Prolog

7 1 2
                                    

~ Samotność nie oznacza, że jesteś samotny tylko bez ludzi wokół Ciebie. Niekiedy pośród tłumu jesteś bardziej samotny, niż wtedy gdy ktoś siedzi obok. ~


Kathleen westchnęła ciężko, wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na zegarek. Jego tykanie w irytujący sposób przypominało jej, że czas jej wolności się kończy. Zrozumiała, że nie wybaczy Natalee tego, że pozbawiła jej możliwości pójścia na koncert na który czekała tak długo. Doskonale wiedziała, że czekała na niego od ponad roku i gdy tylko jej zastępczyni zobaczyła, że tego dnia ma zmianę po prostu rzuciła zwolnienie. Dziewczyna była niemalże pewna, że spotkałaby ją na koncercie gdyby się tam teraz wybrała. Nie mając większego wyboru po prostu sięgnęła po swoją koszulę i czarne jeansy, na nogi wsunęła trampki i ruszyła do znajdującego się nieopodal New Shadow Hotel. 

Nowy Jork nocą wyglądał niesamowicie dzięki milionom świateł, tłumom kręcącym się po mieście i wydarzeniom, które odbywały się niemalże codziennie. Kiedy Kathie przybyła tu po dziewiętnastych urodzinach z Pensylwanii myślała, że znalazła swoje miejsce na ziemi. Nie miała pojęcia jak bardzo się myliła jednakże wtedy każde miejsce było o wiele lepsze od rodzinnego miasta w którym nie widziała przyszłości dla siebie. 

Jak zawsze przyszła z rozpuszczonymi włosami, wiązała je zawsze w pracy więc i tym razem zamierzała je zawiązać w kucyka w pracy. Gdy tylko weszła na recepcję już widziała notatkę aby sprawdzić pokoje Vip. Dziewczyna westchnęła z irytacją i ruszyła windą na najwyższe piętro. Wnętrze hotelu było utrzymane w jasnych kolorach a wykładzina ciemnozielona, miękka z wyszytymi pierwszymi literami przybytku. Na samym końcu korytarza widniał wielki balkon na którym większość celebrytów spędzała alkoholowe libacje, więc Kathleen była niemalże gotowa na to, że i tego wieczoru będzie musiała uspokajać gości. Jednak goście, którzy mieli zająć te pokoje niebawem mieli mieć koncert niedaleko więc nie spodziewała się nikogo. Jednak jej wzrok przykuł pewien ruch na balkonie, którego się nie spodziewała.

- Halo? - spytała cicho spoglądając w kierunku balkonu - Jest tam ktoś? - powolnym krokiem ruszyła przed siebie przeklinając żartownisia, który postanowił się wkraść na teren niedostępny zwykłym gościom. 

Gniewnie uchyliła duże, szare drzwi a jej oczom ukazał się mocno wychylony chłopak z długimi blond włosami, ubrany cały na czarno i w trampkach. Intuicyjnie pociągnęła go za koszulkę do tyłu nim wyleciał.

- Oszalałeś? - fuknęła - Co ci strzeliło do głowy? - gdy się odwrócił jego oczy były czerwone a policzki mokre od łez - Kurwa.. - szepnęła robiąc krok w tył - Przepraszam, ja..

Chłopak nie odezwał się, jedynie pokręcił głową i usiadł na zimnej posadzce. Wiatr lekko rozwiewał jego jasne włosy kiedy sięgnął po blanta pozostawionego na popielniczce. Kathleen obróciła się za siebie, spojrzała na zegarek będący na jej nadgarstku a następnie usiadła obok niego. Spojrzała wymownie na blanta a po chwili zaciągnęła się z nieznajomym.

- Samobójstwo po blancie to słaba sprawa - powiedziała po chwili - Tak tylko mówię.

- Skąd wiesz? - odezwał się po dłuższej chwili

- Znam to uczucie lepiej niż ci się wydaje. Odwaga trwa krótko, efekty czuje się całe życie. I wtedy nawet blant ci nie pomoże. 

- Wszystko jest lepsze od gówna, które zajmuje głowę i niszczy każdy nawet najmniejszy promyk słońca..

- Słuchaj - odwróciła się do niego i schwytała jego wzrok - Nie wiem kim jesteś, nie ma to dla mnie znaczenia. Każde życie, jeśli można uratować to należy to zrobić. Uratowałam cię więc możesz mnie zaprosić na drinka albo nie wiem.. - udała, że się zastanawia - .. wyskoczyć na wieczorny spacer po Nowym Jorku, który do końca nie będzie wieczorem bo kończę zmianę dopiero rano. Jak widzisz - wykonała teatralny gest wskazując na logo hotelu naszyte na broszce zawieszonej na wysokości piersi - pracuję w tym przybytku. Ale jeśli będziesz potrzebował rozmowy to możemy wyskoczyć do herbaciarni, która jest na terenie hotelu. A teraz - wstała i podała mu rękę - czas na formalności. Mam na imię Kathleen - pokłoniła się lekko - Miło cię poznać...? - uniosła lewą brew

- Niko - ujął jej dłoń i wstał z jej pomocą - Mam na imię Niko. 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Between Demons I Love You, xoxo ~ K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz