rozdział 3

117 3 6
                                    

ZAYN

- Jak do tego doszło? Zayn czy Ty nie rozumiesz jak wiele problemów nam to przysporzyło ? Miałeś jedno zadanie i zjebałeś ,co takiego się wydarzyło, że nie mogłeś go wykonać? To pierwsza taka sytuacja od kilku lat. Nie tak miało być.
Do końca tego tygodnia chcę głowę. - patrzył na mnie z groźbą w oczach .

- Mam swoje zasady,nie próbuj mi mówić co mam robić. Nie zapominaj - podszedłem do niego pewnym krokiem, przewyższałem go o co najmniej głowę. - kim jestem i co mogę z tobą zrobić. Dobrze Ci radzę. A jeśli chociażby usłyszę, że kręcisz się w tej okolicy,to Twoja głowa zawiśnie w moim gabinecie. Zrozumiałeś? - odszedłem, zostawiając go w tyle .

***
Życie? Życie to opowieść idioty ,w której zostaliśmy zmuszeni uczestniczyć.

Adrenalina? Adrenalina jest odejściem od scenariusza , który sprawia, że czujemy się odpowiedzialni za to co potoczy się dalej.

Siedząc za kierownicą czułem jak moja krew zamienia się w mroczną ciecz, która przenikała mnie w każdym, najmniejszym zakamarku mojego ciała. Zupełnie tak jakby mój organizm wyzwalał jad . Bo tym właśnie byłem. Trucizną, która niepostrzeżenie siała spustoszenie w organizmie każdego człowieka, który zbliżył się do mnie choć trochę.

Na ogonie siedział mi jakiś dzieciak, który myślał, że zdziała coś w tym świecie. Naiwne ,szczenięce marzenie . Tutaj niczego nie osiągało się grą fair czy marzeniami,tu liczyło się co innego. Tu sprawy załatwiało się przelewem krwi i sprytem.

Zgubiłem go mocno wchodząc w zakręt,podczas gdy on nieumiejętnie wylądował na poboczu. Czyli nic się nie zmieniło. Bo królem się nie zostaję, królem się rodzi.

Na trasie byłem dużo przed moimi można by powiedzieć ,, przeciwnikami,, , bo jedyne co potrafili to gadać jacy to są zajebiści ,a gdy przychodziło co do czego to mylili pedał gazu z hamulcem.

Przekroczyłem metę przy okazji wykręcając autem półkole dla lepszych efektów wizualnych. Oparłem głowę o oparcie i uśmiechałem się sam do siebie przez adrenalinę, która nadal buzowała w moich żyłach.

Ta dziewczyna nieźle najebała mi w głowie. Miała w sobie coś co powstrzymało mnie przed codziennością. Była inna . Pewna siebie,ale jednocześnie sprawiała wrażenie kruchej i delikatnie. W każdym bądź razie mam nadzieję, że nie sprawi gorszych problemów od niej. Bo ona była problem,mimo, że jeszcze o tym nie wiedziała. Natomiast wszystko ma swój czas i ona również ,policzony co do sekundy.

Wysiadłem z auta i skierowałem się w kierunku Max 'a . Widziałem go już kilka razy z jakąś blondyną . Uśmiechał się do niej i robił maślene oczy . Odrzucające . Nie wiedziałam jak bardzo można było się tak upokarzać. Nie wierzyłem , że ja kiedykolwiek byłbym zdolny do czegoś takiego. To było po prostu absurdalne.

Chrząknięciem zwróciłem uwagę dwójki na moją osobę i ruchem głowy zachęciłem blondynę do odejścia. Przewróciła oczami,ale wykonała mój rozkaz. Bo ja nie prosiłem i nie przepraszałem. Ja oczekiwałem i wydawałem polecenia.

Podszedłem bliżej i usiadłem obok przyjaciela.

- Stary nie wiem co Ci się stało,ale opanuj to ,bo aż szkoda patrzeć jak robisz z siebie ciotę od siedmiu boleści. - wyciągnąłem paczkę szlugów nawiązując do blondynki. Wyciągnąłem paczkę również w stronę Max'a ,ale ten odmówił. Dziwne zachowanie nawet jak na niego, ale nie nalegałem.

- Mów co chcesz,ale to twoja alkoholiczka kręci się tutaj od dobrych dziesięciu minut i wcale nie wygląda jakby się zgubiła. - odparł wygodniej rozpierając się na krześle.

Dark Roses ( zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz