56 3 70
                                    

yuuri stawiał stopy na parkiecie, jakby był okropnie smutny, jakby miał się zaraz rozpłakać. i tak właśnie miało to wyglądać, bo tak ułożona była jego choreografia. wziął głęboki oddech. najpierw adage, z którego przechodzi w chassé. przy chassé poczuł nieprzyjemny ucisk w kolanie, ale nie pozwolił, żeby to przerwało jego występ. z failli, przeszedł do jeté, za którym nieszczególnie przepadał, a z jeté do pas de bourrée. jego kroki były spokojne. były płynne. patrząc na to, można było pomyśleć, że nie czuje żadnego dyskomfortu w nogach, jakby jego kości mogły się rozciągać na każdy sposób. zrobił fouetté, po czym zaczął piruet. po tym już przestał skupiać się dokładnie na elementach, po prostu uginając ciało pod muzykę.

kochał taniec. kochał taniec, jak nic innego. balet był dla niego absolutnie najważniejszy. tańcząc, czuł się wolny. był wtedy, jak wiatr, mogący poruszać się dowolnie, zależnie od swojej własnej woli. uginający gałęzie, porywający liście, rozsypujący piach. tak, jak tylko miał ochotę, mógł być sztormem, lub zaledwie podmuchem. mógł łamać drzewa, lub jedynie rozwiewać włosy. taniec był dla niego jak powietrze. wtapiał się w melodię, łącząc z nią każdy swój ruch. kiedy to robił, reszta świata przestawała istnieć. zostawał tylko on i dźwięki, które wpływały do jego krwi, sprawiając, że jego serce biło jedynie w ich rytm. był on i jego myśli. jego emocje. jego wspomnienia. jego całe życie. wydobywał to wszystko z wnętrza siebie i wkładał w swój układ. bo było to dla niego czymś więcej niż pasją. było dla niego całym światem, czymś większym niż całe niebo. chciał, żeby ludzie, którzy mogą oglądać jego pokazy o tym wiedzieli. żeby minako patrząc na niego, widziała nie tylko wyćwiczone elementy, ale całą jego duszę. bo wystawiał te duszę na najpiękniejszym, złotym talerzu. a przynajmniej starał się. starał się pokazać, jak wiele to dla niego znaczy i jak bardzo chce, żeby było to widoczne.

kończąc swój występ, oddychał ciężko. zaschło mu całkiem w gardle, a na jego czole świeciły się pojedyncze kropelki potu. minako miała oczy szeroko otwarte.

- yuuri... ja po prostu... yuuri - wymamrotała jedynie, mrugając kilka razy. otwierała i zamykała usta, szukając właściwych słów. trudno było je znaleźć, szczególnie, kiedy nie wie się, co się przed chwilą zobaczyło. kobieta sama musiała wziąć głęboki oddech. czekał nerwowo na to, co za chwilę miała powiedzieć. - ty jesteś po prostu nierealny. patrząc na ciebie, sama nie dowierzam. ten występ był niesamowity, naprawdę przepiękny. tak bardzo, że przez moment myślałam, że się rozpłaczę - zaśmiała się, a on zauważył, że w jej oczach faktycznie błyszczały łzy. - marnujesz się tu. mógłbyś mieć cały świat. wszystko co tylko byś chciał. powinieneś pokazać się szerszej publice.

yuuri nienawidził tego tematu. wystarczało mu to, co miał. nie potrzebował niczego więcej. nie chciał występować przed ludźmi, których nie znał. ogólnie nie chciał występować przed ludźmi. lubił bycie dla siebie. tańczył jedynie w swoim pokoju. i może sali baletowej. to było wszystko, czego chciał. doświadczenie baletu było samo w sobie nagrodą, nie potrzebował oklasków ludzi, stojąc na wielkiej scenie.

- wiesz, że nie chcę. chciałbym po prostu tańczyć dla ciebie. no i może dla siebie. proszę, zostawmy to tak jak jest - odpowiedział, i usłyszał jedynie jej westchnięcie.

- jeśli kiedykolwiek zmienisz zdanie...

- wtedy ci to powiem. nie martw się, dowiesz się pierwsza.

- mam nadzieję - uśmiechnęła się do niego.

spakował swoje rzeczy, pożegnał się i wyszedł. mimo, że był początek kwietnia, było strasznie zimno. yuuri patrzył na przechodniów przez okno autobusu, a przez słuchawki do jego uszu wdzierała się jedynie mitski. stukał palcami w rytm liquid smooth, myśląc, jak cudownie byłoby zatańczyć do tej piosenki. ale tym miał zająć się w domu. na razie chciał chwilę posiedzieć w spokoju.

dan the dancer | victuuri auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz