Zapisano w księdze Rodzaju jakoby to Bóg swą wolą stworzył świat. Lecz ziemia, woda, powietrze i cała materia nie była pod władaniem Boga, acz Bogiem samym w sobie. A Boga odwiedzało wiele innych bóstw, tysiące, miliony, każdy z nich z osobna będący bogiem, chodzącym po ciele Boga-Świata, jakoby na dzierżawie materii. Bogowie ci nie mieli pod swym władaniem żadnej materii, ani też żadną materią nie byli, byli bytem, a Materia była jednym bogiem z osobna. Pomimo rozdzielenia Materii na ogromną ilość form, których nie sposób zliczyć, ta pozostała jednym bytem. Tak więc wszystek kamień i wszystek pyłek był częścią jednego świadomego Boga. Materia miała swój umysł i miała swe czucie, nie była od czasu samych narodzin nieomylna, lecz blisko jej było w pewnym sensie do człowieka.
Człowiek albowiem też był bogiem. Nie jego ciało i jakakolwiek forma materialna z mózgiem włącznie, lecz sam jego byt, sama ,,dusza" jak określił to korowód ludzkich myślicieli. Mimo, że ciała ludzkie były częścią Materii, ta oddawała je im nie ingerując wcale prawie, choć było to w jej możliwości. Materia nie różniła się wiele od ludzi, tak jak oni bytowała i czuła. Użyczała ludziom ich ciał i głów, pozwalając myśleć, te będąc częścią jej pozwalały jej poznawać i myśleć tak jak ludzie, myślała umysłami innych bytów.
Doświadczyła od strony ludzi wiele emocji; euforii i smutków zarazem. Odczuwała to co wszyscy ludzie w jednej chwili, znała najlepiej ze wszystkich bytów materialnych i niematerialnych kolektywną historię rodzaju ludzkiego. Rzecz jasna, w jej pozornie nieskończonych ekspansach nie odczuwała tylko ludzi, lecz wszystko co znamy i tego, co pozostaje memu jestestwu tajemnicą. Skupię się tu jednak tylko na tym co znane było dawno minionym ludziom, choć istnieją jeszcze, mimo że w formie znacząco różniącej się od tej, którą określa słowo ,,człowiek". Jeszcze przed zaistnieniem ludzi w fizycznej formie, odczuwała to wszystko co się działo. Promienie słoneczne, palące piaski skalistych planet bez życia, piękno gwiazd tlących się w oddali i potęgę pożarnego spalania, która to tlenie wywoływała. Nie sposób, abym ja – istota tak marna w porównaniu do wszech Materii opisał, nawet w tysięcznej części charakterystykę tego, jakim odczuciem była jej egzystencja. Pozostaje mi tylko spekulatywna, kontemplacja drobnego kawałka mego marnego świata i naiwne marzenie, jakobym miał czelność chcieć pojąć to boskie doznanie. Przed pojawieniem się ludzi materia nie mogła myśleć ludzkim rozumowaniem, owszem czuła, ale możliwość odczucia ,,człowieka" była jeszcze poza jej zasięgiem. Ponownie tajemnicą mi jest, czy w czasie jej istnienia ludzie byli jedynymi istotami inteligentnymi.
Materia ze swej natury nie była bogiem zawistnym, wszakże pozwalała ludziom czcić bożków poza nią, nie każąc ich za to. Były jednakże wyjątki co do tego. Mogła nagiąć świat i ciągi wydarzeń w sposoby rozmaite i nader nieprawdopodobne. Zapewne wielokrotnie karała (bądź też nagradzała) ludzi (zwierzęta również, jak mniemam) wydarzeniami, które uznała za stosowne. Tedy ,,Ironia losu" jak zostało to określone była wprawdzie ironicznymi wybrykami Materii, choć zaiste wydarzenia takie mogły dziać się samoistnie, lecz mogły też być bezpośrednią ingerencją Materii samej w sobie.
Należy mieć na uwadze, że Materia posługując się głównie umysłami ludzkimi, wszakże nawet posiadając umysły najmądrzejszych myślicieli danej jak i poprzednich epok, były to umysły ludzkie, będące podatne na różnego rodzaju nieracjonalne zachcianki oraz złośliwe zachowania, potrafiła być właśnie złośliwa. Pewnego czasu w swym niesprawiedliwym, przepełnionym chwilową frustracją i złością, której źródła nie potrafiłbym pojąć, nawet jeśli znana mi była by przyczyna, zdecydowała ukarać ludzi ogromnym kataklizmem – Potopem. Potop był opisany w pewnym ludzkim dziele, lecz tam poniektóre części przekazu są błędne, a inne niemożliwe mi do zweryfikowania. Co do Potopu jestem pewien, że była to bezpośrednia ingerencja Materii – jej niesprawiedliwy osąd. Plagi Egipskie zapewne również były jej bezpośrednią ingerencją, choć nie jest mi to możliwe, abym w jakikolwiek sposób uzyskał potwierdzenie tego. Wprawdzie moja wiedza na temat dziejów Materii i jej samej jest niebywale ograniczona i jej jedynym źródłem są słowa Tego, który jest nade mną. Nie chcę wypytywać Go o szczegółowe informacje ani tym bardziej, (Brońcie mnie przed tym, O zgrozo!) skąd posiadł tę wiedzę, ani jakąkolwiek inną rzecz. Ja wykonuje jedynie Jego polecenia, niczym dobry skryba – pokornie, ze spokojem, pisząc tylko o tym czego życzy sobie mój Pan.