Rozdział 1

8 1 0
                                    

 Otworzyłam oczy i delikatnie przetarłam je dłonią. Promienie słońca wpadały przez okna prosto na mnie i moją twarz. Przeciągnęłam się i przewróciłam z boku na plecy. Wzrok utkwiłam w przeciekającym dachu i kiedy kropla wody spadła mi na policzek postanowiłam wstać. Bose stopy postawiłam na drewnianych deskach, które pod moim ciężarem zaskrzypiały. Jeszcze raz się przeciągnęłam i podeszłam do lustra, w odbiciu ujrzałam jedynie splątane blond włosy, zmarszczony obsypany piegami nos i podkrążone zielone oczy, które jasno świadczyły o mojej nieprzespanej nocy. Na ten widok zmarszczyłam nos jeszcze bardziej i podeszłam do szafki, na której leżały wszystkie moje rzeczy do pielęgnacji. Wybrałam miniaturkę pasty do zębów i kończące się mydło do twarzy. To mydło wcale do twarzy nie było, ale swoje zadanie spełniało także nie narzekałam. Kiedy skończyłam toaletę poranną i kosmetyki odłożyłam na gromadkę do reszty skradzionych z hotelów usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, odwróciłam się, a na moich ustach pojawił się uśmiech. W moją stronę zmierzał szeroko uśmiechnięty Noah. Blondyn w jednej ręce trzymał papierową torbę, a w drugiej dwa papierowe kubki - miałam nadzieję z kawą. Jednak Noah, jak to Noah jest sporą niezdarą i przez potknięcie o własne nogi mogłam stwierdzić, że w kubkach była kawa. Ciepły napój zrobił mokrą plamę na deskach podłogowych. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę, aby nie wybuchnąć śmiechem. 

- La vache! - krzyknął blondyn.  -  A pani Florence dała nam te kawy w gratisie. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Wzięłam jakąś starą szmatę wiszącą na sznurku i zaczęłam wycierać podłogę.

- Pani Florence daje nam wszystko w gratisie.  -  powiedziałam i dalej się uśmiechając kończyłam czyszczenie podłogi. Noah westchnął i usiadł na krześle przy moim biurku co zawsze niezwykle mnie irytowało. Bardzo ceniłam sobie prywatność i tak też traktowałam swoje projekty. Niestety w naszym przypadku ta prywatność była bardzo ograniczona. Mój przyjaciel był przysłowiową ,,kocią mordką" i trudno było przed nim coś ukryć.

- Zjeżdżaj stamtąd.  -  rzuciłam do Noah, wieszając ścierkę na sznurku i w końcu, zwracając uwagę na papierową torbę. Blondyn uniósł ręce w geście obronnym na znak, że nie tyka moich projektów, ale wyjątkowo posłusznie zszedł z mojego miejsca pracy.

-  Dzisiaj dostaliśmy kouignette z budyniem i parę makaroników.  -  powiedział Noah, dorywając się do torby szybciej ode mnie. Poczułam, jak burczy mi w brzuchu, kiedy blondyn wyjął z torby słodkości a ich zapach rozniósł się po pomieszczeniu. Nie mówiąc nic więcej podeszłam i wzięłam sobie dwa ciasteczka. Podeszłam do okna i je uchyliłam, po czym usiadłam pod ścianą obok mojego najlepszego przyjaciela i razem w ciszy jedliśmy nasze śniadanie. Słońce muskało nasze twarze, a świeże powietrze wypełniało pomieszczenie. Przymknęłam oczy i głęboko odetchnęłam. Jest dobrze.  -  Wcale nie jest dobrze. Nigdy się nie uwolnisz od przeszłości. - szeptał cichy głosik w mojej głowie.

-  Nie zadręczaj się tym tak. Przeszłości nie zmienisz.  -  powiedział cicho Noah, dobrze wiedząc o czym myślałam.  -  Też chciałbym o tym zapomnieć.

***

 Mój przyjaciel wyszedł pracować, a ja w tym czasie usiadłam do projektów. Z pomocą ołówka upięłam swoje blond włosy, aby podczas pochylania się nad szkicami mi nie przeszkadzały. Noah, tak jak ja miał duszę artysty, zarabiał, tworząc piękne krajobrazy Francji i Paryża, wykańczając je wodnymi akwarelami. Od dziecka uważałam, że mój przyjaciel jest bardziej utalentowany ode mnie. Opiekunki w domu dziecka zawsze chwaliły jego prace mówiąc, że ma ,,wrodzony talent" i ja zawsze się z tym zgadzałam. Jednak trochę mu zazdrościłam, bo na moje rysunki modelek w sukienkach rzucały jedynie komentarzem ,,przeurocze". Mimo że często miałam wątpliwości to nigdy się nie poddawałam. Może nie dlatego, że w siebie wierzyłam, ale dlatego, że sprawiało mi to ogromną przyjemność i było moją odskocznią od świata i codziennych problemów. 

Dream aboutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz