Jeśli kiedykolwiek ktoś powiedziałby mu, że wpadł na pomysł wzięcia śluby dla pieniędzy to najprawdopodobniej jakoś bardzo by się nie zdziwił wiedząc, że wpadał już na dziwniejsze pomysły czasami tak absurdalne, że sam zastawiał się jaka część mózgu wpadała na te pomysły. Jednak gdyby ktoś dopowiedział, że za małżonka wybrał by osobę, która szczerze okropnie go irytowała i bardzo często zachodziła mu za skórę, gdy jak zawsze psuła jego plany to najprawdopodobniej wyśmiał by ta osobę i nie zostawił na niej suchej nitki. Sam siwowłosy jednak nie był pewny czemu w ogóle się zdecydował wprowadzić ten plan w życie. Może wtedy nie do końca zastawiając się z czym się to wiąże i w co właśnie się wplątuje wychodząc za Gregory'ego Montanha. Nawet jak o tym myślał to wydawało się to kompletnie absurdalne i pozbawione sensu. Przecież mógł być zrobić to sama z Heidi z którą przecież był w związku. Albo nie? Kobieta po tym jak Erwin przedstawił swój swój plan przestała odbierać od niego telefony. Chyba z nim zerwała. Knuckles nie miał czasu jednak przejmować się blondynką, gdy musiał odegrać idealne, wiarygodne przedstawienie by całe miasto i najważniejsze DOJ uwierzyli w wielka miłość między nim a Grześkiem. Ciągle nie potrafił w to uwierzyć.
Ostatnie dni wydawały się dla niego jakieś nierealne, gdy jeździł po sklepach w poszukiwaniu idealnego garnituru, czy gdy razem z Montanhą wybierał obrączki oczywiście jak zawsze nie obeszło się bez sprzeczek. Gdy David zadawał mu podstawowe pytania w związku z weselem on nawet nie potrafił skleić jednego poprawnego zdania i chociażby skupić się na przyjacielu, gdyż jego myśli krążyły gdzieś daleko. Nie przyznawał tego przed nikim wiedząc, że sam wpadł na ten pomysł, ale z każdym dniem przeżywał to z jakiegoś powodu coraz gorzej. Irytowały go spojrzenia ludzi, a nie wygodne pytania wprawiały go w okropny dyskomfort sprawiający, że kompletnie znikała u niego umiejętność podstawowego myślenia. Całe szczęście zwykle ktoś przy nim był i szybko interweniował, widząc niezdolność siwowłosego. Już nie raz wewnętrznie dziękował Gregory'emu za szybką reakcję gdy on się blokował naprawdę będąc szczęśliwym, że szatyn ani razy go nie ocenił z tego powodu. Erwin nie wiedział czemu tak reagował w końcu ludzie cały czas o nim gadali i wymyślali jakieś dziwne teorie najczęściej nie mające w sobie ani grama prawdy. Zwykle miał to głęboko i po prostu robił swoje. Tym razem jednak wszystko go przytłaczało, a oceniające komentarze zbyt bardzo wsiąkały mu do umysłu. Może problem tkwił w tym, że chodziło o Gregory'ego? Erwin nie mógł udawać, że w pewnym sensie nie zależało mu na szatanie bo nawet to by nie przeszło w jego głowie, która często wpakowała go w złudny świat.
Czasami ciekawiło go co o tym wszystkim myślał jego oficjalnie narzeczony. Niestety Gregory był perfekcyjnym aktorem i nawet Erwin zwykle potrafiący łatwo przejrzeć człowieka w tym przypadku po prostu zrezygnował wiedząc, że jedyny sposób, żeby się czegoś od Montanhy dowiedzieć to spytać wprost. Problem był z tym, że jeśli chodziło o relacje z szatynem siwowłosy kompletnie nie wiedział jak zacząć rozmowę czując jakąś blokadę. Zresztą oni nigdy nie potrafili poprawnie się komunikować, więc czego on od siebie wymagał. Nie skłamał by gdyby powiedział, że Montanha był chyba jedyną osobą, która sprawiała, że zapomniał języka w gębie. Okropnie go to irytowało, gdyż od zawsze za największą swoją broń uważał swoje słowa i charakter uwielbiając jak ludzie zrezygnują z dyskusji z nim po prostu nie potrafiąc go przekrzyczeć. Brzmiało to okropnie egocentrycznie, ale on po prostu siebie uwielbiał i miał zamiar już do końca życia uważać się za najlepszego i zawsze w pierwszej kolejności ratować siebie. W końcu zasada, że szefitka trzeba priorytetowo najpierw trzeba ratować skądś musiała się wziąć.
Erwin nie przyznał tego na głos, ale jego rodzina naprawdę postarała się z wyglądem wesela, gdyż wszyscy tylko chodzili i zachwycali się jak przepięknie i elegancko to wygląda i jak bardzo pasowało to do pary młodej. David, gdy to urządzał o mało co nie wyrwał sobie włosów po pewnym czasie mając dość różnic w guście policjanta i Erwina m, którzy nie ważne co zawsze starali zrobić sobie na złość i zdecydowali się specjalnie na inne rzeczy. Gregory wolał tradycyjne rzeczy nie potrafiąc przeżyć pomysłów narzeczonego, a jakiś pstrokatego dziwnych ozdobach, która jak musiał przyznać może i ukazywały charakter siwego, ale w końcu ślub biorą dwie osoby.
CZYTASZ
Promise?| MORWIN
FanfictionKrótki (a może nie?) Two shot o ślubie Morwin. Błyszczące złote obrączki niezmiernie przypominały im w co się właśnie wplątywali. Głośne rozmowy, szepty, plotki i niby dyskretne spojrzenia ciągle zaćmiewały ich umysł sprawiając, że obydwoje coraz ba...