Rozdział 4 - Ciasteczkowy Patrick i nowy trener

11.3K 630 73
                                    

Hej! Zapraszam na kolejny rozdział Coffee on Ice. Być może zwróciliście uwagę, być może nie, ale od dzisiaj będziecie dostawać tytuły rozdziałów ;) Nie wiem, jak mi to wyjdzie, ale mam nadzieję, że fajnie.

Zapraszam również do komentowania historii na X (dawny Twitter) pod hashtagiem #coffeeonicewatt, czy też tutaj, będzie mi bardzo miło, a teraz zapraszam już na rozdział.

MASON

Nie sądziłem, że wypicie z kumplami kilku piw w barze skończy się dzisiejszym kacem. Na szczęście, mimo usilnych prób Wayne'a aby mnie z kimś zeswatać, nie obudziłem się obok nieznanej mi blondynki. Leżałem w łóżku sam, za co dziękowałem sobie w myślach.

Standardowo mojemu przyjacielowi odpalił się tryb swatki, a sam nawet nie próbował niczego zdobyć, bo przecież jego kutas został już zaprogramowany tylko na jedną kobietę i żadna inna go nie zadowoli. Ta wiedza nie była niezbędna, ale filtr słowny nie obejmuje Wayne'a.

Przez kilka dobrych lat korzystałem z tego, że byłem hokeistą, dzięki czemu zdążyłem się wyszaleć z kobietami, które często same wskakiwały mi do łóżka. Miałem tylko jedną zasadę - nigdy nie uprawiałem z nimi seksu w swoim mieszkaniu, zawsze zabierałem je do hotelu. Nie miałem zamiaru radzić sobie z problemami, jakie mogłyby się pojawić, gdybym nie był ostrożny.

Wszystko się zmieniło, kiedy pojawiły się na koncie przygody ze stalkerkami, a gdy doszły do tego problemy z byłą dziewczyną, odechciało mi się przygód łóżkowych do końca życia. Na ten moment nie zamierzałem zmieniać tego stanu rzeczy. Musiałem skupić się na hokeju stawiając go na pierwszym miejscu, jeśli chciałem zdobyć upragniony tytuł. Nie miałem czasu na romanse, które mogłyby oddalić mnie od celu.

-Cześć kapitanie, jak miło, że odebrałeś mój telefon. - Parsknąłem słysząc w telefonie głos Wayne'a. - Główka nie boli?

-Mówiłem ci, że to ostatnie piwo było niepotrzebne, ale oczywiście ty byłeś mądrzejszy i mam nadzieję, że cierpisz równie mocno, jak ja. - Wstałem z łóżka schodząc do kuchni.

- Moje pomysły nie zawsze należą do najmądrzejszych. - Westchnął. - Nawet nie pomogła mi podwójna dawka witaminy C. Walczyłem, ale nie wyszło.

- Przynajmniej masz za swoje i może w końcu chociaż raz nauczysz się na błędach, w co wątpię. - Prychnąłem wypijając po chwili całą szklankę zimnej wody.

Mieliśmy dzisiaj zaplanowany pierwszy trening ze Swansonem, więc musiałem się doprowadzić do porządku do tego czasu. Nie chciałem dać mu jakiegokolwiek pretekstu do opierdolenia mnie za coś. Nie zostałem kapitanem bez powodu i zamierzałem mu to udowodnić.

- Spójrz na to z innej strony, przynajmniej dowiedziałeś się, że to szóste piwo jest twoim limitem, a po jego przekroczeniu nadejdzie kac morderca. - Przewróciłem oczami na jego wytłumaczenie.

- Tak to sobie właśnie tłumacz. - Spojrzałem przez okno na miasto, które dopiero budziło się do życia. - Mam nadzieję, że nie spieprzymy treningu przez to, że nasz rozsądek poleciał w siną dal.

- Jeśli byśmy spieprzyli trening to w pierwszej kolejności jeszcze przed zejściem z lodu dostalibyśmy opierdol od ciebie, a potem na dokładkę od trenera. Takie dwa w jednym. - Po usłyszeniu tych słów oboje się roześmialiśmy.

Była to stuprocentowa prawda biorąc pod uwagę to, że po treningu, który nam nie wyszedł nie byłem zbyt zadowolonym człowiekiem. Chciałem być perfekcyjnym zawodnikiem pod każdym względem, ale prawda była taka, że bez perfekcyjnej drużyny byłbym nikim. Aby zdobywać sukcesy musieliśmy grać jak doskonale naoliwiona maszyna, gdzie wszystko działało bez zarzutu. Poza boiskiem mogliśmy nie darzyć siebie sympatią, ale wchodząc na lód musieliśmy o tym zapomnieć, bo grając w pojedynkę narobilibyśmy więcej szkód niż pożytku. Przekonałem się o tym na własnej skórze i nie planowałem nigdy więcej tego powtarzać.

Coffee on Ice [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz