13

30 2 0
                                    

Wiktor

Próbowałem pouczyć się na poprawkę sam, choć doskonale wiedzialem że to i tak nie ma sensu. Dlatego jak tylko wstałem,wyszykowalem się i przyjechałem tramwajem do Alana. Nie przewidziałem jednego ze śpioch będzie jeszcze spał. I tak teraz siedziałem w kuchni blondyna pijąc kawę z jego mamą. Kobieta przyglądała mi się bez słowa, a ja sam nie bardzo wiedziałem co powiedzieć. Po chwili kobieta zaczęła przesłuchanie.
- Alan mówił że byliście wczoraj na randce ?
- Tak.
Zadawała jedno pytanie za drugim a ja starałem się odpowiadać konkretnie i żeczowo. Na szczęście nie trwało to długo bo już po chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych dzwi pokoju Alana. Wyszedł przecierając oczy rękoma. Koszulka, którą miał na sobie podjechała delikatnie do góry odsłaniając nagą skórę pod pępkiem. Cholera pomyślałem czy On w ogóle zdawał sobie sprawę jak seksownie wygląda zaspany  z nisko osadzonymi na biodrach spodenkami ?
- No dzień dobry Kochanie - powiedziała mama Alana.
- Emm część- odpowiedział przecierając oczy. Zaśmiałem się a on momentalnie opuścił ręce i szeroko otworzył oczy.
- Nie umawialiśmy się na 14 ?
- Chciałem Ci zrobić niespodziankę i przyjechać wcześniej, tylko nie przewidziałem ze o 11 będziesz jeszcze spał.
- Dziwię się ze jest ktoś kto wstaje wcześniej w dzień wolny. Idę się ubrać.- Alan zniknął w łazięce a po 20 minutach wyszedł ubrany i odświerzony.
Jak tylko zamkną za nami dzwi od swojego pokoju złapałem go w pasie i zacząłem całować. Ochoczo odwzajemnił pocałunek.
- Śpioch z ciebie - powiedzialem odsuwając się.
- Trzeba było mnie obudzić to bym wstał a tak to zobaczyłeś mnie w mało atrakcyjnym wydaniu. - patrzyłem na jego twarz. O Boże on serio wierzył w to co mówił.
-  Wyglądałeś tak seksownie że ze wszystkich sił starałem się nie ślinić, żeby twoja mama nie pomyślała że coś ze mną nie tak. - zaczerwienił się jak to miał w zwyczaju a ja ponownie pochwyciłem jego usta w swoje.
Uczył mnie a ja ze wszystkich sił próbowałem skupić się na matematyce ale było to trudne jak siedział obok.
Koło trzynastej naukę przerwała jego mama która poinformowała że wychodzi do pracy. A o czternastej bez zapowiedzi z wizytą wpadł Tomek. Czerwonowlosy przyglądał mi się dziwnie. Zastanawiałem się ile z ostatnich dni zdradził mu Alan.  Mimo wszystko nawet ciekawie nam się rozmawiało, ale nie ukrywałem że wolałbym zostać sam na sam z blondynem. Gdy zostaliśmy sami była już 17.
- Mama pisała mi SMSa czy chciałbyś przyjechać do nas na kolację?
- Teraz ?
- Tak. A później Cię odwiozę. Oczywiście jeśli chcesz, ale twojej mamy nie ma więc pomyślałem że pojedziemy do mnie. Zresztą dziewczyny pytały kiedy cię przywiozę bo chcą z powrotem cię ograć
- O nie, mowy nie ma. Więcej nie gram z nimi.
- Ostatnio przegrały z tatą więc szukają kogoś z kim wygrana będzie łatwa - zasmialiśmy się.
- Dobrze. Tylko ymm powinienem się przebrać czy coś?- spytał
- Jasne że nie, to tylko kolacja - odpowiedziałem ale nie wiem czy go przekonałem. Przez myśl mi przeszło że blondyn ma strasznie mocno podkopane poczucie własnej wartości. Z jednej strony nie dziwiłem się, bardzo długo był wyśmiewanym przez innych z powodu trądziku a to musiało się odbić na jego samoocenie.
Droga od niego do mnie trwała 22minuty tramwajem nr 7 oraz 6 minut piechotą z przystanku pod dom.
- Alan poznałeś już moich rodziców- powiedzialem do zestresowanego chłopaka.
- Wiem, wiem. Tylko zastanawiam się co Twoi rodzice sądząc o tym ?- Palcem wskazał na mnie i na siebie.
- Cieszą się.
- Cieszą się ? Rodzice nigdy się do końca nie cieszą się jeśli się okazuje że Twoje dziecko lubi tą samą płeć.
- Moi się cieszą, jak to powiedziała mama nie spieszy im się do zostania dziadkami a tak mają pewność że nie zaciążymy - powiedziałem rozbawiony.
Alan zaczerwienił się niesamowicie.
- Czy Ciebie to bawi ?
- Troszeczkę- przyznałem. Dłońmi chwyciłem jego twarz przytrzymując delikatnie by nie uciekał wzrokiem - moi rodzice cię polubili, te małe czarownice cię polubiły i sama mama zaprasza na kolację. Nie musisz się stresować, chociaż nie dziwię się że trochę się boisz, sam się stresowałem rano jak Twoja mama mnie przemaglowała od góry do dołu.
- O niee, co zrobiła.
- Nic, to dobrze że się martwi i sprawdza czy nadaje się na Twojego chlopaka
- Chłopaka ? - Spytał zaskoczony.
- Tak Alan, myślałem że to logiczne że odkąd cię pocałowałem jesteś moim chłopakiem. -  Myślałem że on nie może zaczerwienić sie jeszcze bardziej, myliłem się.
Zaśmiałem się i pochylając głowę złączyłem nasze usta. Delikatnie muskałem jego wargi, miałem wrażenie że zaraz sam się rozpłynę i zaczerwienie.  Jeszcze tydzień temu miałem głowę pełną obaw, a dziś całowanie Alana przychodziło mi z taką łatwością i przyjemnością. Zdecydowanie z przyjemnością.
Kolacja przebiegła w miłej atmosferze choć na początku myślałem że Alan naprawdę ucieknie.
-  Chodź - powiedziałem gdy skończyliśmy jeść. Weszliśmy na górę do mojego pokoju gdzie zamknąłem za nami dzwi. Zatrzymałem wzrok na blondynie, który przyglądał się mojemu pokojowi. Wczesniej był tu tylko raz.
- Wyobrażałem sobie że będziesz mieć u siebie bałagan.
- Czy ja wyglądam na bałaganiarza?
- Nie, ale jednak większość młodych osób nie lubi sprzątać
- Ja też nie lubię dlatego staram się nie bałaganić.
- Harry Potter ? - spytał wskazując palcem półkę z ustawionymi książkami
- A co nie lubisz ?
- Lubię, ale nie wiedziałem że Ty lubisz.
Tylko się uśmiechnąłem. Podszedłem bliżej, znacznie blizej. Jedną dłonią objąłem chłopaka w pasie a drugą położyłem na jego twarzy. Przejechałem kciukiem po delikatnej nierówności, potrądzikowych konsekwencjach.
Czułem jak się spina dlatego nie wiele myśląc pocałowałem go.
Nie miałem ochoty kończyć i doskonale wiedziałem że on też nie. Oderwał swoje usta od moich a gdy zaprotestowałem jękiem popchnął mnie delikatnie na łóżko. Patrzyłem co zamierza zrobić. Usiadł na moich kolanach i przycisnął swoje krocze do mojego. Jęknąłem. Spowrotem złączyliśmy nasze usta ale tym razem pocałunek nie był tak delikatny jak te wcześniejsze. Całował mnie zachłannie, delikatnie wiercąc się przy tym na moich kolanach. Nie wiem który z nas jęczał głośniej ja czy on. Czułem że jest blisko, czułem że ja jestem blisko. Oderwał się od moich ust i schował głowę w zagięciu mojej szyi żeby zagłuszyć jęk a przez jego ciało przeszedł dreszcz. Ten dreszcz i tak silne emocje spowodowały że ja też doszedłem. Nabrał powietrza w usta
-prze.. prze.. przepraszam ja.. ja wiem mówiłeś powoli ja..jestem frajerem przepraszam - chciał zejść ale mu na to nie pozwoliłem jeszcze ciaśniej objąłem go ramionami.
- Jeśli ty jesteś frajerem to wychodzi na to że ja również. Nie uciekaj odemnie, i nie wstyć się, nie przy mnie, proszę. -dodałem.
Czułem jak się trzęsie dlatego masowałem jego plecy. Po czasie poczułem jak się rozluźnia.
- Jak ja wrócę do domu - zapiszczał.
- Dam ci ciuchy na zmianę- podniosłem go delikatnie by wstał. Sam również wstałem i podszedłem do szafy z której wygrzebałem dwie czyste pary spodni oraz majtki. Na szczęście te ostatnie miałem nowe jeszcze z metką którą oderwałem.
Starałem się nie patrzeć na ślady na naszych spodniach, ale było to silniejsze odemnie. Podałem mu ciuchy.
- Łazienka jest obok po prawo.
- Wiktor prawdopodobieństwo tego że jak otworze dzwi spotkam albo twoje siostry albo rodziców wynosi 100% - mówił autentycznie poważnie. - odwroc się. - Podszedłem do stolika nocnego z którego wyciągnąłem paczkę chusteczek i rzucilem w jego stronę. Złapał ją a ja się odwróciłem. Sam zacząłem akcje ogarniania się. Obaj staraliśmy się nie patrzeć w swoim kierunku, ale to było silniejsze od nas. Zerknąłem przez ramię i widziałem że on też zerka przez swoje.
- Jak wyjdę twoi rodzice odrazu zauważa że mam na sobie twoje spodnie.
- Postaram się żeby nie zauważyli że wychodzimy ale jak jednak spotkamy ich na swojej drodze powiem że oblałeś się czymś.- Pokiwał głową.
- Alan, czy powinniśmy o tym porozmawiać?
- Nie, nie wiem - powiedział speszony.
Podszedłem bliżej by go objąć.
- Bardzo mi się podobało- wyznałem.
- Mi też- odpowiedział zawstydzony.
Przycisnąłem swoje czoło do jego czoła
- Chodźmy, odwiozę cię.
Alan słusznie zakładał że wychodząc spotkamy moich rodziców na szczęście nie skomentowali zmian w naszym ubiorze. Miałem nadzieję że nie zauważyli.
Parkując pod blokiem blondyna spytałem:
- Wybierasz się jutro do szkoły, prawda ?
- Tak.
Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Bez zastanowienia pochylił się w moją stronę składając na moich ustach szybkiego całusa.
- Do jutra- krzyknął i szybko wyskoczył z auta.

Umówisz Się Ze Mną!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz