Rozdział 3

7 3 0
                                    

3 tygodnie później
Od czasu sprzeczki nic nie jadłem. Nie chodziłem na próby. Nie chciało mi się żyć. Aż w końcu nastał dzień rozmowy która bałem się że nastąpi. Obudziłem się o 9.00 sam w pokoju. Pewnie nie chcieli mnie budzić pomyślałem. Ale Joseph..... Szybko urwałem tą myśl. Ubrałem się nie chciałem nic jeść nie miałem nastroju. Wyszedłem z pokoju bo musiałem go kiedyś opuścić. To była raczej zła decyzja i zaraz się o tym przekonałem. W salonie siedział Joseph i moi bracia. I zaczęli ze mną rozmowę. Nie chciałem tego no ale cóż.
-Musimy porozmawiać Michael-powiedział poważnie Joseph ale o dziwo na mnie nie krzyczał.
Po ostatniej awanturze miałem liczne siniaki więc nie chciałem znowu oberwać.

-O czym?-zapytałem
-O twojej chorobie-powiedział Joseph
-Po co? Nie chcę o tym rozmawiać i tak wystarczająco dużo powiedziałeś wczoraj-odparłem z ignorancją w głosie
-Wiem i przepraszam nie powinienem mówić że jesteś mi obojętny-powiedział lekko zatroskany
Nic nie odpowiedziałem
-I dla twojego dobra....-kontynuował Joseph
-Co dla mojego dobra?-zapytałem z lekką złością
-Chciałbym żebyś przyjmował leki opóźniające tą chorobę-powiedział Joseph
-Ale ja nie chcę mam złe skojarzenia-odparłem
-Bo tamte to był zły pomysł i przepraszam-powiedział zatroskany o mnie ojciec

Ale odpowiedziała mu cisza
-Chciałbym też zrobić Ci badanie krwi zobaczyć czy nie jesteś chory na anoreksję. Bo od trzech tygodni nic nie jadłeś-powiedział Joseph
- I może właśnie tego chcę, doprowadzić się do śmierci i nie chcę twojej pomocy ani nikogo innego-odezwał się mój doniosły głos
-Ale nie mów tak Michael-powiedział donośniej
-Będę mówił co chcę-odparłem

I znowu szybko wybiegłem z domu. Niestety za mną udał się Jackie. Nie zwracałem na niego uwagi. Stanąłem w miejscu i znowu gapiłem się w niebo tym razem jaśniejsze niż wtedy.Obok mnie stanął Jackie.
-Tym razem myślę że chce dla Ciebie dobrze-powiedział zatroskany Jackie
Wszyscy momentalnie zaczęli się o mnie troszczyć. Nic mu nie odpowiedziałem.

-I powinien zrobić Ci te badania bo anoreksja....-ciągnął Jackie
-Wiem-odparłem z obojętnością
-Czemu twoje życie jest Ci obojętne-zapytał jeden z moich starszych braci
-Nie wiem-powiedziałem lekko interesując się jego pytaniem
-To wrócisz i pozwolisz żeby Joseph pobrał ci krew i dal ten zastrzyk?-zapytał zatroskany Jackie
-Okej-odpowiedziałem
Jackie mnie jeszcze przytulił I wróciliśmy do domu
-Dobrze dam się przebadać i ten no zastrzyk-powiedziałem wchodząc do salonu
Joseph się uśmiechnął
-Daj rękę albo sam na siłę wezmę-powiedział
-Na siłę, bo sam nie mam zamiaru jej dawać-oznajmiłem

Po chwili chwycił mnie za rękę i wziął ją w mocny uścisk przyciągając na stół. Kazał trzymać mnie Jeremainemu żebym się nie wyrwał i nie doszło do jakiegoś wypadku. Bo nie lubię igieł i strasznie nie lubię kiedy muszę mieć robione coś z nimi związane. Joseph w tym czasie naszykował 5 próbówek i igłę najgrubszą jaką chyba posiadał. Przestraszyłem się trochę ilością próbówek i grubością igły. Chciałem odciągnąć rękę ale Jeremain strasznie mocno mnie trzymał. Ale chyba wiedział co chciałem zrobić.

-Nie przejmuj się będzie dobrze-wyszeptał
Igła zaczęła się zbliżać a uchwyt Jeremaina stał się mocniejszy.
-Aaaaaaałaaa-syczałem z bólu
Naprawdę bardzo bolało. Pobieranie krwi trwało około 7 minut czyli długo. Potem przyszedł czas na zastrzyk nie uśmiechało mi się kolejne spotkanie z igłą. Uchwyt mojego brata znowu się zmocnił.
-Aaaaaaaaa-mdlałem już z bólu ponieważ ten płyn strasznie szczypał w żyły i dochodziła do tego bólu igła oraz wcześniejsze pobieranie krwi w tą samą rękę. Momentami miałem ciemność przed oczami bo robiło mi się słabo. Po chwili skończyła się męczarnia i mój brat nareszcie mnie puścił.
-Dzielny byłeś-wyszeptał Jeremain

Nie odpowiedziałem. Ręka mnie bardzo bolała. Ten zaszczyk nadal szczypał w żyły. Więc prawie skuliłem się z bólu. Przed oczami robiło mi się ciemno. Aż w końcu Joseph wstał od stołu

-Chwilę poszczypie poboli i przestanie-powiedział lekko zatroskany Joseph I odszedł
Ja jeszcze dobre 6 minut siedziałem w tym samym miejscu i nadal bolała mnie ręka. Obok siedział Jeremain. Aż w końcu wstałem.
-Idę do pokoju-powiedziałem do brata
-Okej-powiedział z zatroskaniem w głosie

Usiadłem na łóżku i trzymałem się za rękę która strasznie mnie bolała. Nie mogłem wytrzymać z bólu ale nie dawałem tego po sobie poznać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fame And Pain//Michael Jackson(Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz