♣️

83 7 0
                                    

Ciężkie krople wody spadały swobodnie na posadzkę kabiny prysznicowej wydając z siebie cichy lecz głuchy dzwięk odbijając się po części o spocone i wyrzeźbione ciało Liquido. Zawodnik Hydr przetarł twarz dłońmi a następnie odparł plecy o przeraźliwe zimną ścianę znajdującą się w prysznicu.

Hydra właśnie zakończyła mecz rozegrany przeciwko Supa Strikas który przegrała 4:0. Głównym powodem przegranej była słaba forma kapitana niebiesko białej drużyny, Skippera, którego zaledwie 5 minut przed meczem rzuciła żona. Teraz zrozpaczony kapitan nie dość, że stracił szansę na puchar super ligi to pozostał bez osoby którą kochał. Przez cienką murową ścianę Liquido mógł tylko usłyszeć ciche szlochanie blondyna.

Cała drużyna obecnie znajdowała się pod prysznicami z grobowymi minami. Pomocnik Hydr nie mógł znieść zwycięstwa czerwonych. Cały czas zaciskał zęby wyobrażając sobie wielki uśmiech na twarzy jego wroga, Northa.

Jeszcze ciężej było, ponieważ Giorgio wyśmiewał rywala myśląc zapewne, że Hydry że względu na swoją świetną kondycję wygrają.

Wiedział jednak doskonale, że razem z rozbitym Skipperem i wkurwionym Del Aqua musiał odprowadzić czerwonych do ich statku przez czysty respekt. Jebać respekt. Liquido chciał się jedyne zapaść pod ziemię z butelką dobrego, mocnego wina.

****

- Mamy to ziomy! - krzyknął North w euforii. Wystarczy, że pokonają jeszcze sześć drużyn i wygrają finał super ligi. Ostatniego gola strzelił oczywiście Shaker przez co cała drużyna niosła go na barkach.

- E, a moje dwa wcześniejsze gole się nie liczą? - zapytał El matador z udawanym fochem bo tak naprawdę cieszył się ze zwycięstwa drużyny.

Po chwili do pokoju wszedł zadowolony trener

- No dobrze chłopcy - powiedział zwracając tym samym uwagę swojej drużyny - Pokonanie Hydry to był dopiero początek, zanim zaczniemy w ogóle myśleć o zdobyciu pucharu ligi musimy zmierzyć się ze znacznie trudniejszymi zawodnikami. Za dwa tygodnie wyjedziemy do Alp, gdzie zmierzymy się z żelaznymi czołgami. Do tej chwili macie wolne. - Dokończył spotykając się ze szczęśliwymi okrzykami zawodników.

- Nie rozumiem, podobno Kapitan Hydr był w świetnej formie, ciekawe co się stało... - zamyślił się Shaker gdy już zszedł z ramion przyjaciół. Jego rozmyślenia spotkały się, zirytowanymi westhnięciami drużyny

- Shaker ziom, wygraliliśmy tylko to się liczy - zaczął North i położył dłoń na ramieniu kolegi - Nie mogę się doczekać miny Liquido gdy już go wyśmieje - uśmiechnął się

- Może powinieneś odpuścić? - Spytał Rasta martwiąc się o rozwój konfliktu zawodników - Sam nie chciałbyś być wyśmiany... Przez nikogo - dokończył mając nadzieję że obrońca się opamięta.

- Nie ma opcji, czekałem na to cały dzień - uśmiechnął się bardziej zbywając komentarz kapitana i spotykając się z jego westchnieniem.

Supa Strikas za kilka godzin wypływają więc wszyscy zawodnicy udali się pod prysznice by czyści i uśmiechnięci opuścić pływający stadion.

****

Piłkarze wraz z trenerem i Del Aquą na czele udawali się do portu gdzie był zakotwiczony statek Strikas. Oczywiście między Liquido a North Shawem doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań. Gdyby ktoś, kto ich nie znał usłyszałby ich wzajemne przepychanki uznałby, że że sobą flirtują.

Podczas gdy zmęczeni gracze udawali się na pokład, Blond włosemu obrońcy wciąż było mało. Chciał uświadomić rywalowi kto tu tak naprawdę rządzi, chciał go zwyzywać godzinami i patrząc mu się w oczy oczekiwać reakcji na coraz to kreatywniejsze pociski.
Gdy powiedział to Shakerowi, ten uznał go za chorego mówiąc "po prostu wyznaj mu, że go kochasz..." co spotkało się z histerycznym śmiechem jego rozmówcy.

W końcu zostali sami. North jako ostatni stał na podeście kierującym na statek a cząstka drużyny Hydr rozproszyła się w swoje strony.

- Przynajmniej ja nie muszę nikogo manipulować by łaskawie strzelać gole! - krzyknął North co spotkało się z parsknięciem przeciwnika.

- Hmmm.. ciekawe dlaczego...- zamyślił się niebieskowłosy - może dlatego, że nie strzelasz goli!! Wszystko co robisz to stoisz przestraszony przy bramce i od czasu do czasu pilnujesz by nic nie wpadło do siatki ale jak zwykle zawodzisz!

- Ja zawodzę? - oburzył się - przypomnij jaki jest wynik, czy my przypadkiem nie opierdoliliśmy was cztery do jaja? - zapytał sarkastyczne - Schowaj dumę do kieszeni i nie udawaj, że masz największego kutasa na świecie! - krzyknął nie do końca zdając sobię sprawę z tego co właśnie powiedział.

- chcesz to chodź do kilbla i sprawdzimy kto ma większego - odpowiedział pewny siebie zakładając ramiona na piersi.

- Okej! - odpowiedział North nie przerywając kontaktu wzrokowego.

- Okej! - odkrzyknął pomocnik Hydr.

Chwilę im zajęło, żeby uświadomili sobie co tak naprawdę powiedzieli i do czego się zdeklarowali. Zapadła głucha cisza której żaden z zawodników nie chciał przerywać. Oboje unikali kontaktu wzrokowego w czasię gdy zalewali się rumieńcami.

- Nara - odezwał się North słysząc nawoływania kolegów po czym zawstydzony odwrócił się na pięcie i ruszył na pokład statku.

- Nie wracaj! - odpowiedział równie zawstydzony Liquido i sam poszedł w swoją stronę.

Jazda do Strikalandu odbyła aię dla obrońcy w wyjątkowej ciszy. Odmawiał wszystkim rozrywką zaproponowanym przez kumpli z drużyny.

Zaskakując swoich przyjaciół cała drogę milczał i analizował swoją sytuację z Liquido.

Może faktycznie się w nim zakochał. Ale przecież to takie dziwne i niedopuszczalne. W końcu to jego największy wróg...

Z drugiej strony ztraumatyzowany Liquido ruszył prosto do swojego pokoju, gdzie ignorując wszystkich swoich przyjaciół zamknął się w swojej własnej przestrzeni.

Z małej szafki wyjął kilkuletnie wino które wypił z gwinta nie trudząc się podróżą po kieliszek.

Co mu strzeliło do głowy? Właśnie zaproponował mierzenie penisów swojemu rywalowi, czy to jest w ogóle normalne? Czy komuś jeszcze zdarzyła się taka sytuacja?

Jego głowę zaprzątał miliardy pytań bez odpowiedzi, co jeśli faktycznie coś między nimi by zaiskrzyło?

Może faktycznie się w nim zakochał. Ale przecież to takie dziwne i niedopuszczalne. W końcu to jego największy wróg...

Głowy obu zawodników zostały przyćmione jednym ważnym pytaniem:
Kto w końcu ma większego?

- na pewno ja... - odpowiedzieli w tym samym momencie uśmiechając się do samych siebie.



pourquoi je t'aime?\ northquido one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz