Rozdział 38 - Sezonowy start i pokonanie strachu

6.7K 537 27
                                    

X (Twitter): #coffeeonicewatt

"Silence says to remember oh oh
We remember
Two lost souls in the shadow oh oh
In the shadows"

Lawson - Learn to love again


MASON

Ostatnie dni dzieliłem między hokej, Avery i Patricka, oraz policję przyglądającej się sprawie anonimów, które dostawała moja dziewczyna. Niestety, nie byli w stanie nic zrobić, bo ktoś nie zostawiał żadnych odcisków palców, co mnie niemiłosiernie wkurwiało, no ale przecież sam niczego więcej nie zrobię. Mógłbym wynająć detektywów, co wraz z trenerem przedyskutowaliśmy, ale Avery stwierdziła, że trzeba poczekać na to, co znajdzie policja. Słusznie zauważyła, że nie mamy żadnego punktu zaczepienia, skoro jedyny podejrzany, czyli Derek przebywa nadal w więzieniu, więc detektyw szukałby człowieka widmo. Już i tak dostałem ochrzan od dziewczyny, bo przecież powinienem się skupiać na pierwszym meczu sezonu regularnego. Chyba jeszcze nie pokazałem jej dobitnie, że hokej powoli przechodził na drugie miejsce w moim życiu. Kochałem ten sport, ale kochałem także Avery. Od dawna zdawałem sobie sprawę z tego, że hokej nie jest czymś, co będę mógł robić całe życie, a miłość była uczuciem, które mogło trwać.

-          Czy naprawdę w pierwszym meczu sezonu musieliśmy trafić na Nashville? - Wymamrotał Wayne, chcąc bardzo poznać odpowiedź, ale ja nie układałem terminarza, więc nie mogłem mu jej udzielić.

Wayne niezbyt przepadał za Nashville Predators, bo jakieś dwa lata temu, jeden z zawodników skomentował w kilku niecenzuralnych słowach pewną dziewczynę. Oczywiście była to Cassie, a że był to jeden z naszych byłych drużynowych kolegów to wiedział, o słabości, jaką Wayne miał do mojej kuzynki. Wiedziałem, że tamten mecz nie skończy się dobrze. W pewnym momencie w ruch poszły w pięści i obaj panowie wylądowali na ławce kar.

-          Nie daj się ponownie sprowokować Andersonowi to wszystko będzie dobrze. - Poklepałem go po plecach, mając nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie lepiej niż ostatnio.

Graliśmy w Dywizji Centralnej Konferencji Zachodniej, więc czekało na nas siedem innych drużyn skoncentrowanych na takim samym celu, jak my. Czekały nas osiemdziesiąt dwa spotkania, podczas których musieliśmy dać z siebie sto procent. Drużyna Chicago Blackhawks sześć razy zdobyła Puchar Stanleya, jednak ostatni raz w dwa tysiące piętnastym roku. Czas najwyższy, aby powtórzyć ten sukces.

-          Obiecuję, że postaram się trzymać nerwy na wodzy, ale kilka razy przywali w bandę. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu, który bardziej wyglądał jak taki uśmiech kota, który przed chwilą zjadł kanarka.

-          W bandy możesz nim walić, kiedy tylko chcesz. - Przewróciłem oczami wiedząc, że i tak to, co powiem, wejdzie jednym uchem i wyjdzie drugim. - Tylko rękawice i kij mają być na miejscu.

-          Tak jest kapitanie. - Zasalutował przyjaciel.

Spojrzałem na zegarek wskazujący, że zostało mi jakieś dziesięć minut do wejścia trenera i reszty sztabu. Usiadłem przed szafką i założyłem słuchawki na uszy. Muzyka zawsze była częścią mojego przedmeczowego rytuału, którego nigdy nie zmieniałem. Musiałem wyciszyć własne myśli, ale w nich pojawiły się uśmiechnięte twarze Avery i Patricka. Wczoraj w moim mieszkaniu postanowił pokazać swoje różki, gdy nie chciał iść spać, mimo kilku próśb jego mamy. Płakał i uderzał tymi swoimi małymi piąstkami w kanapę, na co po kilku minutach przestaliśmy reagować. Avery wytłumaczyła mi, że czasami nie ma sensu proszenie i uspokajanie, bo to tylko pogarsza sytuację, więc włączyliśmy telewizję, a Patrickowi po kilkunastu minutach znudziło się robienie dramatu. W końcu udało nam się go położyć do łóżka, a Krążek wraz z Luną siedzieli i pilnowali małego. Nie spodziewałem się tego, że pies z kotem mogą się dogadać, ale kiedy pierwszy raz Avery przywiozła Krążka, bo źle się czuł i nie chciała go zostawiać samego, ten nagle ozdrowiał, a Luna oszalała, widząc nową zabawkę. Przynajmniej tak myślałem, dopóki nie zaczęła go lizać po łebku, co oznaczało jej akceptację. Teraz miałem psa i połowicznie kota. Wróciłem też myślami do wczorajszej sytuacji, gdy leżeliśmy już z Avery w łóżku.

Coffee on Ice [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz