Rozdział 6: Plusy i minusy

168 10 13
                                    

•Miesiąc później•

Spotykałem się każdego dnia z Panem Starkiem i dopracowywaliśmy Friday oraz co jakiś czas wpadałem na herbatkę do Pana Strange'a. Naprawdę ich lubiłem.

Pewnego dnia byłem u Doktora Strange'a na herbatce gdy w pewnym momencie zadzwonił Pan Stark na kamerce.

- Dzień dobry, Panie Stark. Czy coś się stało? - zapytałem.

- Niee... Chwila, czy ty znowu jesteś u tego doktorka? - zapytał widząc Doktora Strange'a z herbatką w ręku - Hej! Doktorku, czy ty znowu podajesz Peterowi te dziwne herbatki?!

- Herbatki są pyszne, one nie są jakieś dziwne! - oburzyłem się.

- Absolutnie nie. Zabraniam ci ich pić, nie wiadomo co ten doktorek do nich dosypuje - powiedział Pan Stark marszcząc brwi.

- Nie możesz zabronić Peterowi pić zwykłej herbaty - wtrącił się czarodziej i wykonując jakiś dziwny ruch rękoma, otworzył portal.

- Woow ale fajnie, widzimy teraz samych siebie - powiedziałem patrząc w ekran telefonu.

- Może lepiej porozmawiać normalnie? A nie przez telefon - powiedział Doktor Strange czekając aż Pan Stark przejdzie przez portal.

Pan Stark spojrzał się na nas morderczym wzrokiem ale przeszedł przez portal.

- Proszę bardzo, zadowolony? - warknął.

- Jak najbardziej - odparł Doktor Strange.

Zobaczyłem, że skończyła mi się herbata i zrobiłem smutną minę.

- Zrobię nam herbatę - uśmiechnął się czarodziej.

- Huh? Mi zrób kawę - odparł Pan Stark robiąc krzywą minę.

- Nie ma mowy - powiedział wyjątkowo poważnie Doktor Strange i wyczarował portal do jakiejś kuchni.

Po chwili wrócił stamtąd z herbatą i nam ją wręczył.

- Nie wypiję tego - znowu zaczął swoje Pan Stark.

- Niech Pan spróbuje Panie Stark. Herbatki Doktora Strange'a są najlepsze na świecie! - próbowałem go przekonać.

- A nie moje? - odparł Pan Stark unosząc jedną brew.

- Yyy niee, Pan je zbyt długo parzy... Jeśli mam być szczery to są obleśne, dlatego też nie piję u Pana nigdy herbaty, chyba, że robi je Pani Potts - powiedziałem.

- Wezmę to sobie do serca - uśmiechnął się ironicznie Pan Stark.

Z biblioteki nagle wyszedł Wong i zmierzył nas ostrym spojrzeniem.

- A ten to kto? - zapytał Pan Stark.

- Włamywacz? - zignorował go Wong patrząc się na mnie i Doktora Strange'a.

- Nie Wong, spokojnie, to też mój znajomy - Doktor Strange posłał mu znudzone spojrzenie.

Wong wrócił do biblioteki a Pan Stark spojrzał się z wyrzutem na czarodzieja.

- Od kiedy zezwoliłem ci na nazywanie mnie znajomym? Bo jakoś nie przypominam sobie żebyśmy dotarli do takiego etapu.

- To zapewne efekt uboczny picia hektolitrów kawy - uśmiechnął się sztucznie Doktor Strange.

- Panie Stark, wie Pan, że Doktor Strange może mieć rację? To niezdrowe, pić tak dużo kawy... - powiedziałem a ten zrobił minę jakby zaraz miał oszaleć.

- Dwóch na jednego? Mam dość, wracam do siebie - oświadczył i założył okulary przeciwsłoneczne.

- A proszę cię bardzo, nikt cię tu nie trzyma - odparł Doktor Strange.

Rany się goją | Strange FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz