Dawno zostawiły za sobą las. Wokół drogi rosły już tylko pojedyncze drzewa, wiatr dął nieubłaganie, zasypując ich trasę coraz większą warstwą śniegu. Przedzierały się przez białe zaspy z większą gracją, niż którakolwiek mogłaby sądzić. Rześkie powietrze i szczypiący mróz mimo wszystko wprawił je w wyjątkowo dobry nastrój.
Przez większość drogi rozmawiały. Sara zadawała mnóstwo pytań, odnalazłszy w sobie na nowo, głód wiedzy. Układała historie, opowiadane przez Shilę, na wyimaginowanej osi czasu. Dopytywała, drążyła i wyciągała wnioski, ku zadowoleniu swojej zmiennokształtnej towarzyszki.
Życie w rodzinie Azdorat od początku nie było dla niej łaskawe. Jako najstarsza córka głowy rodu, miała być przeznaczona pierworodnemu rodu Delorain, lecz mężczyzna był już wiekowy i nie za specjalnie pałał do niej sympatią, mając na swoim koncie tuziny kochanek i dzieci z nieprawego łoża, nie za bardzo chciał pchać się w małżeństwo. Sama Shila ceniła sobie swoją wolność, dlatego kiedy tylko miała możliwość, uciekała głęboko w las, spędzając czas wśród natury. To właśnie tam spotkała Lucyfera i nigdy nie przypuszczała, że to spotkanie odmieni jej życie na zawsze.
Sara otworzyła usta w szoku, kiedy dowiedziała się, że to skrzydlaty pierwszy wyznał jej miłość. Nigdy nie posądziłaby Lucyfera o żadne wyższe emocje. Shila sama w pewnym momencie straciła dla niego głowę i na dobre wyniosła się z Miasta Magów, wiedząc, że jeżeli pozostanie tam, chociaż dzień dłużej, Henry – jako głowa ich rodu – zrobi wszystko, by poślubiła mężczyznę zapisanego jej w pakcie.
Nie na długo jednak. Azdorat wraz z Kalerainami napadli na willę aniołów, porywając ją, lecz już wtedy była na to przygotowana. Lucyfer całymi miesiącami szukał maga, o którym wcześniej jej wspominała, aż w końcu udało mu się przekonać go, by ten im pomógł. Władał esencją nieosiągalną dla wielu w magicznym mieście, ponieważ jego krew nigdy nie została zmieszana z istotami śmiertelnymi. Shila do dziś nie wie, w jaki sposób aniołowi udało się go przekonać i jak wiele mu obiecał, ale jest niemal pewna, że niedługo się o tym przekonają.
Kiedy iluzja jej śmierci dokonała się, w drodze do miejsca, w którym miała się ukryć, napotkała stado lykanów. Jeden z nich rzucił się na nią i ugryzł. Podczas pierwszej zmiany formy, zrozumiała, że nie jest już tylko maginką. Lata zajęło jej kontrolowanie przemiany, lecz wciąż drżała ze strachu na myśl o tym, jak łatwo traciła tę kontrolę podczas pełni księżyca.
Sara słuchała tego wszystkiego z uważnością. Jej myśli błądziły gdzieś daleko, kiedy tylko kobieta wspominała o miejscu, do którego się udała. Miała nieodparte wrażenie, że ma to związek z człowiekiem spowitym w mrok i czerń, jednak kiedy tylko wampirzyca zadawała pytanie, odnoszące się do niego, Shila rozciągała usta w tajemniczym uśmiechu, kręcąc głową z dezaprobatą. Ani razu nie dała się zapędzić w tę stronę.
– Czemu nie chcesz mi o nim opowiedzieć? – złościła się Sara, marszcząc gniewnie nos. – Siedzi w mojej głowie, chyba mam prawo wiedzieć cokolwiek.
– Ponieważ nie mam na to przyzwolenia, Sarenko – Sara przewróciła oczami, słysząc przezwisko. – Zrozum, tak będzie lepiej. I uwierz, nie jest to ktoś, kogo chciałabym wkurzyć. Poza tym, skoro siedzi w twojej głowie, to może sama go o to zapytaj?
– Próbowałam. – Wampirzyca wydęła policzki. – Nie odpowiada. Do niedawna był tylko Głosem, intuicją.
Shila wzruszyła ramionami i odbiła w lewo, łapiąc towarzyszkę za ramię. Zeszły z głównej drogi, kierując się do niewielkiego brzozowego zagajnika. Drzewa rosły tu gęsto, a ich splątane gałęzie tworzyły swoistą, naturalną ścianę. Wiosną i latem to miejsce musiało wyglądać bajecznie.
CZYTASZ
Esencja | Na krawędzi zapomnienia | TOM I
FantasíaPewnego feralnego wieczoru, Sara wraca ze spotkania ze starszym bratem. Splot niefortunnych zdarzeń sprawia, że trafia w sam środek spotkania nadnaturalnych istot. Mimo próby ucieczki - trafia w zachłanne ręce Lucyfera, który chętnie wciągnąłby jej...