Rozdział 1

80 6 10
                                    

Nie znałam innego życia oprócz tego, w którym mieszkałam z matką, w spokojnym, małym miasteczku niedaleko Filadelfii.

Nigdy nie narzekałam na swój styl życia, bo miałam to, co potrzebowałam do szczęścia. Zajęcia taneczne, spotkania z moją przyjaciółką, pobliska biblioteka z moimi ulubionymi egzemplarzami, nauczanie domowe, i oczywiście wspólne niedziele z moją mamą.

Co tydzień dostawałam zagadki do rozwiązania wymyślone przez Elizabeth, z roku na rok przygotowywała je coraz trudniejsze, przez co teraz, mogłam pochwalić się moimi umiejętnościami odczytywania szyfrów czy łączenia kropek w całość. Często też grałyśmy w gry planszowe i karty.

Pamiętam, jak siadałyśmy w salonie na miękkim dywanie przy kominku, okryte grubym, ciepłym kocem, z kubkiem herbaty malinowej w ręce i grałyśmy w gry planszowe. Mama zawsze mi powtarzała, że muszę grać do końca, bo jeden ruch może wszystko zmienić. Nie ważne czy ktoś gra sprawiedliwie, czy nie, liczy się efekt, a nie przebieg gry.

                              𑁍𑁍𑁍

21 sierpnia.

Dzień, który zapamiętam do końca życia.

Jak co roku z mamą postanowiłyśmy wybrać się na festyn organizowany z okazji kończących się wakacji. Zawsze chodziłyśmy na diabelski młyn, oglądałyśmy zachody słońca, jadłyśmy watę cukrową czy też grałyśmy w gry, w których można wygrać nagrody. Stało się to, naszą tradycją.

Jechaliśmy przez las, który oddzielał nasz dom od zabudowań. Niby nie było w nim nic nadzwyczajnego, ale za drzewami w oddali kryła się polana, wokół której rosły czerwone róże. Widok, gdy światło księżyca oświetlało kwiaty pokryte rosą, był niesamowity.

Gdy byłyśmy w połowie drogi, Elizabeth straciła kontrolę nad autem.
Krzyczałam, żeby hamowała, ale hamulce nie działały.
Jechałyśmy 120 kilometrów na godzinę i samochód cały czas przyspieszał.
Zbliżyliśmy się do zakrętu, obie wiedziałyśmy, jak to się skończy. Znajdowałyśmy się w sytuacji bez wyjścia, jeśli ktoś by to przeżył, zdążyłby się cud. Wiedziałam, że obie zakończymy życie tamtego dnia, jednak Elizabeth miała inne zdanie. Powtórzyła mi wtedy coś, co słyszałam niezliczona ilość razy, żebym się nie poddała i że poradzę sobie z wszystkim, bo kto jak nie ja.

Krzyknęłam panicznie, gdy poczułam, że samochód zjechał z drogi i jedzie po wyboistym terenie, zamknęłam z przerażenia oczy, które mnie piekły od zbieranych pod powiekami łez.

Usłyszałam jeszcze cichy głos Elizabeth, który kazał mi przestać płakać, bo płacz jest oznaką słabości, a ja jestem za silna, by płakać. Potem przestałam czuć cokolwiek i straciłam ze strachu przytomność.

                                𑁍𑁍𑁍

Obudziłam się dopiero następnego dnia w szpitalu. Okazało się, że nie odniosłam poważnych obrażeń, przez to, że mój organizm jest młody, za to moja mama nie miała tyle szczęścia i zmarła na miejscu.

W tamtej chwili całe moje życie rozpadło się na drobne kawałki, niczym pękające szkło.próbowałam przypomnieć sobie, całą sytuację, jednak to, co z niej zostało, to słowa matki i przerażanie.

Zamknęłam się w swojej bezpiecznej skorupce, w domu pośród książek lub na sali treningowej gdzie trenowałam przez kilka godzin do upadłego, by choć na chwile, zapomnieć o tym, co się stało.

Taniec był w moim życiu, odkąd skończyłam cztery lata, teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia, pozwalał mi oderwać się od rzeczywistości i wczuć się w muzykę, która stopniowo uspokajała moje spięte do granic możliwości ciało. Stał się moją bezpieczną przystanią, do której w każdej chwili mogę uciec niezależnie od okoliczności.

Middle Of The NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz