Rozdział 1: Kim, tak naprawdę jestem?

12 1 0
                                    

Pov. Victoria

Zawsze myślimy że jesteśmy idealni...  Ale tak nie jest, nigdy nikt nie jest perfekcyjny. Dlatego prowadzę swój notatnik by zapisać moje całe życie jednak, nie mam przyjaciół bo ich nie potrzebuje... A może jednak? Przydało by mi się jakieś wsparcie...

Mój telefon zaczął wibrować, spojrzałam na ekran  urządzenia i ujrzałam tylko napis "Nieznany numer" już miałam iść do swej matki, ale postanowiłam że odbiorę.

- Halo? - zaczęłam.
- Witaj, przyjdź jutro po treningu drużyny Raimona do naszego Gimnazjum, czekamy na ciebie. Jest to ważne dlatego liczymy na twoją obecność.- powiedział nieznany mi głos, który po chwili się rozłączył. Moje zdziwienie na twarzy nie potrafiło zniknąć, przecież jeśli chodzi o piłkę to, od lat nie grałam... Ostatnio grałam z... Z... Moim bratem... I ojcem... Jednak ich już tu nie ma... Moje zdziwienie znikło gdy do mych drzwi rozległo się pukanie, w rogu stanęła moja mama Gabriela Taylor. Kocham ją całym sercem... Nie znam lepszej mamy.
- Hej córcia, idź się wykąpać i dobranoc.- powiedziała z troską, podeszła do mnie i dała mi buziaka w czółko i wyszła z pokoju. Tak jak powiedziała poszłam skorzystać z ciepłej kompieli i, po umyciu się wyszłam z łazienki w ciepłej piżamie. Położyłam się na łóżku i spoglądałam na zdjęcie mego taty, i powiedziałam.
- Dobranoc Tato...-

Noc minęła szybko, wsumie jak zawsze. Była godzina 6:30 miałam dziś na 8 do szkoły  więc miałam jeszcze trochę czasu. Wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni by zjeść śniadanie które przygotowała mi mama, jednakże teraz pojechała do pracy. Po zjedzeniu pysznych kanapek poszłam do łazienki umyć zęby. Następnie przebrałam się w mundurek szkolny.  Gdy spojrzałam na zegarek wybiła  godzina 7:00, postanowiłam więc że już wyjdę z domu. Szłam kilkanaście minut byłam już przed nią i pomyślałam że może pójdę na wagary?
I tak jak powiedziałam tak zrobiłam, poszłam do jakiejś restauracji.
- Co wagary?- zaczął kucharz stojący za blatem.- Oj Victorio nie dziw się że nie masz przyjaciół. Jesteś nieśmiała to jest straszliwa wada.. Sam kiedyś taki byłem, ale się przełamałem.- dodał.
- Ehh, wolę być na wagarach niż być znowu wyzywana przez innych. Tak w ogóle nie muszę mieć przyjaciół,  pan jest dla mnie jednym z nich.- uśmiechnęłam się w stronę kucharza, byłam jeszcze trochę w restauracji. Nawet nie trochę, tylko kilka godzin. Gdy spojrzałam na zegarek była godzina 14:50 a na 15:20 miałam być w Gimnazjum Raimona. Wybiegłam szybko z restauracji i ruszyłam w stronę szkoły, po drodze napotkałam chłopaka który też szedł do Gimnazjum Raimona.
- Hej! Gdzie się wybierasz?  Bo chyba idziesz w tym samym kierunku co ja.- uśmiechnął się brunet, zawstydzona powiedziałam.
- H- hej wybieram się do Gimnazjum Raimona, ale trochę się zgubiłam..- powiedziałam.
- No to, dobrze trafiłaś też się tam wybieram!- powiedział chłopak gdy nagle usłyszałam jak ktoś do nas podbiega.
- MARK!- powiedział tajemniczy głos z tyłu. Mark? Czyż bramkarz Raimona tak się nie nazywa?
- Susie!- odpowiedział chłopak.
- W końcu cię dogoniłam.- Powiedziała zadyszana ruda dziewczyna.- Witaj!- przywitała się ze mną.- Jestem Susie!- dodała.
- A no tak, a ja jestem Mark..a ty jesteś? - spojrzał na mnie.- Victoria tak?- spytał.
- Tak.. skąd wiesz?- spytałam.
- Masz na bluzie, heh.- zaśmiał się.
- Ah no tak... miło mi was poznać.- powiedziałam.
- Koniec pogaduszek bo się spóźnimy! Biegiem biegiem!- poganiała nas ruda dziewczyna.

W tym momencie zrozumiałam że jednak warto mieć przyjaciół, dzięki nim się nie zgubisz. I cię nie zostawią.

Autorka.

Dobry wieczór mówię dobry wieczór bo jest wieczór, a więc kolejna książka która napewno jest jedną z najgorszych chociaż podoba mi się postać Victorii, podoba wam się? Mam nadzieję, bo już szykuje dla was kolejne rozdziały ps. (W innych książkach zaniedługo też się pojawią kolejne rozdziały) Btw sorki za krótki rozdział!!!💕💕

DOBRANOC 🤗

Nigdy nie miałam przyjaciół...Where stories live. Discover now