3. Mieszanka wybuchowa

163 9 16
                                    

Pov: Wiktoria

17:01
Przygotowywałam się na spotkanie z Patrykiem w łazience Bartka, miałam u niego pare wyjściowych ubrań, zresztą on u mnie też, byliśmy jak brat i siostra, nic tego nie zmieni.

Przynajmniej tak myślałam

Wracając, włosy lekko pofalowałam i pozostawiłam rozpuszczone, postawiłam na delikatny makijaż, założyłam również kolczyki z wisienkami, które dostałam od Bartuli na moje 15 urodziny, w komplecie z naszyjnikiem, który też założyłam. Włożyłam na siebie ciemnoczerwoną sukienkę, która kończy się przed kolanem, nie utrzymują jej żadne ramiączka i ma serduszkowy dekolt. Jest miejscami pomarszczona co tworzy śliczną całość i całkiem nieźle na mnie leży. Na nogi włożyłam zwykłe czarne szpilki. Ubrałam się tak elegancko, ponieważ Patryk dopisał potem, że przygotował dla nas kolację. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, które miały mocny i kobiecy zapach wiśni.

Wyszłam w końcu z łazienki i prezentacyjnie obkręciłam się wokół własnej osi.

W: Jak wyglądam? - w oczach Bartka pojawił się błysk, ale po chwili zniknął, a zastąpił go zwykły uśmiech. Jego wzrok przeskanował mnie od góry do dołu, zwilżył wargę i odpowiedział.
B: Bardzo ładnie, ale najbardziej podoba mi się biżuteria - uśmiechnął się przebiegle i jestem pewna, że niebawem palnie coś głupiego - niech wie, że jesteś moja, byłem pierwszy! - zaśmiałam się, przy nim wszystkie moje problemy znikały, nawet jeśli nie robił tego świadomie. To znaczy, oczywiście, że nie robił tego świadomie bo nie ma pojęcia o moich problemach. Fakt, że jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo ale nie chcę go zamartwiać, nie chcę, żeby czuł się za mnie odpowiedzialny.

Gadaliśmy dużo o mojej zbliżającej się randce z Patrykiem, aż w końcu sprawdziłam godzinę i okazało się, że mam 10 minut.

W: Zajebiście! Spóźnię się na pierwszą randkę, z chłopakiem, którego darzę uczuciem od dwóch lat... - ponownie zauważyłam to... coś w jego spojrzeniu, ale szybko zniknęło, może ja mam jakieś urojenia?
B: Wyluzuj Wisia, podwiozę Cię - lubię gdy tak na mnie mówi, rodzina nazywała mnie tak w dzieciństwie i mam do tej ksywki ogromny sentyment.
W: No to ruszaj dupę z kanapy i - przerywa mi zatykając usta dłonią i ciągnąc w stronę wyjścia. Gryzę go w rękę.
B: Ała, Wiktoria! - śmiejemy się.
W: No co? Mogłeś mnie nie uciszać - próbuję mówić poważnie.

Całkiem szybko podjeżdżamy pod dom Patryka. Lekko się stresuję więc przytulam się do przyjaciela, a on zamyka mnie w szczelnym uścisku.

B: Spokojnie, będzie dobrze, jesteś świetną dziewczyną, owiniesz sobie Patryka wokół palca - próbuje rozluźnić atmosferę i udaje mu się, bo cicho się śmieję.
W: Dziękuję, że jesteś - odsuwam się już od niego i idę w kierunku drzwi wejściowych. Odwracam się jeszcze ostatni raz do Bartka, a on pokazuje, że trzyma za mnie kciuki. Taki przyjaciel to skarb.

W tym momencie dzwonię do domu, słyszę kroki i drzwi się otwierają.

Pov: Bartek

Patrzyłem na nich jeszcze chwilę jak stali w wejściu, serce mi się rozpadało na kawałki, ale starałem się cieszyć jej szczęściem mimo, że było to trudne. Moment, w którym mnie przytuliła był taki magiczny... Chociaż, to nic takiego i większość przyjaciół tak robi to było to wyjątkowe, przynajmniej dla mnie.

Jednak zepsuła mi humor myśl, że Wika cały dzisiejszy wieczór będzie mogła się przytulać z Patrykiem, a dla niego to pewnie wcale nie będzie wyjątkowe - on na nią nie zasługuje.

Co ja gadam? Odbiło mi konkretnie, przecież Patryk to mój przyjaciel a ja tak o nim myślę. Jednak to nie moja wina, tylko tego co czuję a jest to tak cholernie silne, że nie panuję nad tym. Ta jebana miłość miesza się jeszcze z irytacją i tworzy się mieszanka wybuchowa.

