Pov: Buster
Szedłem załamany przez park. Nie chciałem obwiniać Edgara za to wszystko bo przecież sam mówił że ma dużo na głowie ostatnio. Ale co było ważniejsze ode mnie? Odpuściłem sobie konfrontacji. Miał pewnie dobry powód prawda? Przynajmniej tak mi się wydawało do póki ostatnio nie zobaczyłem go z Colette na mieście.
Czyli to była jednak prawda.
Postanowiłem mu więc odpłacić tym samym.
Chociaż doskonale wiedziałem że nie należy wlewać oliwy do ognia bo to tylko wznieci pożar.
Zacząłem go ingnorować.
Każdy telefon i wiadomość nie miała dla mnie znaczenia....tak sobie wmawiałem.
-Buster czekaj..- nagle usłyszałem zza siebie znajomy mi głos
-Czy ty mnie śledzisz...?- odwróciłem się i zobaczyłem osobę której się obawiałem
-Czy to teraz istotne? Musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.
-A jak ja nie chcę rozmawiać, co? Zmusisz mnie do tego
-Bus co ja ci takiego zrobiłem? Nie odzywasz się do mnie od ostatnich 2 tygodni! Na dodatek mnie ignorujesz!- jego ton głosu wzrósł choć zauważyłem formujące się łzy w jego oczach- To nie twoja wina.... tłumaczyłem ci to już wiele razy ale najwyraźniej nie potrafisz tego zrozumieć- sam poczułem kręcąca się łzę w oku
-Ale ja chcę cię zrozumieć. Odcinając siebie nie dajesz mi takiej możliwości.
- Czy ty rozumiesz że ja również ciebie potrzebuje? "Nie mogę rozmawiać idę z Colette" "Dziś nie mogę muszę zrobić projekt" "Sory potrzebuje przerwy" to kiedy będzie ten moment w którym spotkasz się ze mną?? Na potrafię potrzymać tej relacji jeśli jest ona jednostronna Edgar! Jakbyś miał chociażby moment w swoim życiu na mnie wiedział byś co mnie męczyło przez ten cały związek.- rozmazałem się totalnie.
- O czym ty mówisz... - zapytał chłopak próbując zebrać myśli
- O czymś co zniszczy nasz związek!- wykrzyczałem mając nadzieję że wreszcie coś do niego dotrze
- Daj sobie pomóc! Po prostu powiedz o co chodzi!-wykrzyczał czarnowłosy będąc już poddenerwowany
-O co chodzi? O to że jedyne o czym myślę przez ostatnie kilka miesięcy to chęć skończenia tego wszystkiego! Matka i Ojciec nie mają czasu na mnie bo bardziej ich obchodzą ich idiotyczne kłótnie o chuj wie co! Harper znęca się nade mną zarówno mentalnie jak i fizycznie! Moja psychika nie wytrzymuje już! Już dawno bym skończył pod ziemią gdyby nie fakt że ty oraz Gus przytyrzymywaliście mnie przy życiu ale ja już kurwa dłużej nie dam rady!- wykrzyczałem tak głośno że zdarłem sobie gardło- JESTEŚCIE MOIM SENSEM ŻYCIA DOBRA?! A CZUJĘ SIE JAKBYŚ JEDYNE CO ROBIŁ TO TYLKO MNIE IGNOROWAŁ BO MASZ DOSYĆ MNIE I MOICH PROBLEMÓW
Czarnowłosy spojrzał się na mnie zalany w słonej wodzie z jego oczu.
Miał coś najwyraźniej powiedzieć ale mu przerwałem.-Co kolwiek teraz powiesz i tak to nic nie da. Najwyraźniej po prostu nie rozumiesz tego co ja czuję. Po prostu odejdź i nigdy nie wracaj.- to ostatnie co powiedziałem zanim zdarłem sobie głos do reszty i odwróciłem wzrok od chłopaka oraz odszedłem już pewnie na zawsze.
__________________________________________________________
Bardzo chciałabym podziękować 8djqodb za pomoc w zebraniu tego rozdziału do kupy😭🥲🙏🏻
CZYTASZ
☆~Nie(do)rozwinięty Szal Słodkiej Miłości~☆
FanfictionWitajcie! Pierwa książka w mym wykonaniu więc prosze nie hejcić (*'・ω・)(*'・ω・) ☆~Au z dupy wzięte~☆ Wgl cała ta książka to wsm n jest na poważnie więc nie brajta tutaj tego wszytskie tak seriously, zrobiłam tą książke tylko i wyłącznie przez znajomy...