*Pov.Stark*
Wyszedłem z kuchni już nawet nie dotykając tamtego ekspresu.
Nie zaszkodzi przerwa od kawy na jeden dzień...
Wsiadłem do sportowego samochodu i wyjechałem z piskiem opon ze Stark Tower.
Podjechałem pod mój ulubiony sklep z elektroniką, wszedłem tam i po chwili podbiegła do mnie obsługa.
- Dzień dobry Panie Stark, w czym możemy pomóc?
- A jak myślicie? - prychnąłem - Dawać mi jakiś dobry ekspres do kawy, bo tamten już się zepsuł. Tylko nie wciskać mi kitu. Może być nawet za 10 kafli ale żeby się nie zepsuł po chwili tak jak poprzednie pięć.
- Mamy sporo ekspresów do kawy. Z pewnością znajdzie się jakiś dobry - próbowała mnie uspokoić jakaś kobieta z obsługi.
- Ta widzę, ślepy jeszcze nie jestem, zresztą jestem tu nie pierwszy i nie ostatni raz - mruknąłem, gdy zbliżyliśmy się do mojego ulubionego działu w sklepie - Więc pokaż mi, który jest dobry.
- Ten tutaj jest najlepszej jakości - powiedziała pracownica, wskazując jakiś ekspres - ma wbudowaną opcję robienia różnych rodzaji kaw oraz kakaa.
- Starczy mi sama kawa - wtrąciłem - Macie jakiś odporny na upadki?
- Oh... Nie jestem pewna... Ekspresy nie służą do rzucania, więc chyba nie mamy żadnego odpornego na upadki... - zmieszała się kobieta.
- Dobra, to po prostu pokaż jakiś dobry i niezbyt wielki, bo nie chciało mi się dziś szofera ciągać po mieście i sam będę musiał to nieść - powiedziałem.
- Myślę, że ten powinien Panu odpowiadać - zaproponowała pracownica wskazując odpowiedni ekspres.
- Cena.
- Słucham? - zmieszała się ponownie kobieta.
- Pytam ile kosztuje ten cholerny ekspres do kawy - wytłumaczyłem, przewracając oczami starając się zachować cierpliwość.
- Um... 9 tysięcy... Ale dla stałego klienta możemy zrobić zniżkę na 8 tysięcy - odparła pani z obsługi.
- Dobra, biorę - zadecydowałem i zaniosłem ekspres do kawy, do kasy, wpychając się jakimś biedakom w kolejkę i oczywiście by nie mieli pretensji, to wciskałem im po 100zł do łapy.
Po zapłaceniu wyszedłem z nowiutkim ekspresem ze sklepu i ruszyłem przez przejście dla pieszych w stronę swojego samochodu.
Niestety los chciał mnie dobić i jakiś idiota popchnął mnie na środku pasów, wytrącając tym samym karton z świeżo zakupionym ekspresem do kawy z moich rąk.
- Uważaj jak łazisz idioto! Naślę na ciebie agentów SHIELDS! - krzyknąłem na niego, zatrzymując na środku jezdni ale ten mnie zlał i gdzieś odszedł.
Spojrzałem na ziemię ale nigdzie nie było tam mojego ekspresu, więc spojrzałem się do przodu i dostrzegłem tam...
- Doktorek? Co ty tu robisz? - zdziwiłem się i zobaczyłem, że o dziwo ma na sobie normalne ubrania a nie tamte jakieś czarodziejskie - Gdzie te twoje śmieszne ciuszki? Nie siedzisz w tym swoim muzeum czy co to tam jest? I gdzie mój ekspres!?
- Ciebie też miło zobaczyć Tony - uśmiechnął się do mnie Strange - Tam go położyłem - powiedział wskazując nienaruszony karton z ekspresem do kawy leżący na chodniku kawałek obok niego.
Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie muszę wracać się do tamtego sklepu po kolejny ekspres.
Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować to Doktor Strange przyciągnął mnie do siebie na chodnik jakimś wyczarowanym sznurem a za mną przemknął jakiś czarny samochód nawet nie zwalniając.
CZYTASZ
Rany się goją | Strange Family | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Starka): "(...)Po chwili byłem już pod odpowiednią salą i chwyciłem klamkę z zamiarem zobaczenia się z Peterem ale obok mnie pojawił się nie kto inny jak Doktor Strange. Mężczyzna chwycił moją rękę, odciąga...