Pov: Wiktoria

Patryk otworzył mi drzwi i zaprowadził do stołu. Nie mogłam niezauważyć salonu i jadalni gdzie były rozstawione świeczki. Światło było zgaszone więc one stanowiły jedyne oświetlenie. Stół nakryty był białym aksamitnym obrusem. Przygotował spaghetti bolognese, a do picia czerwone wino.

W: Wow, nieźle - uśmiechnęłam się - dla każdej się tak starasz? - nie powiedziałam tego chamsko, bo uśmiechnęłam się i wiem, że on też to wyłapał.
P: Nie, Ty jesteś wyjątkiem - zaśmiał się a ja z nim.

Rozmawialiśmy długo o głupotach i o ważniejszych rzeczach, Patryk jest jeszcze bardziej idealny niż myślałam a do tego pachnie pierdoloną wanilią pomieszaną z drzewem sandałowym. Nie wiem czy już wspominałam, ale mam dużą słabość do męskich perfum. Zapomniałam wcześniej dodać, że miał na sobie CZARNĄ KOSZULĘ. To też uwielbiam u mężczyzn, dodaje im wiele do atrakcyjności. Ledwo co umiałam się skupić na rozmowie, bo te jego brązowe oczy wwiercały się we mnie, a gdy mój wzrok spadał na jego usta to miałam wrażenie, że zaraz oszaleję.

Pov: Patryk

Wiktoria to cudowna dziewczyna, od dawna mi się podoba, ale bałem się zagadać bo myślałem, że jest z Bartkiem. Ostatnio dopiero Oliwier mnie oświecił, że to tylko jej bliski przyjaciel. Chciałbym wejść z nią w poważniejszą relację, ale nie wiem czy nie będę zazdrosny, skoro nie umiałem wcześniej odróżnić ich przyjaźni od związku. No ale cóż, zobaczymy jak to się wszystko potoczy, ale mam wrażenie, że dla niej jestem w stanie to zaakceptować.

A teraz mam ją dla siebie w dodatku... Kurwa, wygląda tak cholernie dobrze. Ledwo nad sobą panuję, bo jak mam być szczery to najchętniej bym ją teraz pocałował, te jej czerwone usta są tak kuszące... Nie chcę jej tylko wykorzystać i zostawić, chcę dać jej wiele więcej. Chcę dać jej szczęście, miłość, zaufanie i dom, wiem że to brzmi idiotycznie ale chcę być jej domem, jej ucieczką od problemów. Chcę aby mówiła mi o wszystkim co nie daje jej spokoju.

Jakiś czas później Wiktoria jest całkiem nieźle wstawiona, i nie ukrywam, że jest jeszcze bardziej atrakcyjna oraz bardziej odważna. Skończyliśmy jeść, a po winie również została tylko pusta szklana butelka. Przenieśliśmy się z Wiką na kanapę i zaproponowałem jej abyśmy coś obejrzeli ale ona ma chyba inne plany... Nachyliła się nade mną i zaczęła eksplorować moją klatkę piersiową i brzuch, po chwili jej ręce powędrowały pod koszulę i zmysłowo mnie drapała... Kurwa, to jest tak przyjemne uczucie, że doprowadza mnie do szaleństwa i mogłaby nigdy nie przestawać. Nie protestuję bo nie umiem. Druga ręka Wiki zmierzała w kierunku podbrzusza i mimo to, że pragnąłem jej i jej dotyku to ocknąłem się.

P: Stop Wiktoria... - spojrzała na mnie pytająco - nie zrozum mnie źle, ale nie sądzę aby na pierwszym spotkaniu było to odpowiednie, zwłaszcza gdy nie jesteś trzeźwa, nie chcę zrobić niczego bez Twojej zgody... - mówiłem delikatnie, a ona mimo że była pijana chyba zrozumiała co chciałem przekazać bo cofnęła ręce.
W: Spoko, rozumiem.

Pół godziny później leżała na moich kolanach i oglądaliśmy wspólnie jakąś bajkę.

W: Muszę się już zbierać, późno jest - fakt, było trochę po pierwszej ale...
P: Nie możesz zostać na noc? - wiedziałem, że spodobał jej się ten pomysł i widziałem, że to rozważała, nabrałem nawet nadziei ale nici z tego.
W: Przepraszam, ale nie dziś - kiwnąłem głową i odprowadziłem ją do wyjścia, gdzie czekał na nią ten pieprzony Kubicki. Pocałowała mnie na pożegnanie w policzek i wsiadła do tesli.

Wysłałem jej jeszcze wiadomość

Do: [kartonii]
Dziękuję za wieczór, wyglądałaś bosko 🩵.

Bałem się tylko, że ją skrzywdzę bo jestem zepsutym człowiekiem i boję się, że mi się znudzi a mam do tego tendencję...

Uwięziony w przyjaźni | Bartek Kubicki&KartoniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz