do akademika -oznajmił.
O KURCZACZKI. Miałam pojechać do brata by pomóc mu sie rozpakować. Kompletnie zapomniałam, mam nadzieje że mnie nie zabije.
- Halo. Jesteś tam? Prosze cię to bardzo ważne, a mnie i matki nie ma w domu.
- Jestem jestem. Zaraz skocze do domu i pojadę do brata.
- Dobrze, dziękuje. - powiedział i rozłączył się.
Szybko zerwałam się z krzesła z zamiarem pojechania do domu jednak zapomniałam że nie zrobiłam cholernego prawka. Miałam go zrobić pół roku temu jednak kompletnie mi sie odechciało.
- Andy- powiedziałam- Zawieziesz mnie do domu a pózniej do brata?
- No niech ci bedzie.
Wstał z krzesła i pożegnaliśmy naszych przyjaciół. Andy zawiózł mnie do domu, a ja szybko wbiegłam do środka zabierając teczkę. Jechaliśmy w ciszy jednak ja zdecydowałam się odezwać.
- Jak się czujesz z tym że twój brat wrócił? - zapytałam.
- Jestem trochę zły, że wrócił. Gdy wyjechał miałem nadzieje że już nigdy nie zobaczę jego fałszywej mordy.
Mocno. Zdecydowałam się przemilczeć, bo bałam się że bardziej go zdenerwuje, chociaż w głębi duszy byłam ciekawa czemu tak bardzo nie lubi Alexandra. Nigdy nie chciał mi powiedzieć. Zajechaliśmy do akademika, więc pożęgnałam się z przyjacielem i szybko pobiegłam do akademika. Mój brat mieszkał na ostatnim piętrze bez windy. Więc wpadłam zdyszana do jego pokoju i nagle odbiłam się od czyjegoś nagiego torsu. Podniosłam oczy ku górze i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, bo na środku pokoju stał nie kto inny jak Alexander McCurdy. Zamrugałam kilkakrotnie nie dowierzając własnym oczom. Był zabójczo przystojny. Nagle z odretwienia wyrwał mnie jego głos.
- Siema młoda. - powiedział z chrypką w głosie- Fajnie że wpadłaś.
- Co ty tu robisz? - wyjąkałam.
- Mieszkam?
- Co? Czemu mi Noah nic nie powiedział? I gdzie on jest?!
- W dupie. Uspokój się zaraz będzie.
Musiałam jak najszybciej stąd wyjść. Widok jego ciemnych oczu i pięknej wyrzeźbionej klaty sprawiał że mój mózg zamieniał się w papke.
- Przekaż to Noah od taty. - powiedziałam i podałam mu teczkę - Muszę lecieć.
- Czekaj młoda! - zaczął jednak ja już byłam po drugiej stronie drzwi

Will you love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz